Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trasy. Szła więc zakolami, przechodziła przez niezliczone
mostki, aż w końcu znalazła alejkę prowadzącą do jej celu.
Na pierwszy rzut oka Campo dei Cavalli wydawał się ci-
chym, zapomnianym placykiem. Jednak piękna, marmurowa
fontanna stojąca na środku, ozdobiona czterema rumakami o
długich grzywach, galopującymi wśród piany, świadczyła o
chlubnej przeszłości.
Plac wydawał się cichy i opuszczony. Nicola rozejrzała
się wokół i zobaczyła mężczyznę z telefonem komórkowym
przy uchu, znikajÄ…cego w jednej z alejek. Dziwnie nie pa-
sował do tego miejsca.
Na Rio dei Cavalli wychodziło kilka starych, pięknych
palazzi- Signor Mancini wspomniał, że tył Ca' Malvasia
przytyka do wody, ale chyba żaden z tych pałaców nie mógł
być domem, którego szukała. Może zle zrozumiała i dom nie
stał na samym campo?
Kiedy stała tam, niepewna, co robić, starsza pani z głową
nakrytą koronkowym szalem wyszła z kościoła i ruszyła w jej
stronÄ™.
- Scusi, signora - zaczęła uprzejmie Nicola - czy może mi
pani pomóc? Szukam Ca' Malvasia.
50
S
R
- Jest zaraz obok Palazzo dei Cavalli.
Nicola nie widziała żadnej przerwy w fasadzie pałacu, na
który wskazywała pomarszczona dłoń. Starsza pani do-
strzegła jej nic nie rozumiejące spojrzenie.
- Kiedyś Ca' Malvasia było częścią palazzo. Tam jest
wejście.
Z prawej strony imponującego wejścia do palazzo znaj-
dowały się wygięte schodki, prowadzące do czarnych, na-
bijanych metalem drzwi. Z każdej strony znajdował się rząd
wÄ…skich, wysokich okien.
- Grazie, signora. Buona sera.
- Buona sera.
Starsza pani skinęła jej przyjaznie głową i ruszyła w swo-
ją stronę. Nicola odchyliła głowę, by popatrzeć na dom, który
należał teraz do niej.
Miał cztery piętra, a okna dwóch ostatnich zdobiły bal-
kony. Ca' Malvasia wyglądał na dużo większy i wspanialszy,
niż sobie wyobrażała. Na najniższym piętrze nie było żad-
nych okien - pewnie trzymano tam łodzie. Okna na wyższych
piętrach były zamknięte.
Weszła na schody i spróbowała włożyć największy z klu-
czy do zamka. Przekręcił się bez większych trudności.
Otworzyła ciężkie drzwi i weszła do wnętrza. Panował tu
przyjemny chłód i mrok - miła odmiana po upale na Campo
dei Cavalli. Było też raczej duszno. Nie zdziwiłaby się sły-
sząc, że dom był zamknięty przez całe lata.
Kiedy oczy Nicoli przywykły już do mroku, zobaczyła, że
stoi w wykładanym marmurem holu z przepięknymi schoda-
mi. Przez okiennice wpadało akurat tyle światła, by mogła
dostrzec kilkoro zamkniętych drzwi po każdej stronie.
51
S
R
Skoro dotarła już tutaj, szkoda byłoby nie rozejrzeć się
trochę po domu... Chociaż nie chciała urazić signora Man-
ciniego, uprzedzajÄ…c go...
Ale jeżeli nie będzie otwierała okiennic i niczego nie ru-
szy, on nigdy się nie dowie, że tu była.
Przy drzwiach były elektryczne wyłączniki. Wypróbowała
je bez wielkiej nadziei. Nie działały.
No cóż, przynajmniej będzie wiedziała, jak rozmiesz-
czone sÄ… pokoje.
Zostawiła frontowe drzwi częściowo otwarte i zaczęła za-
glądać do pokoi. Nawet w mroku dostrzegła malowane sufity
i antyczne meble.
Na drugim końcu holu wysklepiony łuk prowadził do sze-
rokiego kamiennego korytarza, wiodącego, jak zgadywała, do
dawnych kuchni i pomieszczeń dla służby. Ledwo dostrzega-
ła wydeptane schody, znikające w górze, w kompletnej ciem-
ności.
Wróciła do holu i weszła na eleganckie schody prowa-
dzÄ…ce na galeriÄ™.
Stanęła właśnie na ostatnim stopniu, gdy usłyszała głośne
stuknięcie. Głuche echo wciąż jeszcze odbijało się w kory-
tarzach, gdy odwróciła się i zobaczyła, że prostokąt światła
zniknÄ…Å‚.
Drzwi frontowe były zamknięte.
Może zatrzasnął je jeden z tych nagłych podmuchów wia-
tru? A może zamknęły się same? Zawahała się, zanie-
pokojona nagle, choć bez wyraznego powodu. Zastanawiała
się, czy zejść na dół i znów je otworzyć.
Ale przecież niewielka ilość światła, która przez nie wpa-
dała, nic nie zmieni na piętrze, które miała teraz zamiar
52
S
R
zwiedzić. Zresztą może bezpieczniej, gdy drzwi są zamknię-
te? W tym domu musi być sporo cennych rzeczy, a ona nie
ma pojęcia o złodziejach w Wenecji.
Wzięła się w garść i podeszła do najbliższych drzwi. Były
to wyraznie pokoje, w których mieszkali John i jego żona.
Nawet w mroku zauważyła, że wystrój był swobodny, a me-
ble względnie nowoczesne, chociaż drzwi miały, podobnie
jak na parterze, ciężkie metalowe klamki i żelazne zamki. W
niektórych tkwiły klucze.
Nicola, ciekawa, dokąd prowadzi korytarz, ruszyła nim
ostrożnie. Daleko od słabego światła wpadającego przez
okiennice na galerii było naprawdę ciemno. Na wszelki wy-
padek trzymała dłoń na najbliższej ścianie.
Nagle dosłyszała inny, cichy dzwięk.
Przeszył ją dreszcz. Zatrzymała się i odwróciła, wpatrując
się w ciemność, wstrzymując oddech i nasłuchując.
Znowu - najcichsze z możliwych stąpnięcie.
W ciasnej przestrzeni kamiennego korytarza nie można
było dokładnie wskazać, skąd dobiegał dzwięk. Wiedziała
jednak, że ktoś musiał iść za nią.
Ktoś blokował jej drogę ucieczki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates