Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Cała przyjemność po mojej stronie.
Skłamał, bo w tej chwili nie mogło być dla niego mowy o żadnej przyjemności.
Wracali do domu.
- To najpiękniejszy ślub, na jakim kiedykolwiek byłam - powiedziała Neely.
Sebastian coÅ› mruknÄ…Å‚.
Było po jedenastej. Oboje czuli się wyczerpani. Sebastian nie był rozmowny, od-
powiadał monosylabami. Neely zauważyła, że stał się milczący od momentu, kiedy jego
ojciec poprosił ją do tańca.
- Tego człowieka nie da się nienawidzić - powiedziała ni stąd ni zowąd.
Nie powiedziała, o kogo chodzi. Wiedziała, że on wie.
Sebastian zacisnął ręce na kierownicy.
- Doprawdy? - Jego głos był lodowaty. Przynajmniej nie użył tego swojego non-
szalanckiego tonu, który zawsze doprowadzał ją do szału.
- Tak naprawdę ty też go nie nienawidzisz - powiedziała z przekonaniem.
- Mam go gdzieÅ›.
- KÅ‚amiesz.
Wjechali na parking.
- Chciał porozmawiać z tobą, a nie ze mną - powiedziała cicho.
- Mógł ze mną porozmawiać cztery dni temu.
- Naprawdę utknął w Japonii - przekonywała go Neely.
Sebastian uderzył pięścią w kierownicę
- Nie stawaj w jego obronie! - zagrzmiał.
- Nie robiÄ™ tego.
- Robisz. Dajesz mu się omamić!
- Wcale nie! - odparła. - Mówił, że chce cię przeprosić. Ale nie dopuściłeś go do
siebie. - Rzeczywiście tak brzmiały słowa Philipa Savasa. Poza tym mówił jeszcze, że z
R
L
T
przyjemnością poznał kobietę, która podbiła serce jego najstarszego syna. O tym jednak
Neely wolała teraz nie wspominać.
Sebastian nie wierzył w zapewnienia Neely.
- Nie chcę mieć z nim nic do czynienia - powiedział bezbarwnym tonem.
- Posłuchaj. Nie pochwalam jego zachowania. Zachowuje się paskudnie, ale...
- Powiedziałaś mu to? Wygarnęłaś mu to w twarz? Oczywiście, że nie! Jesteś taka
sama, jak cała reszta!
Otworzył drzwi i wszedł do środka szybkim krokiem. Prawie nadepnął na łażące
po podłodze kotki. Neely miała w oczach łzy. Piekły ją straszliwie.
- Zrobiłam to - powiedziała łamiącym się tonem.
- Co?
- Powiedziałam mu, że zachował się paskudnie. %7łe cię zranił. %7łe jest palantem.
Sebastian wytrzeszczył oczy. A potem pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Bajki, bajeczki... To niby tym go tak rozbawiłaś? To dlatego kręcił tobą w tańcu i
całował cię w policzek?
Milczała.
- Nie wierzysz mi.
- Widziałem to, co widziałem.
Pokręciła głową.
- Nie. Widziałeś to, co chciałeś zobaczyć. - Spojrzała mu prosto w oczy. Płakała. -
Nie wierzysz mi. Nie ufasz mi. - Zaczynała wpadać w furię. Nie umiała go przekonać, że
nie kłamie.
Musiała przyznać, że Philip nie zachował się jak skończony idiota. Kiedy wygar-
nęła mu, co o nim myśli, nie kłócił się, tylko jej wysłuchał. A potem zaczęli rozmawiać.
Oczywiście nie wierzyła każdemu słowu, które wypowiedział Philip. Wiedziała, że
próbuje się wybielić. Ale w jego głosie odnalazła nuty prawdziwej desperacji. Cierpiał,
bo stracił szacunek swojego najstarszego syna. Philip był świadomy swoich grzechów i
wad. Był samokrytyczny, lecz nie wiedział, jak walczyć ze swoimi słabościami.
- Chce, żebyś dla niego zaprojektował hotel - powiedziała Sebastianowi.
- Na miłość boską! Ma czelność, nie ma co...
R
L
T
- Przecież mógłbyś to zrobić - odparła. - Moglibyśmy, oboje...
- Po moim trupie! Ty też nie przyłożysz do tego ręki, jeśli chcesz, żeby to co jest
między nami nie zginęło.
- A co jest między nami? - zapytała. - Miłość? Oddanie? Wspólna przyszłość?
Zacisnął zęby.
- AÄ…czy nas... coÅ› dobrego. Wiesz o tym.
- Też tak uważałam. Aż do dziś.
- A co się zmieniło? To, że nie dałem się omamić mojemu ojcu?
- Nie - odparła powoli. - Tu nie chodzi o twojego ojca. Tu chodzi o brak zaufania z
twojej strony. Jestem po twojej stronie, nawet jeśli wydaje ci się, że jest inaczej. Nie
ufasz mi. I to jest problem.
Sebastian pokręcił głową. Nie było w nim życia.
- Jeśli tak to wszystko widzisz... to nie mamy o czym rozmawiać. Dałem ci
wszystko, co mam - powiedział wyzutym z emocji tonem. - Nie mogę dać ci nic więcej.
- Nie możesz - zapytała, wpatrując się w niego i czując, jak jej serce pęka na ka-
wałki - czy może raczej nie chcesz?
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Odszedł.
Wbiegła na górę do swojego pokoju, modląc się, by za nią podążył. Nie usłyszała
jednak odgłosu kroków na schodach. Nikt nie zapukał do drzwi. Nikt nie wypowiedział
jej imienia.
Była tylko cisza.
I odgłos, jak otwiera i zamyka drzwi.
Podbiegła do okna. Widziała, jak się oddala. Wyglądał na zmęczonego, samotnego.
Pragnęła otworzyć okno i zawołać go. Poprosić, żeby wrócił i po prostu ją przytulił. Po-
wiedziałaby mu wtedy, że go kocha.
Ale on jej nie wierzył. Nie ufał.
Nie uwierzyłby, że ona go kocha.
Rozpłynął się w ciemności. Chwile pózniej usłyszała odgłos silnika. Zapaliły się
światła.
Odjechał.
Była wściekła.
Przejdzie jej, pomyślał.
Neely nie jest jakąś niedojrzałą nastolatką. Wie, że razem jest im dobrze. I że nie
warto niszczyć tego w imię byle czego.
Dał jej weekend na to, aby poszła po rozum do głowy. W międzyczasie wrócił do
swojego apartamentu, który teraz przypominał dom wariatów. Hałas, bałagan, chaos,
tłum, ruch jak na dworcu. To wszystko mogłoby zagłuszyć myśli o Neely.
Gdyby nie te ciągłe pytania.
 Gdzie jest Neely?",  Rozstaliście się?",  Dlaczego tu wróciłeś?".
- Bo tu mieszkam - odpowiadał krótko.
Następnego dnia wszyscy odlecieli do domów. Został sam w pustym apartamencie.
W którym już ani odrobinę nie czuł się jak w domu.
Dom jest tam, gdzie jest Neely - pomyślał.
We wtorek postanowił pojechać do domu. Do niej.
R
L
T
Na widok barki poczuł to samo, co zawsze - radość i podniecenie.
Oczywiście nie było jej w domu. Była jeszcze w pracy. Chciał być tu pierwszy, za-
nim przyjdzie, żeby móc ją zaskoczyć.
Otworzył drzwi, przygotowany na powitanie ze strony Szkodnika. Na samą myśl o
tym już się uśmiechał.
Cisza.
- Szkodnik? Gdzie jesteÅ›, piesku?
Psa nie było w mieszkaniu ani na pokładzie. Zauważył, że brakuje smyczy.
Nie było też jego miski na jedzenie i miski na wodę.
Sebastianowi nagle zrobiło się słabo.
Poczuł, jak w głębi niego coś rośnie... Obawa? Lęk? Panika?
NIE! - pomyślał. Wszystko, tylko nie to...
Rozejrzał się po pokoju.
Zamarł. Wszystko, co należało do Neely, znikło. Jej książki, papiery i drobiazgi.
Jej pies, kotki, króliki oraz świnka morska. Wszystko znikło, razem z Neely.
Neely nie pojawiła się również w pracy.
- Wyjechała z miasta - poinformował go Max przez telefon. - Dostała nowy pro-
jekt. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates