|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przejmującego. Niestety, nic takiego nie przychodziło mu do głowy. Wyglądało na to że jej oczy miały sposób na ogłupianie jego myśli. Ostatni raz kiedy czuł się taki głupi było jakieś czternaście lat temu. Miał wtedy osiemnaście lat. - Lubisz tą dziewczynę - zaoferował Alasdair. Nassar posłał mu ciężkie spojrzenie. - Lilian powiedziała że w samochodzie próbowałeś być zabawny. Powiedziałem jej że to nie mogła być prawda. W momencie kiedy spróbujesz zażartować, niebo się podzieli i Czterej Jezdzcy wyjadą, zwiastując Apokalipsę. - Jaki zabawny. Podwoiłeś patrole? Alasdair pokiwał swą ciemną głową i stanął przy drabinie. Nassar przeszedł obok niego,kierując się do swojego pokoju. - Zrobiłeś to? Alasdair zawołał. - Zrobiłem co? - %7łartowałeś z dziewczyną? Nassar szedł dalej. Strona 33 Antologia - Under her skin - Zmiała się? - Zawołał Alasdair. - Nie. Nassar wszedł do swojego pokoju. Nie oczekiwał że będzie się śmiała. Dziękował Bogu, że nie padła histeryzując. Jej wuj Bał się każdym calem swojego ciała - strach wypływał z niego falami. W życiu Geralda, jakieś pięćdziesiąt dziwnych lat jego służby był proszony tylko dwa razy, ale drugi raz przeraził go na całe życie. W strefie byłby bezużyteczny. Matka Grace, Janet, była zawsze drobiazgowa i formalna. nie przejmowała żadnej inicjatywy. Praca z nią była jak praca z automatem który podporządkowuje się każdemu słowu będąc ponurym i niechętnym. Branie jej do strefy, nawet jeśli mógłby zrekompensować jej wieki zdrowie, byłoby samobójstwem. Nigdy nie czuł się dobrze przy żadnym z nich. Nigdy nie czuł się dobrze z tą całą ideą związania służbą i robił wszystko by unikać wzywania ich. Ale tym razem nie miał wyboru. Pracowanie z Grace przedstawiało swój własny zestaw trudności. Nadal pamiętał jej zapach: lekki, czysty zapach mydła zmieszany z słabym rozmarynem z jej ciemnych włosów. Jego pamięć wyczarowała dotyk jej ciała na jego i kiedy podniósł ją by zanieść na łóżko, nie chciał jej puścić. Nie był idiotą. W tym było przyciąganie i musiał bardzo uważać. Brak równowagi mocy pomiędzy nimi był zbyt wyrazny: on był mistrzem a ona Służką. Nie myśl o tym, powstrzymał się. Nie wyobrażaj sobie jak by to mogło być. Nic nie może się zdarzyć. Ona jest poza zasięgiem. * * * Grace podążała za służącym do rozległego przedsionka. Poranne słońce przeświecało przez szklane panele na suficie. Kamienna droga wiła się między bujną zielenią na podobieństwo strumienia pokryta gładkimi kamieniami rzecznymi. Iglice bambusowych róż obok fikusów i paproci. Delikatne storczyki na połowie tuzina cieni pokrywały ziemię. Czerwono pomarańczowe kliwie kwitły wzdłuż strumienia, odbijały ode bledszych kwiatów krzaka Kamelii. Powietrze miało słodki zapach. Droga skręcała rozdzielając się i Grace dostrzegła zródło strumienia: dziesieciostpowy (3 metry) wodospad na odległej ścianie. Woda spadała kaskadą ponad olbrzymimi skałami do małego jeziorka. Blisko brzegu stał niski stolik na kawę otoczony ławami. Ciemnowłosy mężczyzna wylegiwał się na ławie po lewej, pijąc herbatę z dużego kubka. Nassar stał obok niego, mówiąc cicho. Nosił niebieskie spodnie od dresu i jasno szarą koszulkę. Ręcznik wisiał na jego ramionach i jego jasne włosy były mokre i zaczesane na tył głowy. W takiej postawie wydawał się masywny. Napięte mięśnie na jego klatce piersiowej gdy poruszał ramionami tylko to potęgowały. Jego bicepsy rozciągały rękawy koszulki. Jego nogi były długie. Wszystko w nim, od szerokości ramion od sposobu bycia - opanowany i świadomy swojej wielkości - informowało o surowej fizycznej sile. nie był typowym sztangistą,ale raczej niebezpiecznym, mocnej budowy ciała człowiekiem który potrzebuje muskułów by przetrwać. Jeśli geniusz rzezbiarstwa miałby wyrzezbić posąg o nazwie siła, Nassar byłby idealnym modelem. Spojrzał na nią. Jego zielone oczy zatrzymały ją i Grace stanęła, nagle zdając sobie sprawę że chciałaby wiedzieć jak wygląda nagi. Ta myśl wstrząsnęła nią. Coś w jej twarzy musiała nim w równym stopniu wstrząsnąć bo zamilkł. Męczące sekundy mijały. Zmusiła się by ruszyć. Nassar odwrócił wzrok, wznawiając konwersację. Strona 34 Antologia - Under her skin Nie może mnie pociągać. Zmusił mnie żebym tu przybyła i ryzykował moim życiem i nawet nie wiem dlaczego. Nic o nim nie wiem. Jest potworem. Ta ostatnia myśl ją otrzezwiła. Podeszła do ławek. - Grace - powiedział Nassar. Jego magia otarła się o nią. - To jest Alasdair, mój kuzyn. Alasdair usiadł. - Oczarowany. - Witam. - Grace kiwnęła do Alasdaira i odwróciła do Nassara. - Doprawiłeś moją herbatę. - Dokładniej mówiąc śmietankę. - powiedział. - i technicznie była to moja siostra. - Dlaczego?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|