|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otrzymują królewskie wynagrodzenie trzech do czterech szylingów na tydzień. Niedawno przedostała się do wiadomości publicznej sprawa mężczyzn zatrudnionych w bogatej firmie handlowej, gdzie otrzymują jedzenie i sześć szylingów tygodniowo za sześć dni pracy po szesnaście godzin każdy. %7ływe reklamy" ludzie, którzy obnoszą po ulicach plakaty, otrzymują czternaście pensów dziennie. Przeciętny tygodniowy zarobek sprzedawców ulicznych i przekupni waha się od dziesięciu do dwunastu szylingów. Przeciętny tygodniowy zarobek wszystkich robotników nie wykwalifikowanych, z wyjątkiem dokerów, wynosi mniej niż szesnaście szylingów na tydzień, natomiast średni tygodniowy dochód dokerów sięga ośmiu do dziewięciu szylingów. Powyższe cyfry pochodzą ze sprawozdania komisji królewskiej i są autentyczne. Wyobrazcie sobie starą, złamaną na duchu i umierającą kobietę, która płaci trzy szylingi tygodniowo komornego i pracuje na utrzymanie swoje i czworga dzieci wyrabianiem pudełek do zapałek po dwa i ćwierć pensa za dwanaście tuzinów. Dwanaście tuzinów pudełek za dwa i ćwierć pensa, a w dodatku własny klej i własne nici! Ta kobieta nie wie, co to dzień wytchnienia czy choroba, czy odpoczynek, czy rozrywka. Dzień po dniu, nie wyłączając niedziel, haruje po czternaście godzin na dobę. Jej górna granica wydajności to siedem razy po dwanaście tuzinów, za które otrzymuje szylinga i 3 3/4 pensa. W ciągu dziewięćdziesięcioośmiogodzinnego tygodnia pracy zdoła zrobić 7 066 pudełek i zarobić 4 szylingi 10 1/4 pensa, od czego trzeba odliczyć koszty kleju i nici. W roku ubiegłym Tomasz Holmes, znany misjonarz z terenu sądów policyjnych, po opublikowaniu artykułu o warunkach pracy (kobiet otrzymał następujący list, datowany 18 kwietnia 1901 roku: Szanowny Panie! Proszę mi wybaczyć śmiałość, ale przeczytałam Pański artykuł na temat wyzysku nieszczęsnych kobiet, które przy czternastogodzinnym dniu pracy otrzymują 10 szylingów tygodniowo, i chciałabym opisać panu moją sprawę. Jestem krawaciarką i mimo ciężkiej pracy nie mogę zarobić więcej niż pięć szylingów na tydzień, a mam na utrzymaniu biednego chorego męża, który od przeszło dziesięciu lat nie zarobił ani grosza... Wyobrazcie sobie kobietę, zdolną do napisania tak jasnego, rozsądnego i gramatycznego listu, która utrzymuje siebie i chorego męża z pięciu szylingów na tydzień! Tomasz Holmes odwiedził tę kobietę. Ledwie wcisnął się do izdebki. Leżał tam jej chory mąż i ona pracowała od świtu do póznej nocy. Tam również gotowała, jadła, prała i spała; i w tymże pomieszczeniu ona i jej mąż wykonywali wszystkie funkcje życia i 76 umierania. Jedynym miejscem, gdzie misjonarz mógł usiąść, było łóżko częściowo przykryte krawatami i jedwabiem. Płuca mężczyzny znajdowały się w stanie ostatecznego rozkładu. Kasłał i spluwał nieustannie, a kobieta przerywała pracę i starała się nieść mu ulgę, gdy chwytał go paroksyzm kaszlu. Jedwabny pył z krawatów zle wpływał na jego chorobę; a jego choroba zle wpływała na krawaty, jak również na ich sprzedawców i przyszłych właścicieli. Inny wypadek, który Tomasz Holmes bliżej zbadał, to sprawa dwunastoletniej dziewczynki, postawionej przed sąd policyjny za kradzież jedzenia. Tomasz Holmes przekonał się, że dziewczynka zastępowała matkę dziewięcioletniemu chłopcu, siedmioletniemu chłopcu-kalece i jeszcze młodszej dziewczynce. Matka była wdową i szyła bluzki. Za komorne płaciła pięć szylingów tygodniowo. Oto kilka ostatnich pozycji z jej rachunków domowych: herbata 1/2 pensa; cukier 1/2 pensa; chleb 1/4 pensa; margaryna 1 pens; nafta 1 i 1/2 pensa; drzewo na podpałkę 1/2 pensa. Zacne żony dobrych ludzi o łagodnym sercu, wyobrazcie sobie, że robicie zakupy i prowadzicie dom na takiej stopie, że nakrywacie stół dla pięciu osób i pilnujecie waszej dwunastoletniej zastępczyni, aby nie kradła żywności dla młodszych braci i sióstr, kiedy wy szyjecie, szyjecie, szyjecie koszmarny, nie kończący się szereg bluzek, który ciągnie się przed wami w mrok aż do trumny nędzarzy, otwartej już na wasze przyjęcie. ROZDZIAA XIX GETTO Gdy wszechobecną Wiedzą chlubi się epoka. Dzieci ulicy żyją w odmętach rynsztoka. W ciemnych zaułkach Postęp staje jak zakląty, Zbrodnia i głód rozpuście wydają dziewczęta. Wychudłej szwaczce chlebodawca skąpi jadła, W norach ciasnota żywych z martwymi pokładła. Barłogi pełne grzechu i zgniłe legowiska Liże płomień zarazy, co z dna nędzy tryska. Tennyson Ongiś narody Europy zamykały niepożądanych %7łydów w miejskich gettach. Dzisiaj klasa dominująca gospodarczo, za pomocą mniej może despotycznych, lecz równie nieubłaganych metod, zamknęła niepożądanych, a jednak potrzebnych robotników w gettach o zdumiewającym wprost obszarze i zdumiewającej nędzy. Wschodni Londyn jest takim właśnie gettem, w którym nie mieszkają bogaci ani możni, którego nie odwiedzają turyści i w którym gnieżdżą się, rozmnażają i umierają dwa miliony robotników. Nie należy przypuszczać, że wszyscy robotnicy Londynu stłoczeni są w East Endzie, silny jednak prąd pcha ich wyraznie w tamtym kierunku. Ubogie dzielnice właściwego miasta bezustannie niszczeją, główna zaś fala ludzi pozbawionych dachu nad głową kieruje się na wschód. Jedna tylko dzielnica leżąca poza Aldgate, Whitechapel i Mile End, zwana Podmiejskim Londynem", wzrosła w ciągu ostatnich dwunastu lat o 260 000 mieszkańców, czyli o sześćdziesiąt procent. Nawiasem mówiąc, kościoły w tym okręgu mogą pomieścić zaledwie co trzydziestą ósmą osobę spośród ludności napływowej. East 77 End bywa często nazywany Miastem Straszliwej Monotonii", zwłaszcza przez dobrze odżywionych optymistycznych turystów, których wzrok ślizga się tylko po powierzchni rzeczy i którzy dostrzegają jedynie straszliwą jednostajność i brzydotę ulic. Gdyby East End nie zasługiwał na miano gorsze niż Miasto Straszliwej Monotonii" i gdyby ludziom
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.plDarmowy hosting zapewnia PRV.PL | |