Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jebediah... nie!  szepnęła gorączkowo.
Jej przerażony głos przedarł się przez alkoholowe
zamroczenie. Coltrain odzyskał przytomność umysłu.
Znieruchomiał z ustami przy jej policzku, lecz nadal
nie wypuszczał jej z ramion. Przygniatał ją całym
ciężarem swego ciała, które czuła każdą komórką, tak
jak czuła szalone bicie jego serca.
Wreszcie dotarło do niego, co robi. I z kim.
 O Boże...  wyszeptał, zaciskając palce na jej
ramionach, po chwili jednak zrezygnowany opuścił
ręce. Kiedy bardzo powoli odsuwał się od niej, prze-
biegł go lekki dreszcz. Na wszelki wypadek oparł się
o drzwi samochodu. Oddech wciąż miał nierówny, ale
z wolna odzyskiwał panowanie nad sobą. Lou zorien-
towała się, że już nic jej nie grozi. Dopóki jednak
Coltrain był blisko, nie czuła się bezpiecznie.
 Nigdy dotąd nie zwracałaś się do mnie po imie-
niu  wykrztusił, odsuwając się jeszcze o krok.  Na-
wet nie sądziłem, że je znasz.
 Jak to? Figuruje na mojej umowie o pracÄ™  od-
parła rwącym się głosem.
Przestał opierać się o samochód i zaczerpnąwszy
głęboko powietrza, wyprostował się.
 Wypiłem dwa duże drinki  usprawiedliwiał się.
 Rzadko piję, więc trochę zaszumiało mi w głowie.
Zdaje się, że chciał ją przeprosić. Nie spodziewała
się tego po nim. Nie wyglądał na człowieka, który
Diana Palmer 91
umie przyznać się do błędu. A może zle go oceniła?
W końcu do dziś też nigdy by nie pomyślała, że może
się upić i rzucić na kobietę. Do tego na nią.
Powoli wracał jej normalny oddech. Gdy nieco
ochłonęła, poczuła nieprzyjemne pieczenie podraż-
nionych ust. Wciąż nie stała pewnie na drżących
nogach, więc teraz ona oparła się o samochód. Od razu
poczuła nieprzyjemny chłód karoserii, który wcale jej
nie przeszkadzał, dopóki całował ją Coltrain. Końcem
języka ostrożnie przesunęła po spękanych wargach.
Wciąż miała na nich jego smak.
Po chwili kolana przestały jej drżeć, więc odsunęła
siÄ™ od auta. Dopiero teraz, kiedy Coltrain stanÄ…Å‚ kilka
kroków od niej, ogarnęło ją nieprzyjemne skrępowa-
nie. Nadal była roztrzęsiona, zaczęła więc się martwić,
jak w takim stanie dojedzie do domu. Zaniepokojona
spojrzała na Coltraina. Skoro z nią jest zle, to jak on
sobie poradzi? Było oczywiste, że w tym stanie
zupełnie nie nadaje się do prowadzenia samochodu.
 Chyba nie powinieneś siadać za kierownicą  po-
wiedziała ostrożnie.
W nikłym świetle padającym z budynku szpitala
dostrzegła jego sardoniczny uśmiech.
 Martwisz się o mnie?  zadrwił.
 Jak o każdego, kto za dużo wypił  odparła,
żałując, że w ogóle poruszyła ten temat.
 Nie bój się, nie skompromituję cię. Nickie nie
pije, więc mnie odwiezie.
Nickie. A jakże! Nie tylko go odwiezie, ale również
zostanie na noc, żeby leczyć go z kaca. Bóg jeden wie,
92 SERCE Z RUBINU
do czego może między nimi dojść. Lou zdawała sobie
sprawę, że nie ma prawa się wtrącać. Bo niby dlaczego
miałaby je mieć? Coltrain za dużo wypił, zaczął ją
całować, a ona się nie broniła. A teraz jest jej głupio
i wstyd.
 Pojadę już  powiedziała skrępowana.
 Jedz ostrożnie.
Schyliła się po kluczyki, które sama nie wiedząc
kiedy, upuściła na ziemię, i otworzywszy drzwi, wsia-
dła do środka. Nie od razu udało jej się trafić do
stacyjki, w końcu jednak uruchomiła silnik. Coltrain
odsunął się na bok. Stał z rękami w kieszeniach, lekko
się chwiejąc. Widać było, że jeszcze nie wytrzezwiał.
Lou zawahała się. Nie była pewna, czy może go tak
zostawić. Jednak już po chwili okazało się, że jej
troska jest zbędna, ze szpitala bowiem wyszła Nickie i,
rozejrzawszy się na wszystkie strony, zaczęła go
woÅ‚ać. Coltrain odwróciÅ‚ siÄ™ w jej stronÄ™ i úsmiech-
nięty pomachał jej ręką. To wystarczyło, by Lou
odzyskała zdrowy rozsądek. Skinęła im na pożegnanie
i natychmiast ruszyła z miejsca. We wstecznym luster-
ku widziała, jak trzymając się za ręce, wchodzą do
budynku.
Interludium skończone, pomyślała ze smutkiem.
Podejrzewała, że Coltrain, idąc u boku Nickie, za-
chodzi z głowę, jak mógł się tak strasznie pomylić.
Była bliska prawdy. Coltrain rzeczywiście nadal
był w szoku. W głowie miał zamęt. Gdyby ktoś mu
powiedział, że pocałunek może być tak porywający
Diana Palmer 93
i podniecający, nigdy by w to nie uwierzył. A jednak
Lou Blakely miała w sobie to coś, co sprawia, że uginają
się pod nim kolana. Nie potrafił wytłumaczyć swojej
gwałtownej reakcji. Nie rozumiał, dlaczego ją całował,
choć ona wcale tego nie chciała. Bał się myśleć, co by
się stało, gdyby go w porę nie odepchnęła.
Kiedy wszedł z Nickie do jasno oświetlonego holu,
dziewczyna skrzywiła się z niesmakiem:
 Wszędzie masz jej szminkę!  Jej oskarżycielski
ton pomógł mu otrząsnąć się z posępnych myśli. Spoj-
rzał na nią i pomyślał, że jest bardzo ładna. I nieskom-
plikowana. Poza tym nie ma wobec niego żadnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates