Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przedmiotami ze skóry, starymi narzędziami o nieodgadnionym przeznaczeniu,
grawerowanymi sztyletami i nożami myśliwskimi, lalkami wycinanymi z wielbłądziej skóry,
flakonami perfum i szczypcami do kręcenia włosów.
 Dam ci prezent  rzekł Orhan.  Prezent na pożegnanie.
(Następnego dnia odlatywał do Teksasu, gdzie narratolodzy zbierali się na kolokwium,
aby przedyskutować sagi rodzinne w Dallas. Gillian miała przed sobą jeszcze odczyt w
British Council i trzy dni w Istambule).
 Dam ci lalki z teatrzyku cieni, Karagöza i Hacivata; tu jest magiczny ptak Simurg, a tu
kobieta, związana ze smokiem, dżinnija z małym skrzydlatym demonem na ramionach, może
jÄ… polubisz.
Małe figurki zostały starannie zawinięte w szkarłatną bibułkę. Gillian tymczasem
pogrzebała na jednej z ław i w bezładnej stercie staro/nowych rzeczy odkryła bardzo
zakurzoną butelkę, właściwie flakon o długiej szyjce, zgrabnie mieszczący się w jej
złożonych dłoniach, z maleńką kopułką szklanego korka. Ciemne szkło zdobiły białe,
spiralne, wirujące paski. Gillian zbierała szklane przyciski, w ogóle lubiła szkło za jego
paradoksalną naturę, przejrzystą jak woda, ciężką jak kamień, niewidzialną jak powietrze,
solidnÄ… jak ziemia, wydmuchanÄ… ludzkim oddechem w ognistym piecu. Jako dziecko
uwielbiała czytać o szklanych kulach, wewnątrz których widniały zamki i śnieżne burze, choć
w rzeczywistości zawsze sprawiały jej rozczarowanie; toteż przeniosła swą sympatię do magii
na przyciski do papieru, w których bez końca lśniły barwne formy i geometryczne, kwiatowe
dywany, kurczące się i rozszerzające, kiedy szklana kula obracała się w jej palcach ku
światłu. Lubiła przywozić sobie przycisk z każdej podróży  o ile go znalazła  i także w
Turcji zdążyła już kupić szklany stożek, podobny do kapelusza wiedzmy, szorstki w dotyku,
przejrzystozielony jak lód, z podstawą malowaną w koncentryczne kręgi, niebieskie, żółte,
białe, niebieskie, jak oko, które odczynia urok złego oka.
 Co to jest?  zapytała Feyyaza, studenta Orhana.
Wziął od niej flakon i wytarł palcem kurz.
 Nie znam siÄ™ na szkle  powiedziaÅ‚  ale to może być çesm-i bülbül, co znaczy oko
słowika. Albo całkiem współczesne szkło weneckie. Gdzieś koło roku 1845 istniała w
Incirköy huta szkÅ‚a, gdzie wyrabiano sÅ‚ynne tureckie szkÅ‚o w matowe, spiralne biaÅ‚o-
granatowe, i chyba biało-czerwone paski. Nie wiem, dlaczego nazwano je  okiem słowika .
Może słowiki mają oczy, które są matowe i przejrzyste zarazem. W tym kraju mamy obsesję
na punkcie słowików. Nasza poezja jest ich pełna.
 Zanim zanieczyszczono środowisko  wtrącił Orhan  przed nastaniem telewizji,
wszyscy chodzili nad Bosfor i spacerowali w ogrodach, aby posłuchać pierwszych w roku
słowików. To było bardzo piękne. Jak Japończycy i kwiat wiśni. Cały naród cicho spacerował
w wiosenną pogodę i nasłuchiwał.
Feyyaz wyrecytował po turecku wiersz, a Orhan go przetłumaczył:
W lasach pełnych wieczoru zamilkły słowiki
Rzeka pochłania niebo i jego fontanny
Ptaki wracają z cienia do niebieskich brzegów
Niosąc w dziobach szkarłatne koraliki słońca22.
Gillian powiedziała:
 Muszę to mieć. Bo choć nazwa i rzecz nie całkiem do siebie pasują, jedno i drugie
ogromnie mi siÄ™ podoba. Ale jeÅ›li to naprawdÄ™ çesm-i bülbül, to musi być cenne...
 Chyba nie  odparł Feyyaz.  To pewnie współczesna wenecka robota. W osiemnastym
wieku nasi wytapiacze jezdzili do Wenecji na nauki, Wenecjanie pomogli nam rozwinąć
dziewiętnastowieczne technologie. Sprzedam to pani jako szkło weneckie, bo się pani
podoba, może pani sobie wyobrażać, że to çesm-i bülbül, a wtedy, być może, takim siÄ™ stanie.
 Feyyaz napisał pracę doktorską o Yeatsie i Bizancjum  rzekł Orhan.
Gillian na próbę pokręciła korkiem, ale nie chciał wyjść, ona zaś zlękła się, że go stłucze.
A więc także oko słowika zostało zawinięte w szkarłatną bibułkę, po czym wypito jeszcze
trochę różanej herbaty i Gillian wróciła do hotelu. Tego wieczora w domu Orhana odbyło się
pożegnalne przyjęcie, z muzyką, rakiją i obfitością wspaniałego jedzenia. A następnego dnia
Gillian znalazła się sama w hotelowym pokoju.
W samotności hotelowych pokojów czas płynie inaczej. Umysł leniwie ulega
poszerzeniu, ciało zaś kurczy się w jasnym pudełku przestrzeni. Ponieważ można myśleć o
czymkolwiek, przez dłuższy czas nie myśli się o niczym. W pokojach hotelowych Gillian
zawsze kusiło przede wszystkim skakanie po kanałach telewizyjnych; teraz także, leżąc na
swym wielkim łóżku wśród kremowych i pąsowych róż, władczo skierowała w stronę
telewizora czarny prostokąt z barwnymi przyciskami. Przezroczyste życie rozbłysło i
przemknęło po ekranie; mogła sprawić, by zadudniło dzwiękiem ruchu ulicznego lub
skrzypiec, głosami zwiastującymi wojnę i głosami ociekającymi obietnicą przepysznego
jogurtu/Oranginy/tutti-frutti/batonów Mars. Lub też  co wolała  mogła zamienić je w
milczący, swawolny teatr cieni. Ronald Reagan szczerzył się w szklanym pudle między
szklanymi skrzydłami przemówienia, płonący samolot spadał w przepaść  fakt czy iluzja? 
22
Wiersz Ahmeta Hasima (1884-1933), poety tureckiego, pozostającego pod silnym wpływem
symbolizmu francuskiego. (Przyp. tłum.).
samochód wyścigowy z księdzem za kierownicą pędził wokół cypla  narracja czy reklama? 
Turcy omawiali dojrzałość i krągłość pomidorów na krzaku, kolejne nowe samochody
pojawiały się na polach pszenicy i w górach, spadały z wieżowców, hurysa z westchnieniem
pieściła czubkiem języka krem malinowy, ogromna mucha tse-tse z wielką energią starała się
przekłuć ekran pokryty krowią skórą, dżipy, wiozące brudnych żołnierzy w hełmach,
uzbrojonych w karabiny maszynowe, telepały się po zakurzonych ulicach  fakt czy film? 
tenis.
Tenis po francusku na kortach niczym czerwone pustynie, tenis z Monte Carlo, gdzie było
samo południe, tenis w słońcu, pod którym Istambuł zaczął się przetaczać już dwie godziny
temu, tenis męski i najwyrazniej na żywo, na kanale, na którym nigdy nie nadawano nic prócz
obrazów ludzkiego ciała (w istocie zaś także i umysłu), wyciągniętego, rozciągniętego,
pędzącego, triumfalnego, pokonywanego w jednej niekończącej się, pięknie wymyślonej
narracji. Na początku swoich wykładów z narratologii doktor Perholt zwykle mawiała, że
człowiek, który wymyślił zasady i punktację tenisa, był narracyjnym geniuszem pierwszej
wody, porównywalnym z bajarzami starożytości, którzy kazali pomocnym zwierzętom
występować trójkami i wymyślali kary za złamanie zakazów. Im bowiem równiejsza jest tu
walka  mówiła doktor Perholt  tym bardziej system punktacji utrudnia zwycięstwo którejś
ze stron. Przy remisie, przy stanie 6:6, wymagania są większe, trzeba zdobyć dwa punkty,
wygrać nie jeden gem, lecz dwa, w ten sposób zapewniając widzom maksimum napięcia i
przyjemności. Tenis w szklanym pudle uwielbiała tak samo, jak niegdyś, będąc dzieckiem,
uwielbiała bajki do poduszki. Uwielbiała kunszt kamerzystów  krótkie ujęcie spoconej
twarzy, wykrzywionej grymasem wysiłku, baletową sekwencję obrotu niemożliwie
precyzyjnych stóp, leniwą powtórkę skoku, od którego pękają płuca, odtworzonego w tempie
spadającego liścia, powoli, powoli, kołyszącego się na wietrze, gdyż kamera potrafiła
zawiesić w stanie spoczynku tych muskularnych mężczyzn w wydętych koszulkach.
Pokochała tenis tak bardzo dopiero wtedy, gdy przestano od niej oczekiwać udziału w grze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates