Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

palących pocałunków Nika, czuć przy sobie jego
ciaÅ‚o, twarde i pulsujÄ…ce pożądaniem, tym pożąda­
niem, które w pełni odwzajemniała.
- Jinx! - mruknÄ…Å‚ namiÄ™tnie Nik, a potem po­
chylił głowę, jego wargi wzięły w posiadanie jej
usta, a ręce zaborczo ją przygarnęły.
NiemożliwoÅ›ciÄ… byÅ‚o walczyć, gdy w tak oczy­
wisty sposób jej pragnął. Jinx przestała o tym
myśleć, jej usta bezwiednie się rozchyliły pod jego
wargami.
Pod palcami czuła miękkość jego jedwabistych
włosów, wtuliła się w niego. Cała płonęła. Nie
mogła oddychać.
Nie wiedziała, kto rozpiął jej bluzkę, Nik czy
ona sama. Zaczęła rozpinać zamek spódniczki, ale
zaraz straciła cierpliwość i chciała ją po prostu
z siebie zsunąć. Usłyszała szelest rozdzieranego
materiału, nie zwróciła na to uwagi.
Jedną ręką przesunęła w dół po piersi Nika, na
płaski brzuch, rozpaczliwie pragnąc go dotykać,
czuć ten pulsujący płomień, gdy on nagle otoczył
rękami jej twarz, uniósł jej głowę i spojrzał w oczy.
- Jinx, musisz być absolutnie pewna, że tego
chcesz - szepnął. - Bo ja już docieram do punktu,
z którego nie będzie powrotu.
Ale ona minęła ten punkt dawno temu, o wiele
wcześniej przed dzisiejszym dniem, chyba wtedy,
gdy po raz pierwszy na niego spojrzała. To był
CAROLE MORTIMER
142
mężczyzna, którego przeznaczenie kazaÅ‚o jej ko­
chać i którego pragnęła.
PatrzyÅ‚a na niego poważnie, a jej rÄ™ce kon­
tynuowały wędrówkę w dół. Dotykała go, pieściła,
dając mu znać każdą pieszczotą, jak bardzo go
pragnie.
Nik na chwilę zaniknął oczy, oddychał głęboko,
a potem znów na nią spojrzał.
- Chodzmy na górę - powiedział. Wziął ją za
rÄ™kÄ™ i poprowadziÅ‚ do drzwi. - ChcÄ™ wiÄ™cej prywa­
tności, gdy będziemy się kochać po raz pierwszy.
Po raz pierwszy...
To chyba znaczyło, że będą też inne okazje.
Chociaż nie miało to dla niej znaczenia.
- ... chyba się przeziębił - doleciał nagle do
nich głos Stazy. Niosła Sama, za nią szedł Rik.
Nik szybko cofnÄ…Å‚ siÄ™ do salonu, cicho zamknÄ…Å‚
drzwi i z żalem spojrzał na Jinx.
- Pewnie nie warto pytać, czy możemy to póz­
niej kontynuować u mnie, w hotelu?
Jinx spojrzała na niego pociemniałymi oczami,
zaczęła poprawiać bluzkę, ale jeszcze łagodnie
dotknęła jego policzka.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł - odparła
z takim samym żalem.
- Nadal chcÄ™ z tobÄ… porozmawiać - przypo­
mniał jej.
Parsknęła kpiącym śmiechem.
- I to właśnie byśmy robili, gdybym przyszła
do ciebie do hotelu? Rozmawialibyśmy? Jakoś nie
FILMOWA OPOWIEZ 143
wydaje mi się. Widocznie niektóre rzeczy nie są
nam sÄ…dzone.
- To bzdura, i doskonale o tym wiesz! - Nik
chwycił ją za ramię. - Jinx, na tym świecie sami
tworzymy swój los - powiedział stanowczo, jakby
czytał w jej myślach. - Spotkajmy się pózniej
u mnie w hotelu.
SpojrzaÅ‚a na niego, zobaczyÅ‚a straszliwÄ… deter­
minację na jego twarzy. Kusiło ją, by powiedzieć
 tak", och, jak bardzo ją kusiło!
- Nie mogę - powiedziała z żalem. - Ojciec
jest tutaj. Mam obowiÄ…zki - dodaÅ‚a bardziej stano­
wczo.
Powoli ją puścił, jeszcze bardziej spochmurniał.
- Jinx, to nie koniec - ostrzegł ją. - Mamy
przed sobą jeszcze długą drogę.
Odsunęła siÄ™, uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i odważnie spo­
jrzała mu w oczy.
- A ja ci mówię, że to koniec - powiedziała,
widząc po tym, jak zacisnął usta, że jego pożądanie
gwałtownie przechodzi w gniew.
Nik patrzył na nią jeszcze przez pełną napięcia
chwilÄ™, chciaÅ‚ niÄ… potrzÄ…sać i jednoczeÅ›nie ca­
łować.
Ale nie zrobił ani jednego, ani drugiego. Drzwi
się otworzyły, weszła Stazy z Samem w ramionach
i Rik.
- WÅ‚aÅ›nie próbowaÅ‚em namówić Jinx, by zjad­
Å‚a ze mnÄ… dziÅ› kolacjÄ™ u mnie, w hotelu - powie­
dział Nik siostrze.
144 CAROLE MORTIMER
- Doskonały pomysł! - wykrzyknęła Stazy.
- Rik i ja zajmiemy się twoim ojcem - zwróciła się
do Jinx. - Możesz go spokojnie z nami zostawić.
- Jasne - potwierdził Rik, a jego niebieskie
oczy lśniły od rozbawienia. - Nik, co się stało
z twoją koszulą? - zakpił. - Wyglądasz tak, jakbyś
dopiero co się bił. Albo coś w tym rodzaju - dodał
z namysłem.
Albo coÅ› w tym rodzaju...
Nik nie musiał patrzeć na Jinx, by wiedzieć, że
policzki jej płoną. Na pewno przypomniała sobie,
jak przed chwilą zdzierała z niego koszulę. Kilka
guzików leżało na podłodze.
- Zahaczyłem o klamkę - wyjaśnił i wpił się
spojrzeniem w młodszego brata.
- Naprawdę? - uśmiechnął się Rik kpiąco.
- Tak. NaprawdÄ™. - SpojrzaÅ‚ na Rika ostrzegaw­
czo. - Stazy, Samowi chyba jednak nic nie jest
- powiedział, widząc, jak dziecko spokojnie śpi.
A potem zwrócił się do Jinx: - Przyjadę po ciebie
o wpół do ósmej.
- Nie wydaje mi siÄ™, by kolacja w twoim hotelu
po tym, jak rano czekała tam ta reporterka, była
dobrym pomysłem..
- Nie będziemy w moim hotelu. Poza tym
przeprowadziłem się.
- To dość niespodziewane.
- Ale konieczne - mruknÄ…Å‚ ponuro.
- Nie rozumiem, dlaczego nie zamieszkasz
u mnie, tak jak Rik - powiedziała Stazy.
FILMOWA OPOWIEZ 145
- Naprawdę nie rozumiesz? - drażnił się z nią
Rik.
- Ale w każdej chwili możesz się wprowadzić
- dodała ich siostra, nie zwracając uwagi na wtręt
Rika. - W końcu Jinx jest tutaj i...
- Na razie niech wszystko zostanie tak, jak jest
- przerwaÅ‚ jej Nik. WziÄ…Å‚ Jinx za ramiÄ™. - Od­
prowadzisz mnie do drzwi?
Skinęła głową. Musiała jak najszybciej oddalić
się od Stazy i Rika, nawet jeżeli tylko na kilka minut.
- Oni wiedzą, prawda? - westchnęła, gdy już
byli w korytarzu.
- %7łe właśnie zdzierałaś ze mnie ubranie, gdy
tak nagle siÄ™ pojawili? Och, chyba tak.
- Nie zdzieraÅ‚am! - zaprotestowaÅ‚a. - No, mo­
że rzeczywiście - przyznała. - Muszę ci kupić
nowÄ… koszulÄ™. Tej nie da siÄ™ już naprawić. - Wyda­
waÅ‚a siÄ™ lekko oszoÅ‚omiona tym, że potrafiÅ‚a zro­
bić coś takiego.
Nik zachwycał się delikatną pięknością jej
twarzy.
- Możesz rwać tyle koszul, ile tylko zechcesz
- zapewnił ją namiętnym szeptem.
- Przestań! - parsknęła, znów zażenowana.
Pochylił głowę i delikatnie musnął ustami jej
wargi.
W jej oczach nagle pojawił się lęk. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates