[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie była pani ani trochę ciekawa, dlaczego prosiłem o rozmowę? Wiedziałam, o co może chodzić odparła Lencia, zniżając głos i bałam się, że... że mogłabym powiedzieć... tak". Diuk patrzył na nią przez chwilę, wreszcie rzekł: Chciałem wówczas zapytać, czy uczyni mi pani ten wielki honor i zgodzi się zostać moją żoną? Lencia westchnęła i podniosła na niego wzrok. Chciał mnie pan poprosić o rękę? Teraz proszę odparł diuk. Ale... powiedział pan, że po tym wszystkim co pana spotkało... że już nigdy się pan nie ożeni. Tak myślałem, zanim poznałem panią. Położył dłonie na jej ramionach. A teraz niech mnie pani posłucha powiedział. Od pierwszej chwili zrozumiałem, że nie tylko jest pani najpiękniejszą kobietą jaką widziałem w życiu, ale że w jakiś niewytłumaczalny sposób należy pani do mnie. Z powodu małżeństwa doświadczyłem już tyle cierpienia, że przysiągłem sobie do końca bronić swojej wolności. Dziewczyna poruszyła się lekko, ale nie puścił jej, tylko mówił dalej: Lecz gdy ujrzałem, jak trzyma pani w ra- mionach to niemowlę, pojąłem, że chcę, aby została pani moją żoną i matką moich dzieci. Lencia popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Ciągle jednak walczyłem z własnym sercem i duszą i dlatego przyszedłem wówczas do pani sypialni. I nawet... wtedy, gdy pana odtrąciłam, nadal chciał mnie pan poślubić? zapytała. Cały czas podejrzewałem, że to jakaś mistyfikacja odparł diuk. W wielu sytuacjach sprawiała pani wrażenie kobiety bardzo młodej, niewinnej i, choć wydawało się to absurdalne, było w pani coś dziwnego. Lencia oblała się rumieńcem. Naprawdę... tak pan myślał? Naprawdę uśmiechnął się diuk. A potem, gdy paniąpocałowałem, przekonałem się o dwóch rzeczach. Po pierwsze, że żaden mężczyzna przede mną pani nie całował i po drugie, że całkowicie i absolutnie należy pani do mnie. Zniżając głos, mówił dalej: Nigdy, Lencio, i to jest szczera prawdą nigdy pocałunek nie poruszył mnie tak jak ten. Był zupełnie inny niż wszystko, czego zaznałem do tej pory. Czy naprawdę tak było? wyszeptała. Upewnijmy się odparł diuk. Przyciągnął ją do siebie i zaczął całować, z początku bardzo delikatnie, potem coraz namiętniej. Lencia miała wrażenie, że uniosły ich srebrzy- ste wody tryskającej pod niebo fontanny. Wznosili się coraz wyżej i wyżej, aż dosięgnęli gwiazd. Dopiero gdy rozkosz stała się dla Lencii niemal nie do wytrzymania, tak była pełna i cudowna, diuk podniósł głowę. Teraz rozumiesz powiedział ochrypłym głosem. %7ładne z nas nie ma prawa z tym walczyć. Jesteś moja, Lencio, a ja jestem twój. Kocham cię wyszeptała w odpowiedzi. Kocham... kocham... od dawna. Ale nigdy nie... nie przypuszczałam, że ty możesz mnie pokochać. Wiem, co mogłaś o mnie myśleć. Ale, najdroższa, żadne z nas nie może zaprzeczyć, że to, co teraz czujemy jest tak doskonałe, iż musi być darem Niebios. Też tak sądzę szepnęła Lencia. Nasze myśli, reakcje, uczucia są takie same. Jesteśmy jednością Pozostało już tylko proste pytanie: kiedy za mnie wyjdziesz? Kiedy tylko zechcesz odparła i ukryła twarz na jego ramieniu. Nawet w tej chwili. Ale, moja najdroższa, muszę ci zadać jeszcze jedno pytanie, chociaż możesz uznać je za nieco dziwne. Lencia uniosła głowę. Jakie... pytanie? zapytała nerwowo. Czy zgodziłabyś się ze mną uciec? Lencia spoglądała na ukochanego w osłupieniu. Dlaczego? spytała. Diuk przytulił dziewczynę mocniej, a potem powiedział: To co teraz czujemy jest doskonałe i cudowne. Nie chciałbym tego zniszczyć. Ani ja przytaknęła Lencia. Gdybyśmy zamierzali wyprawić wesele, jakiego wszyscy by po nas oczekiwali tłumaczył dalej musielibyśmy czekać miesiąc, a może jeszcze dłużej. Do tego czasu wielu ludzi opowiadałoby ci różne historie na mój temat. Westchnął i kontynuował: Niewykluczone, że byłaby to prawda, ale nie chcę, byś jej wysłuchiwała. Nawet gdybyś usiłowała zignorować plotki, oni wciąż będą powtarzać, ile kobiet miałem w życiu, i zatruwać ci serce sprawami, o których wolałbym, żebyś nigdy się nie dowiedziała. Zakończył mocniejszym głosem: Wszystkie te historie należą do przeszłości, nie ma dla nich miejsca w naszym wspólnym życiu. Lencia dokładnie pojmowała, co próbował jej powiedzieć. Wciąż pamiętała, jak macocha wyliczała romanse diuka z jej rozlicznymi przyjaciółkami, jak pełnym uznania tonem nazywała go niegrzecznym chłopcem". Podobne rewelacje szybko zdeprecjonowałyby w jej oczach miłość Montricharda. A ona, Lencia, zaczęłaby bać się przyszłości. Diuk, jakby czytając w jej myślach, powiedział: No właśnie! Dlatego, kochanie moje, chciałbym cię prosić, abyś zdobyła się na odwagę i wyjechała ze mną. Natychmiast. Nic
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|