Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie wiem  powiedziała niepewnie. Trudno
było jej przypomnieć sobie, jak ogród wyglądał
początkowo; była zbyt głodna i uradowana
perspektywą posiłku.  Myślę, że następnym razem
powinniśmy być bardziej ostrożni.
Powlekli się do lasu  byli teraz cicho, zmęczeni
po nagłym wybuchu entuzjazmu.
Od tej pory jedno z nich każdej nocy
wyprawiało się do ogrodu i zabierało jedzenie na
cały dzień. Starali się zrywać najwyżej po jednym
pomidorze z krzaczka i wykopywać po jednej
marchwi z każdego rzędu. Trzymali się z dala od
kapusty, ponieważ zabranie ogromnej głowy
oznaczałoby pozostawienie dziury, którą każdy by
zauważył. Mimo to mieli mnóstwo jedzenia, chociaż
Nina żałowała, że na jakichś krzakach nie może
rosnąć pieczywo albo owoce  miała już dość
warzyw.
 Gdybyśmy mogli chociaż upiec ziemniaki 
jęknęła pewnego wieczora, jedząc surowy zielony
groszek.
 Ktoś mógłby zobaczyć ogień  przypomniał
Matthias.  Znalezliby nas.
Percy wzruszył ramionami.
 Przynajmniej mamy jedzenie.
Nina westchnęła: chciałaby, żeby którekolwiek
z pozostałych chociaż raz się na coś poskarżyło  na
niewygodÄ™ spania na korzeniach i drapiÄ…cych
liściach, na deszcz padający na nich przez pół nocy,
na mulisty smak wody ze strumienia. Zachowywali
się jednak tak, jakby las był pałacem, a surowe
warzywa najwspanialszymi delikatesami. Zaczęła
być znowu ciekawa, jak wyglądało ich życie, zanim
zostali aresztowani przez PolicjÄ™ PopulacyjnÄ….
 Co jedliście w mieście, kiedy żyliście na
ulicy?  zapytała.
 To samo, co wszyscy  odparł Percy,
otrzepujÄ…c z ziemi marchewkÄ™.
 Czasem znajdowaliśmy pączki w śmietniku
przy cukierni  powiedziała rozmarzonym tonem
Alia, jakby to było jedno z jej najlepszych
wspomnień.
Nina wzdrygnęła się.
 Nie zarabialiście pieniędzy na sprzedaży
fałszywych dokumentów?  zapytała.  Jak w ogóle
je robiliście?
 Powiedzmy, że to była działalność
niedochodowa  uciÄ…Å‚ Matthias.  KtoÅ› ma coÅ›
przeciwko temu, żebym zjadł ostatnią marchewkę?
Nina wiedziała, kiedy ktoś zatrzaskiwał jej
drzwi przed nosem  Matthias równie dobrze mógł
powiedzieć:  Nie zadawaj więcej pytań . Mimo
wszystko nie posłuchała go.
 Myślicie, że moglibyście wrócić do takiego
życia?  zapytała.  Mogłabym wam pomagać.
Dlaczego nie pomyśleliście, że możecie wrócić do
miasta i znowu żyć na ulicy? Mogłabym iść z
wami... moglibyśmy pracować razem. Może nawet
moglibyśmy znowu znalezć jakieś pączki. 
Uśmiechnęła się lekko do Alii. Nagle wszystko to
wydało jej się możliwe: nawet wyjadanie pączków
ze śmietnika. Las i surowe warzywa stanowiły tylko
tymczasowe rozwiązanie, musieli poczynić jakieś
plany na przyszłość, kiedy ogród zwiędnie... kiedy
przyjdzie zima. Muszą być gotowi.
 Zostaliśmy aresztowani w mieście, pamiętasz?
 przypomniał szorstko Percy.  Ktoś nas zdradził,
nie wiemy kto, dlatego nie możemy wracać. Nie
wiedzielibyśmy, komu możemy zaufać.
Nina połknęła łzy, których inni nie powinni
zobaczyć, i wstała.
 Dzisiaj wieczorem ja idÄ™ do ogrodu 
mruknęła.  To moja kolej.
Apatycznie przedzierała się pomiędzy
drzewami, a potem przeszła przez trawnik
prowadzący do ogrodu. Zapomniała latarki, ale to
nie miało znaczenia  pora była jeszcze stosunkowo
wczesna jak na taką wyprawę, a cień rzucany przez
budynek szkoły dopiero zaczął wpełzać na trawnik.
Czerwone pomidory lśniły w gasnącym świetle
zachodu słońca.
 Pomidory, groszek i marchew  mruknęła do
siebie Nina. W porównaniu z tym nawet wygrzebany
ze śmietnika pączek brzmiał apetycznie. Dotarła na
skraj ogrodu i zerwała pierwsze warzywo  ogórek,
po prostu dla odmiany.
Zwiadomość, że ktoś zdradził tę trójkę dzieci,
sprawiała, że Nina czuła się gorzej niż kiedykolwiek.
Nawet jeśli poznawała ich historię po kawałeczku,
czuła, że rozumie ich coraz lepiej. Nic dziwnego, że
początkowo nie chcieli jej ufać, kiedy
znienawidzony mężczyzna wrzucił ją do ich celi.
Może powinna im opowiedzieć resztę swojej historii,
o tym, jak Jason ją zdradził. Może powinna im
powiedzieć, że znienawidzony mężczyzna chciał,
żeby ich zdradziła. Może wtedy...
Nina nie wiedziała, co by się stało, gdyby
powiedziała pozostałym dzieciom o wszystkim.
Może to dałoby im tylko pretekst, żeby ją wydać w
ręce Policji Populacyjnej?
Na świecie było zdecydowanie za dużo zdrady.
Nina zerwała kolbę kukurydzy z wysokiej
rośliny rosnącej na skraju ogrodu i odchyliła miękką
łupinę, zastanawiając się, czy kolba w środka nadaje
się do jedzenia. Do tej pory kukurydza była
niejadalna, ale Nina mimo wszystko miała nadzieję.
Podniosła drobne ziarenka do ust, ugryzła i zaczęła
je przeżuwać z namysłem. Niezłe  spojrzała na
drugi rząd roślin kukurydzy, mając nadzieję, że
wypatrzy większe kolby.
I zastygła w miejscu.
Pomiędzy pędami kukurydzy stał chłopiec
patrzący na nią z wściekłością. Jego twarz
wykrzywiał gniew.
 Ty!  syknął.  To ty okradasz mój ogród!
 Nie, zaczekaj, mogę wytłumaczyć...
Ale chłopiec podbiegł i złapał ją za nadgarstki, a
dołączył do niego drugi, ściskając prawą rękę Niny.
Dziewczynka przyjrzała im się  teraz ich
rozpoznawała.
 Lee! Trey!  krzyknęła.  Nie pamiętacie
mnie? Jestem Nina, spotykaliśmy się w lesie...
 Tak, a potem pomogłaś Jasonowi nas zdradzić
 warknÄ…Å‚ Lee.
 To nieprawda! Nieprawda!  wrzasnęła Nina.
Ale to było na nic  powlekli ją ze sobą.
ROZDZIAA 26
Nina próbowała się zaprzeć obcasami i
zatrzymać w miejscu, albo wyrwać ręce z uścisku
chłopców. Pamiętała ich obu jako chudych słabeuszy
 jak małe króliki w porównaniu z mięśniami
Jasona. Ale do tej pory nabrali sił i wyrywanie się
nie miało sensu.
Lee i Trey na pół ciągnęli, a na pół nieśli Ninę
obok szkoły, a potem drogą dojazdową, z której
skręcili w wąską alejkę. Przed nimi wznosił się
zbudowany z kamienia dom  Nina po raz ostatni
spróbowała się szarpnąć, ale chłopcy tylko
przytrzymali jÄ… mocniej.
 Gdzie mnie zabieracie?  zażądała
odpowiedzi.
 Do pana Hendricksa  powiedział gwałtownie
Lee. Nina była ciekawa, kim jest pan Hendricks:
nigdy nie przyszło jej do głowy, że Szkoła
Hendricksa mogła wziąć nazwę od żyjącego
człowieka. Czy istniał także pan Harlow? A może
pani Harlow?
Nie miała pojęcia, jakim cudem mogła się
zajmować takimi myślami w obecnej sytuacji. Doszli
do kamiennego domu, a Lee zaczął się dobijać do
drzwi.
 Panie Hendricks! Panie Hendricks! Złapaliśmy
złodzieja!
Drzwi się otwarły i Nina popatrzyła na wprost.
Nie zobaczyła jednak nikogo. Dopiero potem
opuściła wzrok, tak jak zrobili to chłopcy.
Przed nimi siedział mężczyzna na wózku
inwalidzkim.
 Zaiste  powiedział.
Lee szarpnÄ…Å‚ NinÄ™ za ramiÄ™, ciÄ…gnÄ…c jÄ… do
wnętrza domu.
 Co masz nam do powiedzenia, młoda damo? 
zapytał pan Hendricks, kiedy cała trójka stanęła
przed nim w holu.
Nina otwarła usta, ale nie zdołała wydobyć z
siebie ani słowa.
 Na pewno masz do powiedzenia coÅ› na swojÄ…
obronę  naciskał pan Hendricks.
 Nie wiem, co panu powiedzieć  wybuchnęła
Nina.  Nie wiem, po czyjej jest pan stronie.
Pan Henricks roześmiał się.
 W takim razie powinnaś chyba powiedzieć
prawdę  oznajmił.
Wszyscy czekali, ale Nina trzymała zęby mocno
zaciśnięte. Wszystko było skończone: ten pan
Hendricks na pewno zawiadomi PolicjÄ™ PopulacyjnÄ…,
a ona znowu zostanie aresztowana. Była pewna, że
tym razem nienawistnik nie da jej żadnej szansy
ocalenia  mogła mieć już tylko nadzieję, że jakimś
cudem Percy, Matthias i Alia uniknÄ… schwytania.
Musiała ich jakoś ostrzec...
 Czyli nie masz nic do powiedzenia?  zapytał
pan Hendricks.  Może moi młodzi przyjaciele
powiedzÄ… mi, co odkryli, i od tego zaczniemy?
 Złapaliśmy ją, jak wyjadała naszą kukurydzę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates