[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głowy. Mogę tylko panu podziękować, że okazuje nam pan tyle troski, ale nie mam pewności, czy powinnam napisać. - Nie rozumiem tego. To przecież pani bliscy wujowie, rodzeni bracia pani matki. Opuścili pewnie dom rodzinny i kraj pełni wrogości. Czy nie należałoby zakopać topora wojennego, póki jeszcze jest czas? - Zastanowię się nad tym. To miło z pana strony, że chce pan nam pomóc. - Bardzo chętnie służę pomocą, pani Ringstad. Czy ma pani coś przeciwko temu, żebym spróbował odnalezć pani krewnych? Zaprzeczyła ruchem głowy. - Nie, nie mam, ale sądzę, że muszę najpierw uzgodnić to z mamą, zanim do nich napiszę. - Dlaczego? Pani matka jest z pewnością zbyt dumna. Prawdopodobnie nie wyrazi zgody. Ale kiedy stanie pani przed nią, trzymając w ręku list z Ameryki, w którym, miejmy nadzieję, znajdzie się kilka miłych słów, to myślę, że się ucieszy. Niemożliwe, by była aż tak nieczuła, sądząc po tym, jak życzliwie mnie przyjęła i jak troskliwie opiekuje się swymi dziećmi. Ostatnią uwagę Elise puściła mimo uszu. Poczuła, że serce jej mocniej zabiło. Racje pana Wang-Olafsena wydawały się jak najbardziej słuszne. Niemal dziwne, że do tej pory nikt z rodziny o tym nie pomyślał. - Jeżeli naprawdę się panu uda odnalezć ich adres, napiszę do Ameryki. Jeżeli przyjdzie negatywna odpowiedz, nie muszę się mamie do tego przyznawać. Dotarli do budynków fabryki. Wang-Olafsen uchylił kapelusza i serdecznie pożegnał się z Elise. Dziewczyna czuła, jak rozpiera ją radość, kiedy szła przez most. Przez mgnienie oka cieszyła się, że przekaże nowinę Hildzie, ale od razu zrezygnowała. Hilda nie potrafi dochować tajemnicy, a jeśli dostaną niezbyt miłą odpowiedz, chłopcy przeżyją wielkie rozczarowanie. Tak samo zresztą będą niepocieszeni, jeżeli w ogóle nie przyjdzie żaden list. Kiedy Elise weszła do kuchni, usłyszała ku swemu zdumieniu głosy dochodzące z pokoiku. Męski głos musiał należeć do Reidara. Odetchnęła z ulgą. A więc to nie był ów czuły punkt. Zanim zapukała do pokoiku, żeby zabrać Hugo, narobiła trochę hałasu, by Hilda z Reidarem ją usłyszeli. Reidar siedział na brzegu łóżka. Na widok Elise jego twarz nabrała dziwnego wyrazu, jakby poczucia winy. Poderwał się. Hugo spał. Hilda zaś miała na policzkach czerwone, ostre rumieńce. - Dziękuję wam. Wezmę Hugo i dam mu jeść. - Zapłaciła ci tyle samo, co poprzednim razem? - Nie ośmieliłam się zajrzeć do koperty od razu. Bałam się, że się obrazi, pomyśli, że jej nie ufam. - Nie sprawdziłaś nawet po drodze do domu? - nie mogła zrozumieć Hilda. - Nie, spotkałam Wang-Olafsena i wracaliśmy razem, rozmawiając po drodze. Miał jakąś sprawę do dyrektora przędzalni Graaha. Hilda wyjaśniła Reidarowi, kim jest Wang-Olafsen, i dodała z uśmiechem: - Ten człowiek ma wielką słabość do Pedera i jego zabawnych powiedzonek. - Obiecał zamówić Pederowi wizytę u swojego okulisty - dodała Elise szybko. - Powiedziałam mu o kłopotach Pedera z czytaniem, na co stwierdził, że musi istnieć jakieś wyjaśnienie tych trudności w nauce, ponieważ Peder nie jest głupi. Spostrzegła, że Reidarowi to się nie spodobało, ale uznała, że musi się dowiedzieć, co myślą inni. Może teraz mimo wszystko znowu podejmie się lekcji czytania. Hilda spojrzała na Elise z ulgą. - Jak to miło z jego strony. Wang-Olafsen to niezwykły człowiek. Kto inny poświęciłby swój czas jakiejś obcej rodzinie robotniczej? - Ma słabość do Pedera od dnia, kiedy spotkaliśmy go na Karl Johan w dniu powrotu naszych żołnierzy znad granicy. - Elise wyjęła Hugo z kołyski i odwróciła się, żeby wyjść. - Nastawię wam kawy, kiedy nakarmię małego. Gdy tylko weszła do kuchni i zamknęła za sobą drzwi, położyła Hugo na gałgankowym dywaniku na podłodze, po czym pośpiesznie zajrzała do koperty. Ku swemu rozczarowaniu zobaczyła tam tylko piętnaście koron, o pięć mniej niż poprzednio, chociaż uszycie ostatniej sukni kosztowało ją dużo więcej pracy niż poprzedniej razem z peleryną. Była przekonana, że pani Paulsen nie zrobiła tego w złej wierze, lecz po prostu zapomniała, ile zapłaciła wcześniej. Dla pani Paulsen to drobiazg, lecz dla Elise miało to duże znaczenie. Jeśli wydawnictwo nie przyjmie więcej jej opowiadań i będzie musiała utrzymywać się z szycia, nie wystarczy jej na wszystkie wydatki. Westchnęła, wsunęła pieniądze z powrotem do koperty i nastawiła wodę na kaszkę. Usłyszała stłumione głosy i zduszony śmiech dochodzący z pokoiku. Skoro Hilda jest w stanie się cieszyć, nie może być z nią aż tak zle, jak to wyglądało dziś rano, pomyślała z ulgą. ROZDZIAA TRZYNASTY Dużo ludzi stało w kolejce, kiedy Elise kilka dni pózniej weszła do sklepu Magdy. Nastawiła się, że będzie musiała chwilę poczekać. Zauważyła coś znajomego w sylwetce stojącej przed nią kobiety, w jej pochylonym karku i zgarbionych plecach. Kościste ramiona odznaczały się pod cienkim bawełnianym materiałem, tak samo wyraznie widać było wystające łopatki. Przez moment Elise miała wrażenie, że to Oline, ale to nie mogła być ona. Ta kobieta miała nowy kapelusz z wielkimi kwiatami, ładną bluzkę z marszczeniami przy nadgarstkach i spódnicę, która również wydawała się nowa. Elise przyglądała się kobiecie. Miała nadzieję, że zaraz odwróci głowę i okaże się, kto to. Kogo, u licha, w tych stronach było stać na nowy kapelusz i taką strojną bluzkę? Kobieta najwyrazniej poczuła na sobie wzrok Elise, bo nagle odwróciła się i spojrzała za siebie. Elise doznała wstrząsu. To Oline! Jak to możliwe? Po pierwsze sklep Na Rogu u Magdy" nie leżał wcale najbliżej jej domu, a po drugie to bardzo dziwne, że człowiek może tak gruntownie się zmienić w ciągu krótkiego czasu. Wprawdzie wiadomo, że prostytutki zarabiają niemało na swym nędznym procederze, ale Elise nigdy nie słyszała, by którejś udało się wyrwać ze środowiska. Ile czasu minęło od dnia, kiedy Mathilde popełniła samobójstwo i Elise odwiedziła Oline, żeby jej o tym powiedzieć? Pięć, może sześć miesięcy? Wtedy Oline wyglądała okropnie, zaniedbana i niechlujna, o surowym spojrzeniu i zgorzkniałym głosie. Oline jeszcze jej nie zauważyła. Elise pomyślała, że najlepiej będzie się wstrzymać i zagadać do przyjaciółki dopiero, gdy zrobią zakupy i wyjdą. To może okazać się trudne, ponieważ wkoło otaczało ją tyle ciekawskich spojrzeń. Wreszcie przyszła kolej Oline. Kiedy została obsłużona i już miała wyjść ze sklepu, Elise spostrzegła, że przyjaciółka zauważyła ją. Spodziewała się, że Oline poczuje się zakłopotana i spróbuje czym prędzej się wymknąć, ale tak się nie stało. Zatrzymała się i zagadnęła: - Elise? Muszę z tobą pomówić. Elise skinęła głową. - Możesz poczekać przed sklepem? Niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę, gdy ją obsługiwano, a potem popędziła do wyjścia w obawie, że Oline nie będzie mogła zbyt długo na nią czekać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|