Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zainteresowaniem. W sypialni czekała Manvers. Sanitariusze położyli chorą na
łóżko i Fleur taktownie wycofała się razem z nimi z pokoju. Wiedziała, że lady
Ashwin zechce zostać na chwilę sama z tymi, którzy znali jąod dawna. Po kilku
minutach na korytarzu pojawiła się pielęgniarka Thompson. Fleur wyciągnęła
do niej rękę na powitanie.
 Nazywam się Garton. To ze mną rozmawiała pani przez telefon. Czy lady
Ashwin potrzebuje czegoÅ›?
 W tej chwili nie, dziękuję  uśmiechnęła się pielęgniarka.  Dobrze
zniosła podróż, ale niestety jest bardzo podniecona powrotem do domu. Często
opowiadała mi o Priory. Opiekuję się nią od długiego czasu i to miejsce wydaje
mi się tak znajome, jakbym tu mieszkała od lat.
Fleur zaprowadziła panią Thompson do jej pokoju sąsiadującego z sypialnią
lady Cyntii, po czym czując się niepotrzebna, skierowała się do jadalni. Na
schodach dogoniła ją Manvers.
 Lady Ashwin chciałaby z panią rozmawiać. Chce panią poznać.
Fleur wróciła i zastukała delikatnie w drzwi. Wchodząc do sypialni, czuła, że
ogarnia ją nieśmiałość. Stanęła przy łóżku. Lady Cyntia leżała w nim podparta
dużymi poduszkami. Jej ręce spoczywały bezwładnie na pościeli. Były, jak cała
jej postać, blade i straszliwie wychudzone z wystającymi na przegubach
kośćmi. Lady Ashwin była dużo starsza, niż Fleur sądziła. Do tej pory miała w
pamięci jej młodzieńczą wesołą twarz spoglądającą ze zdjęć, które przeglądała.
Tymczasem leżąca przed nią kobieta musiała mieć około czterdziestki.
Mimo zniszczonej, pomarszczonej cery, wyglądała jednak pięknie. Subtelne
rysy miały ten sam niezwykły urok. Czarne oczy stały się teraz nienaturalnie
duże i błyszczące, a pełne usta, choć pobladłe, zachowały nie zmieniony latami,
młodzieńczy kształt. Gdy je rozchylała w uśmiechu, z jej twarzy promieniował
nie dający się opisać blask.
 Chyba nie miałyśmy okazji spotkać się wcześniej  zauważyła lady
Ashwin. W jej głosie kryła się nuta wesołości.
 Nazywam siÄ™ Fleur Garton. ZarzÄ…dzam Priory i dotrzymujÄ™ towarzystwa
pani Mitcham.
 Tak, Manvers wspomniała mi o tym. Przykro mi, jeżeli sprawiłam pani
kłopot tym nieoczekiwanym przyjazdem.
 Mam nadzieję, że niczego pani nie brakuje.
 Wszystko jest jak należy, jak dawniej. To miłe, że ulokowała mnie pani w
moim pokoju. Nie byłam pewna, czy ktoś inny już go nie zajął.
 Nikt z niego nie korzystał  odparła Fleur.  Zawsze był zamknięty na
klucz.
Wydawało się, że właśnie to lady Ashwin chciała usłyszeć, lecz zamiast
przyznać się do tego otwarcie, powoli, z satysfakcją przemierzyła wzrokiem
sypialnię. Przyglądała się uważnie meblom, żyrandolowi, jedwabnym zasłonom
falującym delikatnie na wietrze, obdarzając niemal każdy przedmiot subtelną
pieszczotÄ… oczu.
 A jak się miewa pani Mitcham?  pytała dalej lady Ashwin.
 Całkiem dobrze, z tym że musi stale przebywać w łóżku.
 A więc teraz będątu dwie kaleki przykute do łóżka  uśmiechnęła się
lady Ashwin, po czym zauważyła w zamyśleniu:  Dwie niedołężne kobiety
czekające na śmierć...
 Ależ pani wcale nie...  zaczęła Fleur.
 Nie muszę umierać?  dokończyła za nią lady Ashwin z uśmiechem. 
Moje drogie dziecko, nie mogę się doczekać tej chwili. Teraz, kiedy znalazłam
się w domu, mam nadzieję, że nadejdzie ona szybko, zanim ktoś zdąży mnie
stąd wyrzucić.
 Proszę tak nie mówić. Nikt pani...
Fleur urwała zastanawiając się, czy ma prawo to powiedzieć.
 Zdaje się, że obie musimy liczyć się ze zdaniem sir Normana, czyż nie
tak?  lady Ashwin zadała to pytanie tak, by jej słowa i uśmiech
jednoznacznie dawały do zrozumienia Fleur, że zamierza zawrzeć z nią
przymierze w obronie przed wspólnym wrogiem  Normanem Mitchamem.
We Fleur jednak obudziło się nagle niezrozumiałe dla niej poczucie
lojalności wobec sir Normana, dziwne pragnienie bycia po jego stronie.
 Sir Norman  zauważyła z naciskiem  cieszy się, że może panią
gościć w Priory.
Czuła, że lady Ashwin jest zaskoczona tą odpowiedzią choć wyraz jej oczu
nie zmienił się. Fleur odwróciła się i skierowała do drzwi. Cyntia Ashwin nie
zatrzymała jej.
Na korytarzu Fleur uświadomiła sobie, że jej serce bije gwałtownie, a
policzki palÄ… ogniem. Nie zatrzymujÄ…c siÄ™ jednak i nie zastanawiajÄ…c nad
niczym, podbiegła szybko w stronę schodów. Musiała natychmiast dowiedzieć
się od pani Shaw, jak zareagował na wiadomość o powrocie Cyntii sir Norman.
Kiedy była już na dole, ujrzała go wchodzącego do holu. Zmierzał ku niej
energicznym krokiem, szybko zdejmując rękawice, które wkładał, gdy sam
prowadził samochód.
 A więc? Co się tu dzieje?  zapytał rozdrażniony. Fleur stała
oszołomiona, spoglądając na niego w milczeniu.
 Czy moja matka poczuła się gorzej?  dopytywał się niecierpliwie.
Fleur zrozumiała, że pani Shaw stchórzyła. Obawiała się powiedzieć sir
Normanowi prawdę, więc ograniczyła się do wezwania go do Priory niczego
mu nie wyjaśniając.
 Nie było potrzeby fatygować tu pana przed lunchem  odpowiedziała
spokojnie.  Prosiłam panią Shaw, żeby tylko powiadomiła pana o
zbombardowaniu sanatorium w Melchester, w którym przebywała lady
Ashwin. Pańska była żona nie ma gdzie się teraz podziać i dlatego zmuszona
jest szukać schronienia w Priory.
Sir Norman nie poruszył się. Patrzył gdzieś ponad głową Fleur. Wydawało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates