|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
patrzą przez okno, widzą śnieg i cieszą się, że nie muszą nigdzie wychodzić. Zrozum, głową muru nie przebijesz. - Wcale nie chcę przebijać muru. Chcę tylko wrócić do domu. - Dlaczego? Co cię tam ciągnie? Masz kota, które go musisz nakarmić? 96 DRUGIE ROZDANIE - Mam pracę, którą muszę wykonać. - I czujesz się na siłach, by do niej zasiąść? Objęła ramieniem kolana. - Nie rozumiesz. Po prostu nie mam wyboru. Może wczoraj wykłady zostały odwołane, ale... - Nagle wytrzeszczyła oczy. - A może w Syracuse w ogóle nie padało? Może tam życie toczy się normalnie? Może... - Uspokój się. Padało. Nawet bardziej niż tu. Odetchnęła z ulgą. - Uff! Dzięki Bogu! - Po czym dodała pośpiesz nie: - Nie chcę wyjść na egoistkę, ale gdyby tam panowały normalne warunki atmosferyczne, miała bym spore kłopoty. - Zmarszczyła czoło. - Zresztą kto wie, pewnie i tak wyleją mnie z roboty. - Nie wyleją - oznajmił stanowczo Brice. - Roz mawiałem z właścicielem Pepper Mill; wyjaśniłem mu, że jesteś chora, a on na to, żebyś wzięła urlop i wróciła do pracy po przerwie semestralnej. Karen zastygła bez ruchu. - Słucham? - Rozmawiałem z Jasonem Grantem. Zapadła się głębiej na kanapie. - Nie wierzę! Zadzwoniłeś do Jasona? Psiakrew, Brice! Jakim prawem powiedziałeś mu, że wrócę dopiero po feriach? - Zamknęła oczy. Była wściekła na siebie, że przez czterdzieści osiem godzin nie miała kontroli nad swoim życiem, i na Brice'a, że przejął stery w swoje ręce. - Jak mogłeś to zrobić? Nie miałeś prawa! Ja muszę pracować! Potrzebuję pieniędzy! Barbara Delinsky 97 Spodziewał się wybuchu złości. Byłby zawiedzio ny, gdyby Karen bez protestu poddała się jego woli; pewnie straciłby do niej szacunek. Miała silny charakter; czasem drażnił go jej upór, lecz w sumie podziwiał jej niezależną naturę. Duma nie pozwalała jej zdać się na innych, korzystać z ich dobroci. I właśnie dlatego cieszył się, że mógł dla niej coś zrobić. %7łe zatelefonował do Jasona Granta i załat wił Karen urlop. Biorąc pod uwagę, w jakim była stanie, kiedy znalazł ją nieprzytomną na parkingu, nie miał wątpliwości, że powinna porządnie wypocząć przed powrotem do pracy. - Jeśli tak ważna jest dla ciebie praca, tym bardziej musisz zadbać o swoje zdrowie - rzekł spokojnie. - Miałaś wysoką gorączkę, okropne ataki kaszlu, ledwo byłaś w stanie pokonać kilka metrów. Przyznaj: jak się czujesz? - Dobrze - stwierdziła butnie. - Nie kłam. Spuściła wzrok. - Nie najgorzej - odparła. - I dlatego z takim trudem doczłapałaś do kanapy, a potem zwaliłaś się na nią bez sił? - Nie człapałam. I nie zwaliłam się. Rozbawiła go jej oburzona mina, ale nie dał tego po sobie poznać. - Na pewno nie szłaś dziarskim krokiem. - Masz spaczone spojrzenie - burknęła, czując, jak opuszczają ją resztki siły. - Ale to normalne u lekarza. 98 DRUGIE ROZDANIE Wy wszędzie doszukujecie się chorób. Gdyby wszys cy byli zdrowi, nie mielibyście z czego żyć. - Tak sądzisz? Zdumiała go jej skruszona mina. - Przepraszam, wyszło to niezręcznie. Chodzi mi o to, że jako lekarz jesteś bardziej wyczulony na choroby i może dostrzegasz je tam, gdzie ich wcale nie ma. - Chcesz powiedzieć, że już nic ci nie dolega? %7łe jesteś zdrowa jak ryba? - No, nie. - Czyli przyznajesz, że wciąż kichasz i prychasz? Zawahała się. - Tak - szepnęła niemal wbrew sobie. - Uważasz, że w takim stanie powinnaś obsługi wać gości? Pomyśl o tych wszystkich ludziach, których możesz pozarażać. - Na moment zamilkł. - Co innego gdybyś była księgową albo cały dzień pracowała przy komputerze... Wtedy też bym ci radził zostać w domu i dobrze się wygrzać. Ale kelnerka krąży od stolika do stolika, roznosi jedze nie... - Wiem - mruknęła. Nienawidziła takich rozsąd nych, trzezwo myślących ludzi. - Wiesz, a mimo to uważasz, że powinnaś wrócić do pracy? - Nie. Masz słuszność. Ale... - Wzięła głęboki oddech, zamierzając kontynuować, Brice jednak oka zał się szybszy. Barbara Delinsky 99 - Ale potrzebujesz pieniędzy. Westchnęła ciężko. - No, właśnie. - Oparła głowę o kanapę i wbiła wzrok w sufit. - Jak się czujesz? - spytał ponownie, tym razem łagodniejszym tonem. - Przybita. - Emocjonalnie przybita, a fizycznie? Od tego zależy dalsza kuracja. Zamknęła oczy i skupiła się, usiłując oddzielić od siebie te dwa stany. - Czuję się zmęczona - odparła cicho. - Na szczęś cie ból minął. Poza tym już nie popadam w te
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|