[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szklaneczkę. - A co z tobą? Gdzie zamierzasz pojechać, kiedy się skończy ten miesiąc? - Na kilka tygodni na Barbados, a potem do Madrytu. Westchnęła. - To brzmi wspaniale. - Barbados czy Madryt? -I jedno, i drugie. Ale najpierw Barbados. Tropikalna wyspa. - Znowu westchnęła. - Bardzo piękna - zgodził się. 67 RS Oparła głowę o jego ramię i poprosiła: - Pokaż mi. - Nie mogę. Nie mam żadnej fotografii. - Nie. Narysuj mi ją słowami. Pokaż te miejsca, które zachowałeś w pamięci. Zmarszczył brwi i próbował dać jej to, czego chciała. Przez dłuższy czas przywoływał w pamięci hotel na Barbados, a potem zaczął wolno mówić: - To jest nasz najnowszy hotel. Został otwarty kilka miesięcy temu. Jest wybudowany tuż przy plaży. Ma pięć pięter dla gości, a szóste jest przeznaczone dla właściciela. - Głos mu złagodniał, ponieważ dzielenie się wspomnieniami stało się przyjemne. - Przepiękne i rozległe widoki. Ocean jest tak błękitny, że nie masz pewności, czy patrzysz na ocean, czy na niebo. - Mów dalej - nalegała. Uśmiechnął się. - Wokół rosną palmy, a piasek jest tak biały, że trudno na niego patrzeć. Parasole w biało-zielone pasy rozstawione są wokół ogromnego basenu, a kelnerzy ubrani w zielone koszule i białe spodnie roznoszą drinki gościom hotelowym siedzącym wygodnie wokół basenu. - Jeszcze - zażądała. Czując jej słabość do siebie, ciepło bijące z kominka i spokojną atmosferę domu, Nathan cieszył się intymnością, jaka się między nimi wytworzyła. - Drewno, którym wyłożono wnętrze hotelu, jest jasne, prawie złote. Okna są zawsze szeroko otwarte i wiatr od morza przewiewa 68 RS westybul, stwarzając kwiatom i winorośli warunki podobne do tych, jakie panują w dżungli. - Oparł brodę o czubek jej głowy. - Przed hotelem jest restauracja, skąd można oglądać wspaniałe zachody słońca. - Brzmi to nieprawdopodobnie. - Uniosła głowę i uśmiechnęła się do niego. - Będę musiała kupić mapę Barbadosu i dopiszę ten hotel do mojej listy. Delikatnie odgarnął włosy z jej twarzy, czując bajeczną miękkość jej skóry. Zamknęła oczy i lekko zadrżała, gdy jego palce powędrowały do jej policzka. - Wpiszę twoje nazwisko na listę VIP-ów - wyszeptał, głaszcząc jej jedwabiste włosy. - Nathan? - Keira... - Burza wcale nie ucichła - powiedziała miękko, spoglądając mu w oczy. - Co będziemy robili, czekając, aż minie? - Mieliśmy coś zjeść - przypomniał. - Prawda. A może opowiesz mi o innych hotelach? - Może zagramy w szachy? - Albo obejrzymy telewizję? - Poczytamy? Skinęła głową, sięgnęła po jego rękę i przytuliła ją do policzka. - Wszystkie te pomysły są wspaniałe, ale mam jeszcze lepszy. - Przytuliła się do niego, a on uświadomił sobie, że jeśli nie będzie jej miał w ciągu kilku minut, eksploduje. - Tak? - spytał. - Jaki? 69 RS - Sądzę, że się domyślasz. - Upiła łyk brandy i odstawiła szklaneczkę. - Chyba tak - przyznał, chociaż rozum mu mówił, żeby się zatrzymał, zanim będzie za pózno. Ale pragnął jej. Myślał o niej przez ostatnie dni. Nie był przyzwyczajony do czekania, jeśli czegoś chciał. Zazwyczaj po prostu brał kobietę, której pożądał. Ale Keira była inna. - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że tego pragniesz? - Dlaczego ci tego nie okazałam? - spytała i przycisnęła swoje usta do jego. Nathan jęknął i przyciągnął ją do siebie bliżej. Otworzył jej usta językiem i wcisnął się do środka. Westchnęła, kiedy zaczął ją smakować, plątać ich języki w dzikim tańcu pragnienia i obietnicy. Potrzebował jej. Teraz. Objął ją i posadził sobie na kolanach. Błądził po niej dłońmi, poznając przez ubranie kształty jej ciała. Westchnęła ciężko, ocierając się o niego. - Nathan... Całował jej twarz i szyję wargami, zębami i językiem. Drżała w jego rękach, karmiąc pulsujące w jego wnętrzu pożądanie. Uwolnił ze stanika jej piersi i zamknął je w swoich dłoniach. Palcami pieścił stwardniałe brodawki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|