Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Aureole  powiedziałem.  Aniołowie, gdzie\ wy jesteście? Aureole unoszą
się nad waszymi głowami. Sam je widziałem. Widziałem je zarówno na ulicy, jak na
obrazach, lecz na obrazach Fra Giovanniego te aureole są płaskie i otaczają głowę anioła
niczym przyklejony do obrazu krą\ek z twardego złota.
72
Zakonnicy wybuchnęli śmiechem.
 Do kogó\ się zwracasz, młody signore Vittorio di Raniari?  spytał mnie
jeden z mnichów.
 Zamilknij, chłopcze  powiedział niedzwiedziowaty zakonnik, przeszywając
mnie na wskroś swoim basowym głosem.  Znajdujesz się pod naszą opieką. A teraz bądz
ju\ cicho. Popatrz, to jest biblioteka. Widzisz, jak nasi mnisi tam pracujÄ…?
Musieli być z tego dumni. Choć w ka\dej chwili mogłem zbrukać wymiotami
nieskazitelnie czystą posadzkę, opiekun mój pozwolił mi zajrzeć do długiej sali, w której
mnisi ślęczeli nad księgami. Prócz tego zauwa\yłem wszak\e zbudowane przez Michelozza
sklepienie, wygięte w łagodne łuki, przez co powietrze i światło swobodnie mogło
przepływać.
Chyba doznałem omamów wzrokowych. Widziałem bowiem potrójne postacie tam,
gdzie winienem ujrzeć jedną. Co więcej, mgiełka skłębionych anielskich skrzydeł wymieszała
się w mojej głowie ze zwróconymi ku mnie owalnymi twarzami, które spozierały na mnie z
nadprzyrodzoną wręcz tajemniczością.
 Zali widzicie?  nic innego powiedzieć nie umiałem.
Musiałem dostać się do biblioteki, musiałem tam znalezć teksty
dotyczące demonów. A tak! Jeszczem się nie poddał! I nie  nie przekształciłem się
w bełkoczącego idiotę! Po swojej stronie mam aniołów! Zaprowadzę tam Ramiela i Seteusa,
poka\ę im te teksty.  Wiemy o tym, Vittorio. Wyma\ te obrazy ze swoich myśli, bo my te\ je
widzimy .
 Gdzie jesteście?!  krzyknąłem.
 Ciszej  strofowali mnie zakonnicy.
 Ale czy pomo\ecie mi tam powrócić, abym ich wszystkich zabił?
 Majaczysz  odrzekli mnisi.
Patronem tej biblioteki był sam Cosimo. Gdy zmarł stary Nicollo de' Niccoli 
wspaniały kolekcjoner ksią\ek, z którym wielokrotnie rozprawiałem w księgarni
 Vaspasiano  Cosimo przekazał wszystkie nale\ące doń ksią\ki o tematyce religijnej na
rzecz tego właśnie klasztoru. A ja pragnąłem obecnie odnalezć te woluminy, w których św.
Augustyn i Akwinata poświadczą istnienie wrogich mi demonów.
Nie. Nie postradałem zmysłów. Nie poddałem się bynajmniej. Nie stałem się
bełkoczącym niezrozumiale idiotą. Marzyło mi się jedynie, aby promienie słoneczne,
wdzierające się przez wysokie okna do tych chłodnych wnętrz, przestały wreszcie przypiekać
mi oczy i dłonie.
 Ciszej, ciszej  powiedział niedzwiedziowaty zakonnik, który w dalszym
ciągu się do mnie uśmiechał.  Wydajesz z siebie odgłosy typowe dla noworodka. Gurgli-
burgli. Czy\byś sam tego nie słyszał? W bibliotece wszyscy teraz pracują, dzisiaj otwarta jest
dla ludzi z zewnątrz. Wszyscy są tutaj bardzo zajęci.
Kilka kroków za biblioteką zakonnik wskazał mi przeznaczoną dla mnie celę.
 To tutaj  powiedział tonem osoby strofującej niegrzeczne dziecko.  Parę
metrów dalej znajduje się cela przeora. Nie zgadniesz, kto tam w tej chwili jest... Sam
arcybiskup.
 Antonino  wyszeptałem.
 Tak, tak, właśnie on. Kiedyś to był nasz Antonino. A wiesz, dlaczego tam
przyszedł?
Byłem nazbyt otumaniony, \eby zdobyć się na jakąkolwiek odpowiedz. Pozostali
mnisi stłoczyli się wokół mnie, otarli chłodnymi szmatkami i wygładzili mi włosy.
Była to du\a i czysta cela. Ach, gdyby tylko przestało pra\yć mnie słońce! Có\
uczyniły ze mną te diabły  przekształciły mnie w półdemona? Czy mam poprosić o
zwierciadło?
Kiedy usiadłem na miękkim łó\ku w tej ciepłej celi, ponownie straciłem władzę nad
członkami mego ciała. I znowu ogarnęły mnie mdłości.
Zakonnicy przynieśli mi srebrną miskę. Słońce jasno oświetlało jakiś fresk, lecz ja nie
byłem w stanie patrzeć na przedstawione tam postacie, albowiem bijący od nich blask raził
mnie w oczy. Miałem wra\enie, \e w mojej celi są jeszcze inne postacie. Zali były to anioły?
73
Widziałem przezroczyste istoty, które przemieszczały się, pływały w powietrzu, lecz nie
umiałem wyodrębnić ich z otoczenia. Jedynie jarzący się na ścianie fresk wyglądał na
rzeczywisty, trwały, prawdziwy.
 Czy oni ju\ na zawsze uszkodzili mój wzrok?  spytałem.
Wydawało mi się, \e w drzwiach celi mignął mi jakiś anioł, lecz nie był to ani Seteus,
ani Ramiel. Czy owa istota miała pajęczynowate skrzydła? Skrzydła demona? Wzdrygnąłem
siÄ™ ze strachu.
Postać owa zniknęła. Posłyszałem jeszcze delikatne szelesty i wyszeptane słowo:
 Wiemy .
 Gdzie są moi aniołowie?  pytałem. Krzyczałem. Wymieniłem nazwisko
swojego ojca i dziadka oraz wszystkich di Raniarich, których mogłem przywołać na pamięć.
 śśś...  uciszył mnie młody zakonnik.  Cosimo ju\ wie, \e tu jesteś. Ale to jest
naprawdę okropny dzień. Pamiętamy twojego ojca. A teraz zdejmij to brudne odzienie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates