|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeden z jej towarzyszy zwadził się na pewnej biesiadzie z podczaszym przemyskim Piotrem Bolestraszyckim i został przezeń poraniony szablą. Cała chorągiew wzięła bardzo tę sprawę do serca, a ponieważ w rotach husarskich służyło zwykle wielu wyćwiczonych w bojach panów braci i ich czeladz, a szlachta przemyska dobrze wiedziała, czym to grozi, powołała więc komisję, chcąc pogodzić ze sobą powaśnionych. Obydwie strony spotkały się zatem w kościele katedralnym. Wszystko udało się w końcu załatwić ugodowo, a nieznany z nazwiska husarz i Bolestraszycki podali sobie ręce i uściskali się, gdy nagle do katedry wszedł Jerzy Krasicki w towarzystwie Zygmunta Stadnickiego. Krasicki, który miał do towarzyszy spod chorągwi Opalińskiego własną pretensję o znieważenie sługi, począł zaraz lżyć i poniżać zgromadzonych. Nie poczciwego rodu człek krzyczał co się tego dopuścił, ale skoro mój sługa nie pomścił swojej krzywdy, ja się jej pomszczę i pójdę o niego na rękę! Na to wyzwanie spośród towarzystwa wyskoczył niejaki Mielżyński, a Krasicki rzucił się na niego z szablą. Zaraz po tym czeladz Stadnickiego dała ognia z arkebuzów. W kościele polała się krew, doszło do zwady i zamętu, a biskup Wężyk rzucił klątwę na Krasickiego. Tymczasem starosta uciekł z kościoła i schronił się do swego dworu w Przemyślu, zwanego %7łupą. Husarze spod chorągwi Opalińskiego rzucili się jednak w pogoń za Krasickim, dopadli go, a po drugim oblężeniu wyrąbali drzwi, posiekli czeladz starosty. Wkrótce schwytano też samego starostę, na którym wymuszono gwałtem rekognicję, w której przyznawał się on do wszystkich występków, a także obiecywał skwitować chorągiew sumą 10 tysięcy złotych. W miarę upływu czasu wybryki Krasickiego stały się tak wielkie, że zaczęto uważać go za niepoczytalnego lub wręcz szalonego. W roku 1636 szwagier starosty, wojewoda wołyński Adam Sanguszko-Koszyrski, którego siostrą była druga żona Krasickiego, wystąpił do króla Władysława IV o ustanowienie kurateli nad Jerzym Krasickim. Król przychylił się do jego prośby i ustanowił kuratelę nad rzekomo chorym psychicznie Krasickim jednym z kuratorów był właśnie Sanguszko, drugim Mikołaj Krasicki, archidiakon łucki, trzecim zaś Mikołaj Daniłowicz. Gdy tylko Sanguszko ogłosił ten dekret, natychmiast Krasicki wysłał listy do króla, twierdząc, iż dzieje mu się gwałt i, czując się całkowicie zdrów, oskarża szwagra Sanguszkę o zdradę, niewdzięczność, chciwość i oszczerstwo. Po stronie ojca stanął szybko syn Jerzego z pierwszego małżeństwa Stanisław, podczaszy łomżyński. Oczywiście uczynił to bynajmniej nie z przywiązania do ojca, lecz obawiając się, aby macocha i jej brat nie wydarli mu włości zapisanych przez Jerzego. Jak już wspominaliśmy, podczaszy pozyskał pomoc Jacka Dydyńskie-go i gdy Krasicki opuścił Dubiecko i przeniósł się do Doliny, zajechał zamek i złupił go doszczętnie. Pomiędzy Stanisławem Krasickim, podczaszym i Sanguszką przyszło teraz do wielkiej wojny, w czasie której niszczono sobie folwarki, godzono na życie panów i sług. Już wkrótce zresztą ostatnia żona Krasickiego porzuciła swego brata Sanguszkę i połączyła się ze swoim pasierbem. A po jakimś czasie podczaszy odebrał Jerzemu Dolinę, a siostra Sanguszki odebrała bratu Dubiecko. Ostatecznie starosta doliński Jerzy Krasicki skończył niemal jak żebrak, tułając się po Lwowie, a potem umarł zapomniany przez krewnych, którzy wydzierali sobie z rąk pozostałe po nim dobra. Aleksander Sienieński Jednym z bardziej znanych okrutników i gwałtowników w Ziemi Przemyskiej w pierwszej połowie XVII wieku był Aleksander Sienieński, pochodzący ze znamienitego, szlacheckiego rodu. Postaci Aleksandra z pewnością nie można polecać jako wzoru do naśladowania dla cnotliwych panien i zacnych młodzieńców, a także młodzieży szkolnej. Sienieński słynął bowiem na Rusi Czerwonej jako człek zaiste szalony. Pewnego razu, gdy zawziął się na innego szlachcica Andrzeja Rusieckiego, nakazał schwytać go w gospodzie w Pomorzanach, wywlec na ulicę i obić przez czeladz. Następnie zaprowadził go do swego zamku, a w ustronnej komnacie nakazał dać mu wina, aby się pokrzepił przed śmiercią. Ledwie Rusiecki upił trochę trunku, sługa Sienieńskiego, Aochciński, strzelił do niego z pistoletu. Strzał nie był jednak śmiertelny. Ciężko ranny Rusiecki upadł na podłogę i zaczął błagać o litość. Sienieński bynajmniej się tym nie wzruszył. Wprost przeciwnie w swym okrucieństwie sam nabił pistolet i podał go Aochcińskiemu, każąc mu dobić Rusieckiego. Sługa spełnił wolę pana i strzałem w głowę położył nieszczęśnika trupem. Jednym z największych wybryków Sienieńskiego była pod koniec lat dwudziestych XVII wieku wojna z Adamem Kalinowskim, także znanym warchołem i swawolnikiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|