|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogóle było na randce przed przyjazdem do Wielkiej Brytanii. Kiedy odkrywali, że tutejsze dziewczęta chętnie wiążą się z nimi bez ślubu, a w dodatku na spotkania z nimi nie trzeba zabierać osób towarzyszących, musieli czuć się jak w niebie. Niektórzy z nich jednak, gdy poznawali dziewczynę, zaraz myśleli o ślubie. Być może wynikało to ze sposobu wychowania - mieli wpojone, że należy ożenić się z kobietą, z którą się sypia. Niektórzy, po skończeniu studiów, chcieli zostać w Wielkiej Brytanii, a wiedzieli, że małżeństwo z obywatelką tego kraju zapewni im prawo przebywania tu. Ośmielę się też powiedzieć, że byli i tacy, którzy korzystali z okazji, by zbuntowa się przeciw swoim rodzicom. Chcieli zaszokować bliskich przywożąc do domu przemądrzałą dziewczynę z Zachodu ostentacyjnie pokazać ją starszym członkom rodziny. 48 ^usiałyśmy wydawać się im tak egzotyczne jak oni am, a tak naprawdę żadne z nas nie miało pojęcia o kulturze partnera, nie byliśmy przygotowani do podejmo-wania rozsądnych decyzji dotyczących wspólnej przyszłości. Skąd mieliśmy to wiedzieć? Byliśmy przecież jeszcze dziećmi, chociaż te w pewnym wieku potrafią się wpędzić w sytuacje charakterystyczne dla dorosłych. Niektóre dziewczęta zachodziły w ciążę, inne godziły się wyjść za mąż za buńczucznych, czarujących i na pozór bogatych młodych mężczyzn, nie mając najmniejszego pojęcia o konsekwencjach swojej decyzji. Zazwyczaj po upływie kilku lat takie pary dochodziły do wniosku, że popełniły błąd, ale wtedy często było już za pózno, by uniknąć tragedii, gdyż na świecie pojawiły się dzieci. Naprawdę lubiłam Karima i gdy zaproponował, żebyśmy pojechali do Jordanii, bym poznała jego rodzinę, pomyślałam, że to świetny pomysł. Nic nie trzymało mnie w kraju i miałam wielką ochotę poznać nowe miejsca i zdobyć nowe doświadczenia. Bardzo chciałam zwiedzić kraje, o których ci chłopcy z zachwytem opowiadali i dowiedzieć się, jak naprawdę żyli przed przyjazdem do mojej ojczyzny. Chciałam też poznać kulturę, w jakiej wychowano Karima. Byłam przekonana, że jest ona zupełnie inna od wszystkiego, czego do tej pory doświadczyłam w Wielkiej Brytanii. Nie czułam się związana z moją rodziną i bardzo chętnie zostawiłam ją, by poszukać czegoś lepszego. Zdawałam sobie sprawę, że Karim i ja możemy kiedyś się pobrać, ale na razie nie było mi spieszno do małżeństwa. Odpowiadał mi nasz dotychczasowy związek. Chciałam jedynie cieszyć się swoim chłopakiem bez zamartwiania się o przyszłość, ani podejmowania jakichś zobowiązań. Zawsze gdy zaczynał do tego podchodzić 4Q zbyt poważnie, rozśmieszałam go i szybko zmieniałam temat rozmowy. Może właśnie dlatego, że nie zobowiązałam się spędzić z nim reszty swojego życia, tym bardziej mi na nim zależało. Chociaż go zwodziłam, jego zainteresowanie mną wcale się nie zmniejszało. Po przyjezdzie do Jordanii wszystko okazało się tak eg-zotyczne, jak się tego spodziewałam i od chwili, gdy wysiedliśmy z samolotu, poczułam się zauroczona. Pokochałam gorące powietrze i wszechobecny charakterystyczny zapach oraz ruchliwe ulice, którymi przejeżdżaliśmy w drodze z lotniska. Wszyscy członkowie rodziny wykonywali swe zajęcia na zewnątrz domów w słońcu lub w cieniu parasoli i drzew palmowych. Wszystko było takie inne. Karim i jego domownicy okazali mi wiele troski i życzliwości. Ktoś z jego rodziny czekał na nas na lotnisku i razem wyjechaliśmy poza miasto w piękną wiejską okolicę, gdzie rodzina Karima miała swoją posiadłość. Jego rodzinny dom nie przypominał żadnego innego domu, jaki kiedykolwiek widziałam. Odróżniało go nie tylko to, że zbudowany był w typowo jordańskim stylu, tak by wewnątrz utrzymać chłód i pomieścić dużą rodzinę, ale też dlatego, że był pełen dbających o siebie, szanujących się nawzajem łagodnych ludzi. Panowała tam zupełnie inna atmosfera niż w moim domu, w którym ciągłe narzekanie i urazy, złość i kary fizyczne były czymś normalnym. Tutaj nikt nikogo nie beształ, nie krzyczał, ani nie obmawiał drugich za ich plecami. Wszyscy śmiali się i obejmowali, okazując swoje emocje oraz dzielili się ze sobą tym, co mieli. Młodzi i starzy spożywali wspólnie posiłki i rozmawiali ze sobą jak równy z równym. Stanowili zgodną, ciepłą i kochającą się rodzinę. Skoro tak wyglądało życie muzułmanów, to ja zdecydowałam, że chcę je z nimi dzielić. 50 Budynek był bardzo obszerny, stał pośrodku małej wio-kj otoczony pięknymi ogrodami na zupełnym pustkowiu, y/e wszystkich okolicznych domach mieszkali członkowie odziny Karima. Ta mała społeczność połączona była więzami krwi i historią. Wszyscy się znali i kochali, a obcy ludzie, tacy jak Ja- przyjmowani byli z wielkimi honorami. Zatrzymałam się w domu jednego z wujów Karima, który mieszkał w tej samej wiosce. Większość czasu jednak i tak spędzałam w głównym domu, pomagając innym kobietom, gdy mi na to pozwalały, albo tylko słuchając ich i rozmawiając z nimi. Wszyscy byli dla mnie cudowni, okazali mi niezwykłą gościnność, od rana do wieczora mogłam cieszyć się wspaniałym jedzeniem i zapachami. Od przyjazdu byłam jak zaczarowana. Po raz pierwszy w życiu poczułam się akceptowana i całkowicie zaangażowana we wszystko, co się wokół mnie działo. Karim już otwarcie mówił, że chce się ze mną ożenić, a jego rodzina bardzo nas do tego zachęcała. Wyglądało na to, że podobam im się jako przyszła synowa. Ich entuzjazm mi schlebiał, ale wciąż nie chciałam podejmować pochopnych decyzji. Zdawałam sobie sprawę, że jestem jeszcze bardzo młoda i naiwna, i łatwo mogę ulec ich zachętom. Było jeszcze tak wiele rzeczy, które chciałam odkryć przed założeniem rodziny - cały świat, którego jeszcze nie poznałam. Wiedząc, jak wyglądało małżeństwo moich rodziców, dość niechętnie podchodziłam do tak poważnych zobowiązań. Nie chciałam popełnić takiego samego błędu. Mieszkając tam, zaczęłam dogłębnie studiować religię islamu i powoli zmieniałam swoje poglądy praktycznie na każdy temat. Wszystko co czytałam i słyszałam, wydawało mi się dobre. Muzułmanie mieli znacznie zdrowsze i łagodniejsze podejście do życia niż chrześcijanie, których znałam w dzieciństwie. Zaczęłam sobie nawet wyobrażać, 5/ jak wychodzę za Karima i staję się członkiem jego rodziny! żyjąc w pełnym szczęściu i zadowoleniu. Powoli podjęcie! takiego zobowiązania przestawało mnie przerażać. W Jor-I danii czułam się jak w domu i już widziałam siebie miesz-l kającą w tej pięknej i przyjaznej krainie do końca życial wychowującą dzieci w kochającej wielopokoleniowej rodzi-l nie. Nieśmiały głos wewnętrzny podpowiadał mi jednaki że powinnam zaczekać. Ostrzegał mnie, że jestem zbyt młoda na tak poważny krok. Z każdym mijającym miesią-l cem głos ten jednak stawał się coraz słabszy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|