[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ku, kiedy na schodach natknęli się na postać, która miała głowę owiniętą srebrną folią i dziwnie bezkształtną, zieloną twarz. R L T Po chwili okazało się, że to nie upiór, tylko Daniela, i wszyscy troje, tłumiąc śmiech, poszli do kuchni zrobić sobie po kubku gorącej czekolady. Było beztrosko i we- soło. Z twarzy Lucasa znikło napięcie, kiedy przekomarzał się z siostrą. Emma pomyśla- ła, że Daniela słusznie postąpiła, nie pozwalając bratu odciąć się od rodziny. Każdy po- trzebuje bliskich, a ucieczka z pewnością niczego nie rozwiązuje. A potem Daniela życzyła im dobrej nocy i pomknęła do swojej panieńskiej sypial- ni, więc i oni udali się na spoczynek. Lucas zamknął za nimi drzwi swojego pokoju i zo- stali sami - dwoje ludzi, każde ze swoją trudną historią, których zetknął ze sobą los. Po- trzebowali siebie nawzajem, instynktownie czuli, że we wzajemnej bliskości znajdą uko- jenie, o ile uda im się pokonać nieufność, która była ich drugą naturą. Emma usiadła ostrożnie na brzegu łóżka. - Wiesz, wczoraj dowiedziałam się czegoś - powiedziała nagle. Przez cały dzień odsuwała od siebie myśl o matce, ale nagle poczuła, że nie może ani chwili dłużej dusić w sobie prawdy. Jeśli miała się skupić tego wieczora tylko na nich dwojgu, jeśli miała pozwolić, by do czegoś między nimi doszło, musiała najpierw wy- rzucić z siebie to, co ją gnębiło. - Co takiego? - Usiadł obok niej, ale jej nie dotknął. Nie chciał jej spłoszyć. Nie zamierzał wywierać na nią najmniejszego nacisku. - Od dziecka byłam przekonana, że mama mnie kochała. Tata zawsze powtarzał, że mama musiała pójść do nieba, ale stamtąd czuwa nade mną, tak jak robiła to za życia. - Nagle jej usta zaczęły drżeć, a w gardle poczuła wzbierający płacz. - Wczoraj tata po- wiedział coś zupełnie innego. Tak mnie to zdziwiło, że zadzwoniłam do najstarszego bra- ta i od niego dowiedziałam się, jak wygląda prawda - mówiła dalej, choć głos miała co- raz bardziej zdławiony łzami. - Mama odeszła od nas. Pewnie zmęczyły ją obowiązki, czwórka dzieci. Była ze swoim kochankiem, kiedy zginęła! Lucas milczał, ale kiedy Emma spojrzała na niego oczami pełnymi bólu, ukrył jej drżące ręce w swoich dłoniach. - Wiem, że to się wydarzyło dawno i nie powinno mieć już teraz znaczenia. - Kiedy łzy pociekły jej po policzkach, spuściła głowę, zasłaniając twarz włosami. - Ale mój świat się zawalił. Po raz pierwszy w życiu mam wrażenie, że zupełnie nie znam kobiety, R L T która mnie urodziła. Wiem tylko, że od nas odeszła. Może w ogóle jej nie obchodziłam? Może nigdy mnie nie chciała? - Nie myśl tak. - Lucas przytulił ją ostrożnie, zaczął kołysać, jakby była zrozpaczo- nym dzieckiem. - Dopóki człowiek żyje, podejmuje różne decyzje, czasami popełnia błę- dy. Dopiero śmierć sprawia, że niektóre decyzje stają się nieodwracalne. Nie wiesz, co zrobiłaby twoja mama, gdyby nie wypadek. Ja sądzę, że by wróciła, jeśli nie do twojego ojca, to przynajmniej do was. - Pewnie masz rację. - Emma wyplątała się z objęć Lucasa i pobiegła do łazienki, okropnie zażenowana. Nigdy dotąd nie była beksą, ale nagle wszystkie tamy, które budowała od lat, pu- ściły. Weszła pod ciepły prysznic i podczas gdy łagodny strumień wody obmywał jej cia- ło, szlochała rozpaczliwie. Nie mogła przestać. Lata tęsknoty za matką, lata tłumionego bólu wylewały się z niej potokami łez. Nie wiedziała, jak długo trwało to wszystko - ko- jący szum prysznica, pieszczotliwy dotyk wody i okropny płacz, który zdawał się roz- dzierać jej duszę. Skuliła się na podłodze brodzika, bezradna wobec własnej słabości, i pozwoliła, żeby przetoczyła się przez nią nawałnica emocji. Lucas leżał na łóżku, czekając, aż Emma wyjdzie z łazienki. Jak zawsze, kiedy no- cował w domu, mimowolnie wsłuchiwał się w ciszę, ze ściśniętym sercem czekając na nagły hałas albo pełen gniewu, podniesiony głos, okropny dzwięk uderzenia, stłumiony płacz. Choć słyszał tylko dzwięk prysznica we własnej łazience, nie był w stanie się od- prężyć. Potrzebował Emmy. Chciał się zatracić w jej ramionach, znalezć w nich czułość i błogosławione zapomnienie. Ale kiedy Emma wreszcie pojawiła się w sypialni, jedno spojrzenie na nią wystar- czyło, żeby zrozumiał, że z jego planów nic tego wieczora nie będzie. Ubrana we flane- lową piżamę w kolorowe paseczki, wciąż jeszcze zapłakana, Emma wyglądała tak mło- dziutko, tak bezbronnie i tak uroczo, że nie mógłby jej tknąć. Była zbyt wrażliwa, żeby w takich okolicznościach przeżyć swój pierwszy raz. - Emmo - powiedział cicho, kiedy wdrapała się na łóżko i ułożyła obok niego, sku- lona jak kociak. - Wszystko w porządku? Chcesz porozmawiać? - Nie - mruknęła, wtulając twarz w poduszkę. R L T - Przykro mi z powodu twojej mamy - powiedział mimo to i niepewnie dotknął jej ramienia. W następnej chwili Emma obróciła się ku niemu, zacisnęła dłonie na jego ramio- nach i gorączkowo, zachłannie wpiła się wargami w jego usta. Zamarł w bezruchu, zu- pełnie zaskoczony, a ona nagląco musnęła jego górną wargę koniuszkiem języka, po czym pogłębiła pocałunek, domagając się odpowiedzi. - Hej. - Delikatnie, ale stanowczo odsunął ją na odległość ramion. Zamrugała, jakby wyrwał ją z transu. - Obawiasz się, że cię wykorzystam? Potraktuję przedmiotowo? - spytała. - Nie o siebie się obawiam. - Zajrzał jej w oczy i zobaczył w nich wyraz, który znał aż za dobrze: gwałtowną potrzebę ucieczki, zapomnienia, oderwania się od rzeczywisto- ści. Ileż to razy sam wybierał towarzystwo chętnej, zmysłowej kobiety, byle tylko nie musieć się zmagać z własnymi ponurymi myślami. - Widzę, że jesteś wzburzona i boję się, że możesz zrobić coś, czego będziesz potem żałować. Pokręciła głową. - Chcę tego - powiedziała zdecydowanie, nie spuszczając wzroku. - Pragnę cię, Lu- cas. Jej oczy lśniły od łez, a usta, miękkie i ciepłe, szukały jego ust. Pragnęła tego męż- czyzny. Wiedziała, że nie będzie jej dane długo się nim cieszyć. Lucas odejdzie od niej, bo taki już był, wolny jak ptak, i żadna kobieta nie mogła utrzymać go przy sobie. Ale skoro miała go stracić, chciała najpierw wziąć od niego wszystko, co mógł jej dać. Lucas zapatrzył się w jej błyszczące oczy, zatracił w ciepłej słodyczy jej ust. On
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|