Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Brenta. Nie teraz. Nie po tym, co zaszło ostatniej nocy. Jeśli
S
R
pozwoli się odesłać, Bóg wie, co się wydarzy. Brent może zgi-
nąć, a ona już nigdy go nie zobaczy. A nawet gdyby rozwiązał
tę kryminalną zagadkę i przeżył, to i tak nie widywałby się z
byłą żoną. Spotkałaby go tylko podczas uroczystości z okazji
matury Shanny lub na jej ślubie. Oboje zjawiliby się z osobą
towarzyszącą, porozmawialiby ze sobą krótko, grzecznie i o
niczym.
Jakby nigdy nic ich nie łączyło. Jakby księżyc w pełni nie
skąpał ich w swoim blasku i nie przypomniał jej, że ani na mo-
ment nie przestała kochać Brenta, że nigdy nie pokocha nikogo
tak jak jego.
Odetchnęła głęboko.
Czyżby próbowała go odzyskać? Chyba nie. Przecież to czy-
sta głupota. Ich związek legł w gruzach pod brzemieniem zbyt
wielkiego cierpienia. Nie należało wracać do tamtych lat.
Biła się z myślami. Może jednak usiłowała cofnąć czas. Sama
nie rozumiała, co nią kieruje. W głowie miała jeden wielki za-
męt.
S
R
ROZDZIAA 5
Było jeszcze wcześnie, gdy wpłynęli na wody Florida Keys.
Około dziesiątej Brent dostrzegł piękny jacht Brennanów.  Ca-
ry-Anne" stała zakotwiczona na południe od Key Largo. Nie
mógł pozbyć się niepokoju, chociaż nic nie wskazywało na to,
aby zdarzyło się coś złego. Nikt nie dotarł do Shanny. Na szczę-
ście jeszcze nie.
Brent podprowadził łódz na bezpieczną odległość i rzucił ko-
twicę. Zamierzał popłynąć do jachtu pontonem. Zauważył jed-
nak, że  Cary-Ann" ma spuszczoną drabinkę i wywieszoną flagę
sygnalizującą nurkowanie. W tej sytuacji mógł tam dotrzeć
wpław. Chciał jak najszybciej zobaczyć się z Shanną.
Nagle pomyślał o Kathy i zawahał się. To dziwne, że na mo-
ment zdołał o niej zapomnieć. Teraz najchętniej by ją związał,
żeby przestała sprawiać kłopoty. Co za diabeł w nią wstąpił?
Początkowo zachowywała się tak rozsądnie. Przecież nie mogła
tutaj zostać - ryzykowałaby życie. A gdyby coś jej się stało...
Spędzone bez niej lata po rozwodzie i fakt, że się nie widywali,
powinny go uodpornić na wszystko, co jej dotyczyło. Tak się
jednak nie stało. Przeczuwał to, a w trakcie ostatniej nocy
S
R
upewnił się, że jego uczucia dla Kathy nie zmieniły się ani na
jotÄ™.
Tej nocy pragnął jej bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy żadna
kobieta nie wydawała mu się taka cudowna i kusząca. Nawet
jego własne życie liczyło się mniej niż ona. Zrozumiał to już na
samym poczÄ…tku, tego dnia, gdy siÄ™ poznali. Oboje byli tacy
młodzi, ale on pragnął spędzić z nią resztę życia.
Nadal ją kocha i wiedział, że nigdy nie przestanie. Przeżyli ze
sobą piętnaście lat, znali się jak mało kto i zawsze łączyła ich
miłość - gorąca i wybuchowa. Czegoś takiego nie można po
prostu zostawić za sobą i odejść lekkim krokiem. Zawsze pozo-
stają jakieś emocje. Długo wierzył, że te uczucia przejdą meta-
morfozę, a on wróci do Kathy i będzie traktował ją łagodniej.
Ale tak się nie stało.
Nie mogło się stać, bo nie sposób cofnąć czasu. Brent za-
mknął oczy i zacisnął szczęki, aby się opanować. Nie rozmawia-
li o przeszłości, ponieważ on nigdy nie zdołał zapomnieć poro-
nienia Kathy, szoku, który ich sparaliżował, przerażenia, gdy
wydawało się, że ona nigdy nie przestanie krwawić. Wciąż pa-
miętał wycie syreny karetki pogotowia. Pamiętał, jak roztrzę-
siony krążył po szpitalnym korytarzu i modlił się tak jak nigdy
przedtem. Błagał Boga, aby Kathy przeżyła. Jeśli Bóg nie
chciał, aby mieli więcej dzieci, to nie zamierzał z nim się spie-
rać. Na świecie jest tyle biednych dzieci. Mogli wspomagać
nawet całe przedszkole. Poprzysiągł sobie wtedy, że już nigdy
jej nie dotknie - ani w gniewie, ani w porywie namiętności...
A jednak zrobił to. Tej nocy. Pożądanie, które ogarnęło go
pod rozgwieżdżonym niebem, okazało się silniejsze niż pamięć.
Silniejsze niż przysięga.
A teraz na dodatek znów ze sobą walczyli. Tak jak poprzed-
S
R
nio, jak zawsze. Ale ich pierwsze starcia nie wydawały się nie-
pokojÄ…ce. Po prostu oboje byli przemÄ…drzali, uparci i arbitralni.
Kłócili się, krocząc tuż po ślubie kościelną nawą. Drużba i
druhna dusili się ze śmiechu, ponieważ pan młody musiał wręcz
wrzucić pannę młodą do limuzyny, która miała zawiezć ich na
weselne przyjęcie. Ich gniew rozpłynął się w śmiechu i poca-
łunkach. Pózniej Brent wziął ją w ramiona i zaniósł do aparta-
mentu wynajętego na noc poślubną. W tamtych latach kłótnie
zawsze kończyły się pojednaniem, cudownym, pełnym namięt-
ności i słodyczy. Nie dzieliły, ponieważ oboje wiedzieli, że łą-
czy ich wielka miłość. Właśnie ona pomogła im iść przez życie.
Dzięki niej potrafili wiele przetrzymać. Byli biedni, gdy się po-
bierali. Brent dopiero co wyszedł z wojska. Służył w Wietnamie
i na Bliskim Wschodzie, dostał więc odprawę dla weteranów. Po
opłaceniu czesnego w college'u niewiele zostało. Miał tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates