Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jezioro na swoich włościach, ale ponieważ efekt nie bardzo mu się spodobał, kazał je zasypać. Ciągnie
dalej, wylicza przykłady gigantycznych wydatków, jakie w historii poniesiono przy zakładaniu wspa-
niałych ogrodów. Elaine zapomniała już o jego łatwości opowiadania, lotności, pojętności, wiedzy,
zdolności zaklinania faktów, liczb i anegdot w barwny obraz. Niezwykła to umiejętność, jednak w tej
chwili naznaczona zle skrywanym piętnem rutyny.
Glyn zawisł na chwilę w próżni. Chciałby już przejść do sedna sprawy, jego myśli krążą wy-
łącznie wokół tego jednego tematu, ale wydaje mu się, że po tak długim niewidzeniu Elaine powinien
zachować jakieś konwenanse i pokazać dobre maniery. Czas rozmowy o wszystkim i niczym. Uprzej-
me słowa i uśmiechy.
R
L
T
 Fascynujące.  Elaine kręci głową.  Jesteś kopalnią wiedzy, Glyn. Zapomniałam już.
Trochę mi schlebiasz, wspominając Reptona i Browna, jeszcze nigdzie nie wykopałam jeziora, ale kto
wie, kto wie... Może mój czas nadejdzie.
Glyn brnie dalej. To konwersacja z trudem zasługująca na to miano; krótkie komentarze, szybka
wymiana opinii, przytakiwanie, czasem wspomnienie, innym razem aluzja do wspólnych wydarzeń z
przeszłości. Kelner zabiera talerze, po chwili przynosi następne danie. Teraz, myśli Glyn, za chwilę, za
dwie minutki, kiedy skończy jeść.
Elaine opowiada o Polly. Glyn patrzy na nią pytającym wzrokiem, myśli. Córka. Racja, córka
  ...projektuje witryny internetowe", kończy Elaine. Glyn kiwa głową, wyrażając pełne zaintereso-
wanie.
 Czy ty w ogóle wiesz, co to jest witryna internetowa? Glyn rozkłada bezradnie ręce.
Elaine odkłada nóż i widelec na pusty talerz. Delikatnie ociera usta serwetką.
 Mam dziwne wrażenie, że nie dotarło do ciebie ani jedno moje słowo  patrzy na niego
długo, przenikliwie.  Glyn, wyrzuć to z siebie. Chyba nie spotkaliśmy się po to, żeby pogawędzić o
starych czasach, prawda?
 Ach...
Glyn odsuwa talerz. Racja, teraz. Nagle czuje, jak wracają siły, już jest opanowany, myśli wró-
ciły na właściwy tor. Wreszcie pozna odpowiedzi na parę pytań. Sięga do kieszeni.
 Masz racjÄ™, Elaine.
Elaine już się domyśla, że chodzi o coś zupełnie innego, niż przypuszczała. Nie o drugie mał-
żeństwo, nie o godność para ani też, niestety, o zagubione ogrody. Nagle poczuła, że przejmuje ją
dreszcz niepokoju.
Glyn wyciąga coś do niej. Bierze od niego fotografię i złożoną kartkę papieru. Najpierw patrzy
na zdjęcie. Przygląda mu się dość długo. Potem czyta zapisaną kartkę.
Nic nie mówi. W jednej dłoni trzyma przed oczami kartkę, w drugiej zdjęcie. Patrzy, ale milczy.
W końcu wolno przenosi wzrok na Glyna.
 Znalazłem w szafie na półpiętrze  wyjaśnia.  Nikt tam nigdy nie zaglądał. Musiały tam
być przez cały czas, to jest... od czasu, kiedy ona... Od wtedy. Znajdowały się w tym.  Podaje jej
kopertÄ™.
NIE OTWIERA - ZNISZCZY.
Elaine czyta.
 No więc...  zaczyna Glyn.  To jest moje nowe wykopalisko, które wymaga wyjaśnienia.
Patrzy na nią uważnie.
Elaine znowu spogląda na fotografię. Dzieje się coś dziwnego, z nią i postaciami, na które pa-
trzy. Widzi osoby dobrze jej znane, ale nagle zupełnie jej obce. Jakby Kath i Nick przeszli tajemną
R
L
T
metamorfozę. W niemy, nieporuszony, gładki jak lustro staw przeszłości wpadł nagle z siłą rzucony
kamień. Zmącił wodę, wzbudził fale, a w miarę jak rozchodziły się ich kręgi, wszystko stawało się
mniej wyrazne. Obrazy w wodzie są inne, rozkołysały się i rozhuśtały. Złamały się kształty i linie; nic
już się nie da rozpoznać. Wszystko, co było, jest już zupełnie inne.
 Może wiedziałaś?  pyta niepewnie Glyn.
 Nie. Nie wiedziałam. Zakładając, że rzeczywiście było o czym wiedzieć.
 Cóż, a na co to wygląda twoim zdaniem?
Elaine spostrzegła wystarczająco dużo, splecione dłonie, charakter pisma, ton zawartych w li-
ściku słów. Bierze zdjęcie i kartkę i ostrożnie wkłada je z powrotem do koperty.
 Wydaje mi się, że wygląda na to... na co wygląda. Nic nie wiedziałam.
 Zatem przepraszam cię. To dla ciebie zapewne taki sam wstrząs jak dla mnie. Już się bałem,
że byłem jedynym, który nic nie wie i porusza się w ciemności ślepca.
Elaine nie komentuje. Kręgi fal rozchodzą się coraz dalej i spokojniej. Nikną, pozostawiając
trochę bardziej przejrzyste obrazy. Ale z drugiej strony nie są jeszcze dość klarowne; są brzydkie,
zniekształcone i mylące.
 Kiedy to zdjęcie zostało zrobione? Gdzie to było?  zapytał Glyn.
 To musiało być pod koniec lat osiemdziesiątych, osiemdziesiąty siódmy, może ósmy. Wy-
braliśmy się na wycieczkę do rzymskiej willi w Chedworth. Nie pamiętam, dlaczego akurat tam. Była
też Mary Packard ze swoim aktualnym facetem. Pamiętasz ją?  Elaine mówi słabym głosem, wola-
łaby w ogóle się nie odzywać.
Glyn kręci przecząco głową. Nie interesuje go Mary Packard.
 Kto tam jeszcze był? Kto robił zdjęcie? I przekazał je Nickowi?
Elaine milczy. W końcu mówi.
 Oliver. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates