|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
RzuciÅ‚eÅ› mnie, wiÄ™c po co? Joe zagryzÅ‚ wargi. WÅ‚aÅ›nie tak o tym myÅ›lisz? Wcale o tym nie myÅ›lÄ™ skÅ‚amaÅ‚a. DziÄ™ki za kawÄ™. MuszÄ™ iść. PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Najpierw powiedz, po co przyszÅ‚aÅ›. Gdyby naprawdÄ™ chodziÅ‚o o kwiaty, to grzeczny telefon albo liÅ›cik zaÅ‚atwiÅ‚- by sprawÄ™. I tobyÅ‚oby dużo lepsze niż badawcze spojrzenie niebie- skich oczu, które mroziÅ‚o do szpiku koÅ›ci, pomyÅ›laÅ‚a. DzwoniÅ‚am. MiaÅ‚eÅ› wyÅ‚Ä…czony telefon. MogÅ‚aÅ› zadzwonić tutaj. PróbowaÅ‚am, ale ciÄ™ nie byÅ‚o. MogÅ‚aÅ› zostawić wiadomość. %7Å‚aÅ‚ujÄ™, że tego nie zrobiÅ‚am. NaprawdÄ™ muszÄ™ iść. Pózno już. Jeszcze nie ma dziewiÄ…tej. Chyba że siÄ™ umówiÅ‚aÅ›? Daj spokój! W takim stroju? PrzesunÄ…Å‚ wzrokiem po dżinsach, powyciÄ…ganym swet- rze i opadajÄ…cych na twarz, potarganych wÅ‚osach. Co w takim razie robisz w Pennington o tej porze? ByÅ‚am w szpitalu. Co takiego? Maska obojÄ™tnoÅ›ci opadÅ‚a. Dlacze- go? Co siÄ™ staÅ‚o? SzukaÅ‚em ciÄ™ dzisiaj wszÄ™dzie. SEKRET MILIONERA 133 Jak byÅ‚eÅ› ubrany? A co to ma do rzeczy? UsÅ‚yszaÅ‚am w wiadomoÅ›ciach o mężczyznie zaata- kowanym, obrabowanym i pozostawionym bez przytom- noÅ›ci dziÅ› po poÅ‚udniu nad rzekÄ…. Opis pasowaÅ‚ do ciebie, wiÄ™c zadzwoniÅ‚am na policjÄ™, a oni poprosili mnie, żebym przyjechaÅ‚a zidentyfikować tego mężczyznÄ™. PatrzyÅ‚ na niÄ… z niedowierzaniem. Sama? Fen wzruszyÅ‚a ramionami. Jestem już dużą dziewczynkÄ…. Joe pochyliÅ‚ siÄ™, splatajÄ…c dÅ‚onie miÄ™dzy kolanami. Czy wiesz, jak bardzo siÄ™ martwiÅ‚em, kiedy dziÅ› nie mogÅ‚em ciÄ™ nigdzie znalezć? PrzemokÅ‚em do nitki, upuÅ›- ciÅ‚em telefon w kaÅ‚użę i musiaÅ‚em szukać automatu, żeby zapytać u Dysarta, czy wróciÅ‚aÅ›. Kiedy usÅ‚yszaÅ‚em, że jesteÅ› u siebie caÅ‚a i zdrowa, byÅ‚em gotów skrÄ™cić ci kark z ƒsciekÅ‚oÅ›ci, wiÄ™c wolaÅ‚em wrócić do domu. Fen nie chciaÅ‚a ulec. Dlaczego nie odbieraÅ‚eÅ› telefonu? PróbowaÅ‚em poprawić sobie nastrój pÅ‚ywaniem. WzruszyÅ‚ ramionami. Ty biegasz, ja pÅ‚ywam. Jego oczy pociemniaÅ‚y. Ale na Boga, Fen, znajdz sobie bez- pieczniejsze miejsce do biegania. NapadniÄ™to mężczyznÄ™. PomyÅ›l, co mogÅ‚o przydarzyć siÄ™ tobie. Adam mnie skrzyczaÅ‚, a tata przebÄ…kuje coÅ› o rucho- mej bieżni. Bardzo sÅ‚usznie. SpojrzaÅ‚ na niÄ… zaciekawiony. Dobrze ci siÄ™ mieszka w domu? I tak, i nie. Nie zrozum mnie zle. Dobrze mieć rodziców i wszystko wyjaÅ›nione, ale teraz, kiedy siÄ™ prze- prowadzili do starego domu, czujÄ™ siÄ™ trochÄ™ bez przy- dziaÅ‚u. 134 CATHERINE GEORGE Nie ma tam pokoju dla ciebie? Jest, duży Å‚adny pokój. I mogÄ™ siÄ™ wprowadzić w każ- dej chwili. Mam też pokój w nowym domu i wÅ‚asnÄ… Å‚azienkÄ™. Nikt na Å›wiecie nie jest mniej bezdomny od Fenelli Dysart. UÅ›miechnęła siÄ™. Ale na Farthing zrozumiaÅ‚am, że chcÄ™ mieszkać sama. Co na to rodzice? Mama siÄ™ pogodzi, a tata wrÄ™cz siÄ™ tego spodziewaÅ‚ od jakiegoÅ› czasu. MajÄ… trzy inne córki i wszystkie po kolei opuÅ›ciÅ‚y dom. Friars Wood odziedziczy Adam. Gdzie chciaÅ‚abyÅ› zamieszkać? MyÅ›laÅ‚am o mieszkaniu w centrum, ale to kosztuje przerwaÅ‚a chociaż to teraz mniejszy problem. Bo? UÅ›miechnęła siÄ™ szeroko. ZostaÅ‚am spadkobierczyniÄ…! A wÅ‚aÅ›ciwie zostanÄ™ w dniu nastÄ™pnych urodzin. Rachela zostawiÅ‚a mi sporo pieniÄ™dzy. Oczy Joego staÅ‚y siÄ™ chÅ‚odne. WiÄ™c nie tylko niesierotka, ale nawet niebiedna. To nie fortuna, ale wystarczy na mieszkanie. Spo- jrzaÅ‚a na zegarek. MuszÄ™ iść. Joe wstaÅ‚. Najpierw zobacz tÄ™ grafikÄ™ Patricka Herona. Nie obawiaj siÄ™, nie umieÅ›ciÅ‚em jej w sypialni. Szkoda byÅ‚oby, żeby wisiaÅ‚a tam, gdzie nikt jej nie zobaczy zgodziÅ‚a siÄ™, chociaż przypuszczaÅ‚a, że odkÄ…d byÅ‚a tam ostatnio, przez sypialniÄ™ Joego przedefilowaÅ‚a procesja kobiet. Bolesna myÅ›l. SpojrzaÅ‚a na żywe barwy i ksztaÅ‚ty abstrakcyjnego sitodruku. PrzepiÄ™kne! To nieprawda powiedziaÅ‚ Joe nagle. PrzeklinajÄ…c jego zdolność czytania w jej myÅ›lach, Fen uÅ›miechnęła siÄ™. SEKRET MILIONERA 135 Pech! MówiÄ™ poważnie. Twoje życie prywatne to tylko twoja sprawa. MówiÄ™ o wiadomoÅ›ci, którÄ… przesÅ‚aÅ‚em z różami. Bardzo zagadkowe. Joe podszedÅ‚ bliżej. To odpowiedz na to, co powiedziaÅ‚aÅ› w piÄ…tek na pożegnanie. To nie byÅ‚o tak. Przynajmniej dla mnie. Czy szukaÅ‚bym ciÄ™ przez tyle godzin, gdyby mi na tobie nie zależaÅ‚o? SkÄ…d mogÄ™ wiedzieć? Nie tak dawno daÅ‚eÅ› mi wyraz- nie do zrozumienia, że nie jestem ciebie warta. MyÅ›lisz o tej nocy na Farthing? Tak. Kiedy podsÅ‚uchiwaÅ‚eÅ›. Fen odwróciÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie. Nie powinnam byÅ‚a tu przychodzić. Poczekaj wziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™. ChcÄ™ ci coÅ› zapropono- wać. Nie, nie to, czego siÄ™ obawiasz. Chodz, usiÄ…dz jeszcze na chwilÄ™. Fen pozwoliÅ‚a podprowadzić siÄ™ do sofy. Joe usiadÅ‚ obok niej, trzymajÄ…c mocno jej rÄ™kÄ™, którÄ… próbowaÅ‚a mu odebrać. Wiem, że ciÄ™ zraniÅ‚em tamtej nocy. ByÅ‚em wÅ›ciekÅ‚y. ChciaÅ‚em ciÄ™ zranić do żywego i wymyÅ›liÅ‚em to drugie spotkanie. SkrzywiÅ‚ siÄ™. MyÅ›laÅ‚em, że nie przyjdziesz, ale zapÅ‚aciÅ‚em majÄ…tek za nowy garnitur tylko po to, żeby zrobić na tobie wrażenie. WidziaÅ‚am tylko twój tryumf i czuÅ‚am ten ogromny dystans miÄ™dzy nami. Ależ musiaÅ‚eÅ› siÄ™ cieszyć caÅ‚Ä… tÄ… sytuacjÄ…! Owszem przyznaÅ‚ szczerze. Dopóki nie wstaÅ‚aÅ›, żeby wyjść. Wtedy zrozumiaÅ‚em, że może już ciÄ™ wiÄ™cej nie zobaczÄ™. TÅ‚umaczyÅ‚em sobie, że tego chcÄ™, że nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|