Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rozległ się ryk zwierzęcia i szczęk stali. Zuchon i chłopcy wpadli do środka. Piotr zobaczył
straszną, wychudłą istotę, pół-człowieka i pół-wilka, jak skacze na chłopca w jego wieku; Edmund
ujrzał borsuka i karła toczących się po podłodze w zażartej walce. Zuchon znalazł się naprzeciw
wiedźmy. Jej nos i broda przypominały obcęgi, szare włosy rozwiały się wokół twarzy, a długie
palce zaciskały się na szyi Doktora Korneliusa. Rozległ się świst miecza Zuchona i głowa wiedźmy
potoczyła się po podłodze. Potem ktoś przewrócił lampę i wszystko zamieniło się w plątaninę mie-
czy, zębów, pazurów, pięści i obcasów. Trwało to około minuty. Potem zapanowała cisza.
— Edmundzie, żyjesz? — rozległ się wreszcie głos Piotra.
— Chyba tak — wysapał Edmund. — Mam tu tego Nikabrika, ale wciąż jeszcze jest żywy.
— Na kufry i konwie! — usłyszeli zduszony, wściekły głos. — To nie Nikabrik, to JA! Siedzisz na
MNIE! Jesteś ciężki jak młody słoń!
— Bardzo cię przepraszam, KMP Teraz już lepiej?
— Auuu! Nie! — zawył Zuchon. — Wpychasz mi obcas w usta!
— Czy jest tu gdzieś król Kaspian? — zapytał Piotr.
— Jestem tutaj — dobiegł ich słaby głos. — Coś mnie ugryzło.
Rozległ się trzask zapalanej zapałki. To był Edmund. Płomień oświetlił jego twarz, bladą i brudną.
Rozejrzał się dookoła, znalazł świecę (lampa była już bezużyteczna, bo wylała się z niej oliwa),
zapalił ją i postawił na stole. W półmroku kilka postaci podniosło się na nogi. Sześć twarzy patrzyło
na siebie, mrugając i dysząc ciężko.
— Chyba nie ma już wśród nas wrogów — powiedział Piotr. — Tu jest wiedźma, martwa —
szybko odwrócił od niej spojrzenie — tu Nikabrik, też martwy. A to, jak mi się zdaje, jest wilkołak.
Dawno już żadnego nie widziałem. Głowa wilka i ciało człowieka. To znaczy, że właśnie
przemieniał się z człowieka w wilka, kiedy dosięgła go śmierć. A ty, jak sądzę, jesteś królem
Kaspianem?
— Tak — odpowiedział młodzieniec. — Ale nie mam pojęcia, kim ty jesteś.
— To Wielki Król, król Piotr — powiedział Zuchon.
— Witam waszą wysokość — odezwał się Kaspian.
— A ja witam wysokość waszą. Jak wiesz, nie przyszedłem tu, aby zająć twoje miejsce, lecz po to,
aby ci pomóc je odzyskać.
— Najjaśniejszy panie! — rozległ się inny głos, tuż pod łokciem Piotra. Odwrócił się i zobaczył
borsuka. Pochylił się, uścisnął go i pocałował w czoło. Nie było w tym nic dziecinnego — był
przecież Wielkim Królem.
— Najdzielniejszy z borsuków — powiedział.
— Nigdy w nas nie zwątpiłeś.
— Nie ma w tym mojej zasługi, miłościwy panie
— rzekł Truflogon. — Jestem zwierzęciem, a my się nie zmieniamy. A w dodatku jestem
borsukiem, a my trzymamy się mocno.
— Żal mi Nikabrika — powiedział Kaspian. — Wiem, że nienawidził mnie od pierwszej chwili, w
której mnie zobaczył. Myślę, że jego serce zgorzkniało zupełnie od długiego cierpienia i nienawiści.
Gdybyśmy szybciej odnieśli zwycięstwo, mógłby się stać dobrym karłem w czasach pokoju. Nie
wiem, kto z nas go zabił. I cieszę się z tego, że nie wiem.
— A ty krwawisz — powiedział Piotr.
— Tak, ten... to wilcze stworzenie mocno mnie ugryzło.
Oczyszczenie i zabandażowanie rany trwało dość długo, a kiedy skończyli, Zuchon powiedział:
— No, a teraz, zanim zrobimy cokolwiek, musimy zjeść śniadanie.
— Tylko nie tutaj — powiedział Piotr.
— Nie — zgodził się Kaspian i wstrząsnął się z obrzydzeniem. — Trzeba zabrać stąd te zwłoki.
— Niech zakopią to robactwo w jakiejś dziurze — dodał Piotr. — Prócz karła; jego ciało oddamy
jego towarzyszom, aby je pochowali zgodnie ze swymi zwyczajami.
Zjedli śniadanie w jednej z ciemnych komór Kopca Aslana. Nie był to posiłek, za jakim tęsknili, bo
Kaspian i Kornelius marzyli o pasztecie z sarniny, a Piotr i Edmund o jajecznicy na maśle i gorącej
kawie, ale każdy dostał kawałek zimnego niedźwiedziego mięsa (z kieszeni chłopców), kawałek
twardego sera, cebulę i garnek wody. Sądząc jednak po tym, jak czuli się po śniadaniu, można by
pomyśleć, że było wspaniałe.
Rozdział 13
POD WODZĄ WIELKIEGO KRÓLA
— A TERAZ MUSIMY SIĘ NARADZIĆ — powiedział Piotr, gdy skończyli śniadanie. — Aslan i
dziewczynki (to znaczy królowa Zuzanna i królowa Łucja, Kaspianie) są gdzieś w pobliżu. Nie
wiemy, kiedy Lew zacznie działać. Trudno to w ogóle przewidzieć. Tymczasem musimy zrobić
wszystko, co w naszej mocy. Mówisz, Kaspianie, że nasze siły są za małe, aby stawić czoło
Mirażowi w otwartej bitwie?
— Obawiam się, że nie mamy szans, miłościwy panie — odpowiedział Kaspian. Bardzo Piotra po-
lubił, ale wciąż czuł się trochę onieśmielony. Spotkanie z wielkimi królami z pradawnych czasów
było dla niego czymś o wiele bardziej niezwykłym niż dla nich spotkanie z nim. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates