|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystkie warstwy szminki, które miała tam przez całe \ycie, to i tak nie dorównałaby tej kobiecie. - Jesteś inna ni\ wszystkie jego flamy stwierdziła nieznajoma. - Ale Mikę lubi eksperymenty. - Na chwilę spuściła Emily z oczu, by rozejrzeć się po sali. - Mę\czyzny nigdy naprawdę się nie zna, co? Mikę zawsze lubił szaleństwa, hazard, zabijanie, du\o krwi i du\o pieniędzy. Pewnie znasz takich facetów. Emily wątle się do niej uśmiechnęła. - W Greenbriar nie mamy wielu takich ludzi. Kobieta zawahała się, a po chwili równie\ na jej wargach zagościł uśmiech. - Nie jesteś taka jak inne, co? - Z westchnieniem usiadła na jedynym wolnym krześle w kantorku i zaczęła rozcierać sobie kostkę lewej nogi. Pokaznej wielkości stopy miała wtłoczone w sandałki na tak wysokim obcasie, \e podobną parę Emily widziała jedynie na zdjęciu w ksią\ce zatytułowanej Fetysze". - No, to co? Chcesz opowiedzieć mi o sobie i Mike'u? Kobieta najwyrazniej się uspokoiła, lecz mimo to ani na chwilę nie wypuściła broni z ręki, a gdy Emily ze zdenerwowania strąciła stertę papierów na podłogę, kobieta natychmiast wycelowała do niej z pi- stoletu. - Ja... potrąciłam go samochodem - zdołała wybąkać Emily mimo ściśniętego gardła. - A potem on cię zaszanta\ował - dokończyła kobieta. - Powiedział, \e pójdzie na policję, jeśli nie będziesz/ posłuszna. - Tak - przyznała Emily z zaskoczoną miną. - Dokładnie tak zrobił. - Hm. Do tej pory nie byłam pewna, czy to on, ale teraz ju\ jestem. A jaką bajeczkę ci opowiedział? Jest oczywiście niewinny, ale zawsze ma mnóstwo gotowych historyjek. Na przykład, \e jest domokrą\cą sprzedającym maszyny do pisania. Tę historyjkę lubię najbardziej. On zawsze tym budzi współczucie. Litują się nad nim wszystkie kobiety, które mają komputer. A na co wziął ciebie, \eby z tobą zamieszkać? - Twierdzi, \e jest aniołem. - Jasny gwint - mruknęła kobieta pod nosem. - To coś nowego. Uwierzyłaś mu? - Prawie - odparła Emily, niepewnie uśmiechając się do kobiety. Ta przez dłu\szą chwilę mierzyła ją wzrokiem spod lekko opuszczonych, efektownie wymalowanych powiek. - Mój ojciec zawsze twierdził, \e dziewczyn nie powinno się posyłać do szkoły. Wygląda na to, \e miał rację, jeśli przeczytałaś wszystkie te ksią\ki i wcią\ wierzysz, \e morderca, taki jak Mikę, jest aniołem... - Pochyliła się ku Emily. - Jak ci wyjaśnił brak skrzydeł? A mo\e sobie wyhodował. - To przypuszczenie bardzo ją rozbawiło, więc wybuchnęła głośnym śmiechem, demonstrując rząd nienaturalnie bielutkich i równych zębów. - Prawdziwe anioły nie mają skrzydeł - pouczyła kobietę Emily, zdziwiona swym spokojem. Ale właściwie czego jeszcze mogła się spodziewać? W ostatnich dniach miała do czynienia z duchami, aniołem i bombą. - Chcesz mnie zabić? - spytała. - Nie. - Kobieta wydała się ura\ona tym przypuszczeniem. - Masz mnie tylko zaprowadzić do Mike'a, \ebym mogła wydać go glinom. - Przecie\ on jest twoim mę\em. - śyłaś kiedyś z facetem, który jest słodki jak miód dla ka\dej kobiety w wieku poni\ej dziewięćdziesięciu lat? Nawet małe dziewczynki go lubią. - Przybiegają do niego i siadają mu na kolanach - mruknęła pod nosem Emily. - No, właśnie. A ja musiałam oglądać, jak gonią za nim dwudziestopięciolatki. Mniejsza o te ofermy, które pozabijał, dla nich i tak nie było miejsca na świecie. Ale te dziewczyny bardzo mi przeszkadzały. - Czy to znaczy, \e on jednak jest płatnym mordercą? FBI nie było tego pewne. - Oczywiście, \e jest, a oni to dobrze wiedzą. Jak myślisz, kto go zabił? A raczej kto próbował go zabić? Prawdę mówiąc, wstrząsnęło mną to, \e jeszcze \yje. To \ co, gotowa do drogi? Emily nie spodziewała się tak raptownej zmiany tematu, - Do drogi? - No, pewnie. Chodzmy do Mike'a, będziemy miały to z głowy. - Z głowy? - Emily stwierdziła, \e zachowuje się jak zdezelowany magnetofon: powtarza to, co usłyszy. - Stań na ziemi, kruszynko. Jak myślisz, kto go sypnął za pierwszym razem? Miałam go dość, a jeszcze bardziej jego kobiet, więc szepnęłam kilku ludziom, gdzie go szukać. Byli mi za to bardzo wdzięczni, jeśli wiesz, co mam na myśli. Emily zrozumiała, \e kobieta wydała mę\a dla pieniędzy, a teraz chciała wydać go ponownie. Czy\by miała dostać drugą nagrodę? Kobieta zle zinterpretowała wahanie Emily. - Mo\e podzielimy się tą nagrodą. Ty mnie do niego zaprowadzisz, a jeśli uda się go załatwić bez problemów, odpalę ci dwadzieścia procent. - Załatwić go? - No, tak. Ukatrupić - uściśliła kobieta, jakby rozmawiała z kimś przygłupim. - Przecie\ chcesz się go pozbyć, nie? - Zmru\yła oczy i mocniej zacisnęła dłoń na pistolecie. - A mo\e wziął cię na bajer? Mo\e naprawdę uwierzyłaś, \e jest aniołem? - Nie... Ja... - Magisterium z bibliotekoznawstwa nie przygotowało jej do radzenia sobie z rozwścieczonymi \onami, wymachującymi bronią. Ani do podejmowania decyzji, od których mo\e zale\eć \ycie. - Po czyjej stronie ty właściwie jesteś? - Po pani - odrzekła natychmiast Emily, próbując za wszelką cenę wymyślić coś, czym mogłaby zmylić czujność kobiety. Czy udałoby się ją namówić do spotkania na neutralnym gruncie? - Lepiej chodz ze mną. On jest teraz u ciebie? - Nie. Myślę, \e poszedł gdzieś z chłopcami. Lubi futbol i wideo. Kobieta wlepiła w Emily wytrzeszczone oczy, jakby widziała całkiem nierozumną istotę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] <
php include("s/4.php") ?>
|
|
|