|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mężczyznami, ale nie przyprowadzałaś ich do domu na tak wczesnym etapie znajomości. - Skąd wiesz? - zdziwiła się Rachel. - Dziś rano spotkałem na poczcie Dani. - Za dużo gada - mruknęła niezadowolona Rachel. - Martwi się o ciebie. Wiem, że czujesz się samotna. - Na twarzy Robbiego malowało się szczere współczucie. Rachel zacisnęła ze złości usta. - Powinnaś uważać, żeby nie zadać się z niewłaściwym typem. To, że jest lekarzem, nie oznacza, że to odpowiedni mężczyzna dla ciebie. Chyba nie zapomniałaś, jak skończyła się znajomość z tym prawnikiem. Rachel nie zamierzała dyskutować z Robbiem na temat swojego życia osobistego, a tym bardziej miłosnych rozterek. - Jeżeli powiesz jeszcze jedno słowo, wyjdę z restauracji i zostaniesz sam. Czy to jasne?! - Przepraszam, ja tylko chciałem pomóc, nic więcej. Wciąż mi na tobie zależy. - Lepiej wracaj do pracy. Dobry wieczór! - pozdrowiła uprzejmie dwie pary, które właśnie weszły do restauracji. - Stolik dla czterech osób? - Może następną partyjkę rozegramy u mnie? - zaproponował Mark. Był wtorkowy wieczór. Trzech mężczyzn siedziało razem z nim przy okrągłym stoliku. - Ostrzegam cię lojalnie, że oczekuję, żeby było coś na ząb oraz piwo. Donna nie będzie przywozić wałówki do ciebie - oświadczył Emilio Rosales, przyjaciel i jeden z partnerów w klinice, w której Mark rozpoczynał praktykę. 81 RS - Zaserwuję przekąskę i uroczyście obiecuję, że da się ją zjeść - zapewnił Mark, chrupiąc pikantnego chipsa. - Kiedy skończysz urządzać dom? - zapytał Adam Whalen, podnosząc wzrok znad kart. - Za kilka tygodni. Znalazłem świetny stolik do pokera. - Czy fotele są wystarczająco wygodne? - dopytywał się J. T. Crain. - Spójrz na mnie. Czy wybrałbym coś innego? - Jak się sprawdza profesjonalna dekoratorka wnętrz? -spytał Adam. - Bonnie chciała wynająć kogoś takiego, kiedy meblowaliśmy nasz dom, ale namówiłem ją, żeby sama spróbowała to zrobić. Po co mielibyśmy płacić komuś obcemu? - Twoja żona jest urodzoną dekoratorką - przyznał Mark - Nie wpadłbym na takie rozwiązania, jakie proponuje mi Rachel. Ona wie dokładnie, czego chcę, nawet wtedy, gdy nie potrafię do końca wyjaśnić, o jaki przedmiot mi chodzi. - Czy jest ładna? - zapytał Emilio. - Kto jest ładny? - Donna posłała mu karcące spojrzenie, wnosząc kolejną miseczkę z sosem salsa. - Dekoratorka Marka - odpowiedział jej mąż z miną niewiniątka. - Byłem tylko ciekaw. - Jej wygląd nie ma nic wspólnego z tym, czy jest profesjonalistką, czy nie. Powinieneś zapytać, czy ma dobry gust i zna się na rzeczy. - Mark się z nią umawia! - oznajmił Adam. - Naprawdę? Jaka jest? - Aadna. I jest utalentowaną dekoratorką wnętrz. - Przyprowadzisz ją kiedyś na obiad? 82 RS - Dopiero zaczynamy się spotykać, ale zależy mi na tym, żebyście ją poznali. - Przyszliśmy tu na ploty czy grać w pokera? - narzekał J. T., bębniąc palcami w stół. - Gramy w pokera! - Emilio pospiesznie wziął do ręki karty. - Będę na górze z Angeliną. Dajcie znać, jeśli będziecie czegoś potrzebowali! - zawołała Donna, wspinając się po schodach prowadzących na piętro. - Donna, damy sobie radę - przekonywał Mark. - Wiem. - Przystanęła i posłała mu uśmiech. - To rodzaj rewanżu. Spotykam się tutaj trzy razy w roku z moimi koleżankami na brydża i wtedy każę Emiliowi doglądać, czy niczego nam nie brakuje. Wygląda zabójczo w kuchennym fartuszku. Mężczyzni wybuchnęli gromkim śmiechem. - Emilio, jesteś szczęściarzem - podsumował Mark, wskazując na ładnie obramowaną fotografię, na której widać było Emilia z Donną i ich dwuletnią córeczką. - Nie musisz mi tego mówić. - Emilio dorzucił pokerowe żetony na stół. - Nie tylko on - dodał Adam - Ja też zaliczam się do szczęściarzy, mając u boku Bonnie i chłopców. - A ja jestem szczęśliwie samotnym facetem, który chciałby wreszcie zagrać w pokera - przypomniał o sobie J. T. - Moglibyśmy zakończyć ten łzawy talk-show dla spełnionych gospodyń? Mężczyzni jeszcze raz zaśmiali się głośno i powrócili do gry. 83 RS Wtorkowy wieczór dobiegał końca i Rachel miała właśnie położyć się spać, kiedy zadzwonił telefon. Westchnęła głęboko, zakładając, że to na pewno ktoś z jej krewnych potrzebuje natychmiastowej pomocy. Spojrzała na wyświetlacz i jej twarz rozjaśnił uśmiech. - Halo! - powiedziała. - Cześć! Nie za pózno? Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz? Głęboki tembr głosu Marka sprawił, że przebiegł ją przyjemny dreszcz. - Nie, jeszcze nie. Wszystko w porządku? - O tak, w najlepszym. Próbowałem znalezć uzasadniony powód, dlaczego wydzwaniam do ciebie po nocach, może jakieś niecierpiące zwłoki pytanie dotyczące urządzania domu, ale prawda jest taka, że chciałem po prostu usłyszeć twój głos. Dziwne, prawda? Rachel wygodnie się ułożyła i otuliła kołdrą, przygotowując się do dłuższej rozmowy. - Nie, to wcale nie jest dziwne. Cieszę się, że dzwonisz. - Jak minął wieczór? - Nudno. -Ojej! - Właśnie. A jak ci poszło w pokera? - Wyszedłem z gry biedniejszy o trzydzieści dolarów. -Ojej! - Właśnie, ale bardzo dobrze się bawiłem. - W takim razie było warto. - Z całą pewnością. Odegram się następnym razem. - Od jak dawna grasz w pokera? 84 RS - Od kilku lat. Najpierw poznałem Emilia. Zciągnął mnie do swojego stolika, żebym zastąpił faceta, który wyprowadził się do innego stanu. Od tej pory się przyjaznimy. Co dwa tygodnie we wtorki gramy w domu jednego z naszej paczki. - Kiedy wypada twoja kolej? - Za miesiąc. - W takim razie musimy do tego czasu przygotować salon. - Byłoby wspaniale, gdybyśmy zdążyli. Zanim Rachel się spostrzegła, minęło pół godziny. Zrobiło się pózno, jednak chętnie kontynuowała rozmowę. Poczuła się niemal jak nastolatka, która okupuje telefon, gawędząc do póznej nocy z chłopakiem. Z rozmarzenia wyrwał ją przenikliwy dzwonek telefonu stacjonarnego, który stał na nocnym stoliku. Poderwała się, żeby go odebrać. - Poczekaj chwileczkę - poprosiła Marka. - W porządku. Z identyfikatora numerów odczytała, że telefonuje Gil lian. Zaniepokoiła się, ponieważ o tej porze matka zazwyczaj śpi. - Mamo? Wszystko w porządku? - Rachel, Clay miał wypadek samochodowy. Zabrali go do szpitala. 85 RS Rozdział 8 Rachel pragnęła podobać się Markowi, ale gdy w środowy poranek stanęła w progu jego domu, nie wyglądała najlepiej. - Spałaś chociaż trochę? - zapytał, nieomal wciągając ją do środka. - Dwie godziny. Przywiozłam Claya do domu i matka się Trochę uspokoiła. Wróciłam do siebie, ale byłam tak wykończona, że nie mogłam zasnąć. - Powinnaś odpocząć. Wróć do siebie i się połóż. -Wolę pracować. Przywiozłam katalog, o którym ci wspominałam. - Chętnie obejrzę, ale najpierw powiedz, jak się czuje twój brat. - W porządku. Jest poturbowany. - Samochód do kasacji?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|