|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pol. Albo lepiej Poluś, A więc, Polusiu, zostańmy przyjaciółmi. co to jest przy-ja-ciel Nie wiesz? zdziwił się Marek. to nie jest po-ję-cie ma-te-ma-tycz-ne Hmm, jak to wyjaśnić? chłopcy zastanawiali się przez chwilę. : Przyjaciel to ktoś bliski. Ktoś, na kogo można liczyć zawsze i wszędzie. Ktoś, kto stanie w twojej obronie, gdy jesteś krzywdzony, kto pocieszy, gdy cierpisz... próbował wyjaśniać Wiktor. Z przyjacielem rozmawiasz o swoich sekretach, zmartwieniach, radościach. Często z nim przebywasz, chodzisz na spacery, do kina, grasz w piłkę... Przyjęcie) to... to taki najlepszy na świecie kolega. Rozumiesz Polusiu? Marek z przejęcia pochylił się do przodu. ro-zu-miem ale nie ro-zu-miem i-sto~ty my-ślą-ce zaw-sze są właś-ci-cie-la-mi ro-bo-ta Filip wyciągnął przed siebie prawą dłoń i objął robocie kleszcze. Jeśli zostaniesz moim przyjacielem, będę czuł się zaszczycony powiedział uroczyście. jeś-li zo~sta-niesz mo-im przy-ja-cie~lem bę-dę zasz-czy-co-ny powtórzył Poluś. W dechę! Jesteśmy przyjaciółmi Marek i Wiktor również wyciągnęli ręce i dotknęli ramion robota. Uuuch! ziewnął przeciągle Filip. Chyba powinniśmy pójść spać. Ale nie martw się, Polusiu, Jutro znów wpadniemy do ciebie na pogawędkę. mo-że-my zno-wu ba-wić się w szko-łę No to cześć Marek dotknął pierwszego guzika chcąc wyłączyć urządzenie. nie wy-łą-czaj bę-dę re-je-stro-wał Dobra. Baw się sam. Idziemy spać, chłopaki. Hojdiboj, Hano powiedział Marek otwierając drzwi gabinetu szefa lotowiska. Jesteśmy. , Hojdiboj szef był wyraznie zdziwiony. Zaczynacie uczyć się naszego języka? Aatwo wpada w ucho. A poza tym... my jesteśmy do wszystkiego zdolni... %7łarty żartami, ale mamy ważne sprawy do omówienia. Pytanie pierwsze i najważniejsze: czy nie chcielibyście zostać z nami na zawsze? Poznaliście Borę, jej mieszkańców i chyba obiektywnie musicie stwierdzić, że nie byłoby wam zle. Od waszej decyzji będzie zależało całe nasze dalsze postępowanie. Zastrzegam się, że nie zmuszamy was do niczego. Macie prawo wyboru. Chłopcy zaniemówili. Takiego obrotu sprawy nie spodziewali się, szczególnie po tym, co mówił Tene o pracy kosmonawigatorów. Wiktor i Filip spojrzeli na Marka, który pochyliwszy głowę pocierał palcami prawą skroń. Na Borze jest bardzo miło zaczął mówić powoli. Polubiliśmy was i jest nam/tutaj bardzo dobrze. Naprawdę! Ale zrozum, Hano, na Ziemi szukają nas rodzice. Opowiedziałem ci naszą przygodę, więc rozumiesz, że na dobrą sprawę oni nie bardzo wiedzą, gdzie prowadzić poszukiwania. Niepokoi się również mój brat, Mikołaj, i jego wskazał Filipa dwie siostry. Naprawdę! Nie jest nam z wami yL-, ale jeśli tylko to jest możliwe, musimy wracać na Ziemię, No tak. Sprawa jasna. W takim razie chciałbym wiedzieć, jak wyglądają wasze zapasy żywnościowe. Starczy na trzy, cztery miesiące odparł Filip. Może nawet na dłużej. Mnie potrzebne są konkretne liczby. Na jak długo wystarczy zapasów, gdyby trzeba było żywić pięć osób? To trzeba obliczyć. Prosto stąd wrócicie do Skutera. Przeliczycie dokładnie i za dwie godziny wrócicie z odpowiedzią. Trzeba też pomyśleć o wodzie. Z wodą nie ma problemu. Na Skuterze są hydrole, które ją wytwarzają. No, chłopaki Marek podniósł się i ruszył ku drzwiom natychmiast zabieramy się do pracy. Skuter stał, jak go zostawili. Weszli po drabince i od razu zabrali się do liczenia kolorowych kostek. Mam pięćset porcji śniadaniowych pierwszy odezwał się Wiktor. Czy to nie za mało? Obiadowych jest tylko czterysta osiemdziesiąt zmartwił się Filip. Kolacji, z tego co naliczyłem, da się zrobić trzysta dwadzieścia. Zaraz, zaraz.... w sumie tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt, podzielone przez trzy, podzielone przez pięć... wychodzi osiemdziesiąt sześć dni. Powinno wystarczyć. Marek podszedł do pulpitu sterowniczego i miękkim ruchem dotknął czerwonego przycisku. Ech, nacisnąć go i polecieć do domu. Do domu... Nagle wzrok jego padł na tykający zegar i przesuwającą się właśnie cyfrę kalendarza. Wiecie co, na Kosmolotni jest teraz północ. Przyjrzał się dokładniej. No tak, tego też można było się spodziewać. Cały ten Skuter jest chyba do niczego. Co znowu? Wiktor i Filip stanęli obok.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|