[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jechałem z nadzieją, że zgodzisz się spotkać z tym architektem zieleni beze mnie. I tak o wiele lepiej się na tym znasz, a poza tym pomyślałem, że skoro od środy mamy czas szczelnie wypełniony, to jutro mógłbym zabrać rodziców do Whistler. Zostalibyś- my tam jakieś dwa dni. To jedyna okazja, żeby pokazać im okolicę, bo zaraz po ślubie wracają do domu. Och... zgoda, oczywiście. Zrób tak. Na pewno nie będziesz miała nic przeciwko temu? Dwa dni wolnego od obecności jego wścibskiej matki, która z chwili na chwilę miała coraz bardziej ponury wyraz twarzy? Absolutnie nie! Jedzcie i bawcie się dobrze odrzekła i jednocześnie zauważyła z ulgą, że Marco przepłynął na drugą stronę basenu, wytarł się ręcznikiem i teraz właśnie Phyllis przedstawiała go rodzicom Bena. Phyllis, dobra dusza, nigdy nie należała do wyzna- wców teorii, że mniej znaczy więcej; jej zdaniem, dobrego nigdy nie mogło być za wiele, i sądząc po wzroku pełnym niedowierzania, jakim Myrna Pres- cott obrzucała Marca, tego dobrego było o wiele więcej, niż rodzicielka Bena miała ochotę usłyszeć. Tak, pierwszy mąż Chloe mówiła właśnie Phyllis, gdy Ben i Chloe podeszli do całej grupy. Mieszka we Włoszech, ale przyjeżdża tu w inte- resach i podobno zawsze się tu zatrzymuje. Pomimo WAOSKI CZAR 61 że są po rozwodzie, Marco nadal jest traktowany jak członek rodziny. To dość niezwykła sytuacja, prawda? Owszem! skwitowała pani Prescott lodowa- to. Była żona Bena absolutnie nie jest mile widzia- nym gościem w naszym domu. Nawet by mi nie przyszło do głowy, by ją do nas zaprosić. Za- trzymała zimne spojrzenie na twarzy przyszłej sy- nowej. Dzień dobry, Chloe. Widzę, że powinniś- my zadzwonić przed przyjazdem, bo najwyrazniej nie byliście na to przygotowani. Ależ skąd, pani Prescott odrzekła Chloe. Zawsze jest tu pani mile widziana. Jestem pewna, że mama już o tym mówiła. Oczywiście, że tak przytaknęła Jacqueline. Może zostaniecie na kolacji? Marco będzie przy- rządzał łososia z grilla. Wystarczy dla wszystkich. To on gotuje? Pani Prescott obdarzyła Marca takim wzrokiem, jakby miała przed sobą seryjnego mordercę. Mam nadzieję, Chloe, że nie oczeku- jesz, by mój syn po ślubie również przebierał się w fartuszek? Zawsze byłam zdania, że przygotowy- wanie posiłków należy do kobiety. Ben, wyraznie zdeterminowany utrzymać poko- jową atmosferę, odpowiedział, zanim Chloe zdąży- ła to zrobić. Mamo, czasy się zmieniły. Chloe i ja będziemy się dzielić obowiązkami. Nie zapominaj, że po ślubie Chloe będzie nadal pracowała. Gdy ja zostałam żoną, potrafiłam pogodzić 62 ANNE McALLISTER życie zawodowe z opieką nad twoim ojcem oznaj- miła godnie Myrna Prescott. I nie mam wątpliwo- ści, że to dzięki temu nasze małżeństwo przetrwało. Charlotte, która aż do tej chwili przysłuchiwała się rozmowie w milczeniu, uznała wreszcie za sto- sowne wyrazić swoje zdanie. Wydaje mi się, że szczęście w małżeństwie nie zależy tylko od tego, kto nosi fartuch. Dziadek Chloe codziennie rano, aż do śmierci, przynosił mi kawę do łóżka, i przeżyliśmy razem bardzo szczęś- liwie ponad czterdzieści pięć lat. Co tylko dowodzi, że nie istnieją żadne gotowe recepty dodała Jacqueline i wskazała na poroz- stawiane wokół leżaki. Usiądzcie, a ja przyniosę coś do picia. Chloe, pomożesz mi? Oczywiście poderwała się Chloe. Prze- praszam, zaraz wrócę rzuciła w stronę Prescottów. Uff! westchnęła głęboko Jacqueline, gdy znalazły się w kuchni. Jeśli do tej pory nie wiedziałaś, na czym polega rola żony Prescotta, to teraz już wiesz! Chloe bezwładnie oparła się o szafkę. Mamo, cały ten weekend zmienił się w jeden wielki koszmar! Najpierw Marco, a teraz matka Bena. Co będzie następne? Zlub i perspektywa spędzenia reszty życia z Benem odrzekła jej matka trzezwo. A ty nadal powtarzasz, że już się nie możesz tego doczekać. A może wreszcie dojrzałaś do tego, by się zastano- wić, czy naprawdę tego chcesz? WAOSKI CZAR 63 Chloe ukryła twarz w dłoniach. Miała wrażenie, że czas nieubłaganie pędzi do przodu, i każda chwi- la przybliża ją do nieuchronnej katastrofy. Tak jak w filmie, który rozpoczyna się ujęciem szybko jadącego samochodu, a potem kamera pokazuje pędzący po szynach pociąg i bez żadnego słowa widzowie doskonale rozumieją, że prędzej czy póz- niej musi nastąpić katastrofa, a oni mogą tylko bezradnie siedzieć w kinie, czując, jak narasta na- pięcie. Nie pytaj mnie o to powiedziała stłumionym głosem bo ja już nic zupełnie nie wiem. Rozsądek mi mówi, że postępuję właściwie, ale... Ale serce podszeptuje co innego? Matka otoczyła ją ramionami. Kochanie, może powinnaś go posłuchać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|