Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że mnie zrozumiesz, że pomożesz znalezć jakieś wyj-
ście. Teraz dopiero widzę, jak bardzo się myliłem.
 Mogłabym zrozumieć, gdybyś mi o tym wcześniej
sam powiedział.
 W tym właśnie problem, Meg. I co według ciebie
miałem zrobić? Usiąść z tobą przy stole i opowiedzieć
w szczegółach całe moje życie, żeby nie wyskoczyło
nagle coś, co mogłabyś zle zrozumieć?
 To był błąd, przyznaję, ale zdarzył się po raz
pierwszy.
 Twój problem, Meg, polega na tym  ciągnął,
ignorując jej słowa  że jesteś pewna, że zostaniesz
zraniona. Tak pewna, że uważasz, że jeśli się otworzysz
na świat, to w efekcie utoniesz we łzach.
122 CAROL MARINELLI
 Wygląda na to, że miałam rację  zauważyła, gdy
niechciana łza spłynęła jej po policzku.
Flynn drgnął i jego ręka odruchowo wyciągnęła się
w jej kierunku, po czym natychmiast cofnęła.
 Nie mogę tak żyć, Meg. Nie mogę bez przerwy
oglądać się za siebie, zastanawiając się, czy czymś nie
sprawiłem ci przykrości. To się nigdy nie skończy. Im
dalej zabrniemy w ten związek, tym będzie gorzej.
Lepiej byłoby rozstrzygnąć to już teraz.
 Chyba masz rację  odparła tak chłodnym tonem,
że zaskoczyła samą siebie.  Sądzę jednak, że byłeś
trochę niesprawiedliwy, obciążając winą wyłącznie
mnie.  Podeszła do toaletki i wzięła do ręki fotografię
Lucy.  Nie, wbrew temu, co powiedziałeś, nie byłam
o nią zazdrosna. I coś mi mówi, że szukałeś tylko
pretekstu, żeby to zakończyć. Może Lucy nie jest
jeszcze dla ciebie przeszłością, jak utrzymujesz.  Poło-
żyła zdjęcie na łóżku, obok niego.  Wiem, że jestem
podejrzliwa, Flynn, ale półtora roku kłamstw zrobiło
swoje. Pracuję jednak nad tym... Wiem też, że potrafię
być zazdrosna, ale gdybyś naprawdę mnie kochał, to byś
mnie zrozumiał. Związaliśmy się zbyt szybko. Możesz
zaprzeczać, ale obydwoje potrzebujemy czasu, oby-
dwoje wiele wycierpieliśmy. Oczywiście, nie porów-
nuję swojego bólu z twoim. Obydwoje wiemy, czyj był
dotkliwszy.
 To nie są zawody  rzekł cicho Flynn.
 Wiem  przyznała.  I jestem prawie pewna, że
mnie kochasz. Myślę nawet, że kiedy mówiłeś omałżeń-
stwie, to byłeś szczery.  Widziała, jak Flynn mocno
zaciska powieki.
ZAUROCZENIE 123
 Chciałem, ale...
Te straszne trzy litery oznaczały koniec jej marzeń
i Meg wiedziała, że straciła go bezpowrotnie.
 I tu jest właśnie to ,,ale  , Flynn. Wszystko byłoza
dobre, działo się za szybko, a prawda jest taka, żeżadne
z nas nie było na to gotowe.
 W moim przypadku nie chodzi o Lucy  upierał się
Flynn.  Ja mam to już za sobą.
 Tak twierdzisz. Możesz przestawiać jej fotogra-
fie, chować jej rzeczy i wierzyć, że już się z tym
wszystkim uporałeś, ale to nie jest takie proste, Flynn.
CoÅ› mi mówi, że jestés tak samo nieufny i tak samo
jak ja się boisz. Tylko ja nie ukrywam tego aż tak
dobrze. Tak więc albobędziemy w stosunku do siebie
uczciwi, przyznamy się do swoich słabości i spróbu-
jemy siÄ™ z nimi uporác, albo s/e rozstaniemy. Czy
tego chcesz?
 Tu w ogóle nie chodzi o Lucy  powtórzył.
 Rozumiem, że wybierasz tę ostatnią ewentual-
ność?
Powoli skinął głową. Meg ruszyła do drzwi, z trudem
powstrzymując płacz.
 Co masz zamiar robić?  zapytał, gdy jej dłoń
naciskała klamkę.
Odwróciła się. Wciąż siedział w tym samym miejscu
i Meg przez ułamek sekundy chciała do niego podbiec,
mocno go objąć i w pocałunkach utopić ból.
 %7łyć dalej. Mam wiele do nadrobienia.
 Dasz sobie radÄ™?
 A to już nie twoje zmartwienie. Dam sobie radę
 powiedziała stanowczo i z uśmiechem, podnosząc do
124 CAROL MARINELLI
góry głowę.  Jutro będę miała zapuchnięte powieki
i czerwony nos. Jak więc widzisz, raczej nie ma mi
czego zazdrościć!
Flynn próbował z widocznym wysiłkiem odpowie-
dzieć jej uśmiechem.
 Coś mi się zdaje, że będę wyglądał podobnie.
ROZDZIAA DZIEWITY
Nie dotrzymał jednak słowa. Wyglądał tak, jakby ten
krótkotrwały romans nigdy się nie zdarzył. %7ładnych
rumieńców, żadnych śladów cierpienia, które szpeciły-
by jego idealne rysy. I jeśli Meg obawiała się, czy potrafi
stanąć z nim twarzą w twarz, to jej obawy okazały się
zupełnie nieuzasadnione. Flynn już następnego dnia
zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Był jak
zawsze wesoły, uprzejmy, po prostu naturalny.
Natomiast Meg nie mogła tego powiedzieć o sobie.
Każdy dzień pracy z Flynnem był dla niej prawdziwą
udręką. Wstawała, brała prysznic, malowała się, niekie-
dy nawet żartowała, ale ich prywatne życie było linią,
której żadne z nich nie przekraczało. I chociaż szukała
jakiejÅ› szczeliny w pancerzu Flynna, najmniejszego
śladu, że koniec ich związku kosztował go choćby
milionową część jej udręki, nigdy ich nie znalazła.
Czego się jednak spodziewała? Przeżył śmierć swojej
ukochanej żony, jak wobec tego ten krótki romans
z koleżanką z pracy mógł się z tym mierzyć?
Dla niej jednak to było coś więcej niż krótki romans.
Jednak pomimo jej wysiłków, by zostawić to za sobą,
zbudować most i jakoś po nim przejść, kiedy Flynn
posuwał się naprzód w robieniu kariery, a oddział
pod jego kierownictwem rozwijał się znakomicie, to
126 CAROL MARINELLI
przepaść między nimi stawała się coraz głębsza. Kiedy
pewnego dnia przyszła na poranny dyżur, zaskoczył ją
niezwykły o tej porze dnia ruch.
 Co się dzieje?  zwróciła się do Heather, pielęgnia-
rki z nocnej zmiany, która w pośpiechu przygotowywała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates