[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nienawidził Starka niemal tak samo jak ja. Christopher nigdy nie zdołałby go zmusić do milczenia na temat tego, co ze mną zrobili. A tym bardziej na temat podsłuchu w jego mieszkaniu. A wtedy moi rodzice byliby zrujnowani, nawet jeśli nie poszliby siedzieć za złamanie kontraktu ze Starkiem. No i... te miliony dolarów, które musieliby zapłacić - zwrot kosztów mojej operacji, honoraria dla prawników, grzywny? Nawet Nikki Howard nie miała tyle forsy na koncie. Nie mówiąc już o tym, że przecież nie mogłabym już korzystać z tych pieniędzy, gdyby Komendant poszedł do CNN. Nie. Po prostu nie. Nie mogłam powiedzieć Christopherowi prawdy. Nie teraz. A jak tak dalej pójdzie, to może nigdy. - To dlatego że... - powtórzyłam, próbując zyskać na czasie. Co mogłam powiedzieć? Co? A może... coś w miarę zbliżonego do prawdy? Byle nie całą. - Dostałam dzisiaj złą wiadomość. - Naprawdę? - Christopher zrobił zatroskaną minę. Zwykle krzywił się tak, kiedy mówiłam mu o złej ocenie czy o kłótni z siostrą. Albo kiedy mój awatar umierał w Journeyquest. Wtedy zdałam sobie sprawę... O czym to ja mówiłam? %7łe nie mogę mu powiedzieć, co właśnie zaszło między mną a mamą... %7łe jestem załamana, bo nie mogę jechać na ferie na Florydę z moją rodziną. Bo oficjalnie to nie była już moja rodzina. Ale musiałam mu coś powiedzieć, skoro palnęłam już o tej złej wiadomości. Tylko co? %7łe jestem aniołkiem Starka? Boże, nie... Christopher nie współczułby mi ani odrobinę. Wszystko, tylko nie to. Ale jeśli nie, to co? - Moja mama zaginęła - usłyszałam własne słowa. Cudownie! No dobra, tego nie miałam zamiaru palnąć. Ale teraz było już za pózno, żeby wtłoczyć sobie te słowa z powro- tem do gardła. Christopher zagapił się na mnie, szeroko otwierając niebieskie oczy. - Twoja mama zaginęła? - powtórzył jak echo. Przyszło mi do głowy, że może w ogóle nie powinnam była o tym wspominać. Może przyznanie się, że będę aniołkiem Starka, byłoby lepsze. - Nie jesteśmy ze sobą zbyt blisko. - %7łałosne. - Ona, ehm... - Rany. Jak mam się z tego wyplątać? - Zaginęła już jakiś czas temu, ale dowiedziałam się dopiero teraz, bo nie kontaktujemy się ze sobą na co dzień... Zrozumiałam, że może to też nie było zbyt taktowne. Christopher i jego mama też nie byli w bliskim kontakcie. On sam po rozwodzie rodziców zdecydował, że woli mieszkać z ojcem, a nie z matką. Wyznał mi kiedyś, że to nie było spowodowane jakąś szczególną niechęcią do matki ani nadmiarem uczuć do ojca, ale tym, że jego młodsza siostra wybrała mamę, i Christopher uważał, że będzie fair, jeżeli jedno dziecko zostanie po stronie ojca, który też złożył wniosek o pełną opiekę nad dziećmi. I takim sposobem wylądowali we dwójkę w moim bloku. - Od jak dawna jej nie ma? - zapytał. Bezwiednie głaskał Cosabellę, która zasnęła z pyszczkiem na jego kolanie. - Od dwóch miesięcy - odparłam, trochę zaskoczona jego żywym zainteresowaniem. Ale chyba każdy zaniepokoiłby się, słysząc, że czyjaś mama zaginęła. Każdy, z wyjątkiem mojej agentki. - Może... trzech. Niebieskie oczy Christophera zrobiły się jakieś zamyślone. - Mniej więcej wtedy, kiedy wydarzył się wypadek - mruknął, patrząc w stronę telewizora. - To by się zgadzało. Brwi podjechały mi wysoko ze zdziwienia. - Słucham? - zapytałam. Spojrzał z powrotem na mnie. - Nie, nic - odparł. Ale było jasne, że jednak coś. - Co robiłaś, żeby ją odnalezć? - spytał. - Ktoś zgłosił jej zaginięcie i podał jej dane policji? - Eee... - powiedziałam. - No... Tak sądzę. - Tak sądzisz? - Christopher wyglądał na skołowanego. I nie dziwiłam mu się. Ja też byłam skołowana. Bo co się właściwie działo? Naprawdę zaczynałam się zastanawiać, czy Christopher nie ześwirował ze smutku po mojej śmierci. Te krótko ścięte włosy - kiedyś sięgały mu do ramion - nie były jedyną zmianą, jaką w nim zauważyłam, od kiedy umarłam . Zrobił się zamyślony, spędzał za dużo czasu sam przy komputerze w szkolnej pracowni informatycznej, z nikim nie rozmawiał. Włącznie ze mną, mimo moich wysiłków, żeby go wciągnąć w pogaduszki. - Tak naprawdę to mój brat zajmuje się tą sprawą - powiedziałam. - Zadzwoniłam tylko do mojego operatora komórkowego - dodałam. - %7łeby sprawdzić, czy nie dzwoniła, bo mogłam nie odebrać... Christopher pokręcił głową. - Wydobycie od nich takiej informacji może potrwać miesiące. Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami. - Wiem - powiedziałam. - Ale co jeszcze mogę zrobić? - Nie cierpiałam czuć się taka bezradna. Szczególnie przy Christopherze. Kiedy żyłam jeszcze w starym ciele, zawsze stawiałam sobie za punkt honoru robić przy nim wszystko samodzielnie. Jakby okazanie kobiecej słabości miało sprawić, że będzie miał o mnie gorsze zdanie. Jeśli na podłodze był robal? Zgniatałam go. Jeśli coś leżało na półce zbyt wysoko dla mnie? Przynosiłam sobie krzesło i właziłam na nie. Jeśli wieczko słoika z masłem orzechowym było zakręcone zbyt mocno? Prędzej poszłabym do własnego mieszkania i poprosiła ojca, żeby mi je odkręcił, niż pokazała Christopherowi, że nie dam rady. Ale teraz... Teraz się zastanawiałam, czy to była mądra polityka. No bo czy zdobywa się chłopaka, zachowując się tak, jakby się go nie potrzebowało? Nie tak sprowokowałam Brandona, żeby mnie pocałował. Poprosiłam go, żeby mi pomógł wrócić do Nowego Jorku, i zanim się obejrzałam, już się całowaliśmy. A on proponował, żebym do niego wróciła. Jeśli chciałam się całować z Christopherem, to czy nie powinnam mu pokazać, że go potrzebuję? Tak troszeczkę? I owszem, nienawidzę takich dziewczyn - wszystkich Whitney Robertson tego świata. Ale czy ona nie miała najbardziej seksownego chłopaka w szkole? Oczywiście, jeśli ubrane w polo przerośnięte byczki są seksowne. - Ojciec McKayli Donofrio pracuje w Prokuraturze Stanowej - podsunął Christopher, najwidoczniej myśląc, że będzie w ten sposób pomocny. - Może on mógłby coś zrobić dla twojej mamy. Skąd Christopher wiedział, gdzie pracuje ojciec McKayli? Chociaż taka snobka jak ona pewnie pochwaliła się tym w klasie któregoś dnia, kiedy mnie akurat nie było. Bez przerwy się chwaliła, że jest stypendystką programu Skarb Narodowy i przewodniczącą licealnego klubu biznesowego. Przechwalała się nawet tą swoją
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|