Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do wiadomości. Teraz się na to zdobyłem i powinienem być zadowolony.
Jeśli było tak, jak mówisz, nie mam czego opłakiwać.
- Hm, dziwne - odezwała się Polly. - Oglądasz zdjęcia od kilku dni, a
olśnienie przyszło dopiero teraz. Dlaczego?
- Sam nie wiem. Faktycznie już wcześniej mogłem wyczytać prawdę,
ale widocznie nie byłem gotowy. Robiłem uniki i czepiałem się tego, w co
chciałem wierzyć.
- A jaka jest prawda? - zapytała nieśmiało.
- Beznadziejny bałwan padł ofiarą przewrotnej kobiety, bo był za
głupi i zbyt zarozumiały, żeby przejrzeć spryciarę na wylot. Sapphire
zachowywała się, jakbym był tym jednym jedynym, na którego od dawna
czekała, kochankiem, który spełni jej marzenia, mężczyzną, dla którego
warto żyć. Oczywiście wierzyłem jej, bo mi to schlebiało.
Polly nie mogła tego dłużej znieść. Objęła go i mocno przytuliła, a
on kurczowo się jej schwycił, jakby była jedyną deską ratunku na
wzburzonym morzu.
Nie odsunął się, co dodało jej odwagi. Przytuliła policzek do jego
głowy. Pragnęła, by uświadomił sobie, że jest młodą kobietą, a nie tylko
pielęgniarką. Jednocześnie bała się tego. Na moment zastygła w bezruchu i
96
RS
z gwałtownie bijącym sercem czekała na jego reakcję. Nie drgnął. Mus-
nęła ustami jego włosy, lecz też nie zareagował.
- Przestań - szepnęła.
- Co przestać?
- Nie zadręczaj się.
- Dobrze mi to zrobi. Za długo sobie pobłażałem. Czas spojrzeć
prawdzie w oczy. Paskudny ze mnie tchórz.
- Nie jesteś tchórzem. Potrzebowałeś dużo czasu, ale wyzwoliłeś się.
Sapphire trzymała cię na uwięzi. Złudzenie stało się trucizną, ale teraz
jesteÅ› wolny.
- Wolny? - powtórzył, jakby nie rozumiał, co do niego mówi. -
Wolny... - Odsunął się i przez moment uważnie na nią patrzył. -
Uratowałaś mnie. Dziękuję.
- Nie ma za co.
97
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Przez resztę nocy niespokojnie drzemała, a po przebudzeniu
pamiętała ostatnie słowa Ruggiera i nadał czuła uścisk jego dłoni.
Starała się nie myśleć o podnieceniu, jakie ją ogarnęło, gdy Ruggiero
leżał obok. Powtarzała sobie, że musi zachować emocjonalny dystans, lecz
nie udawało się. Za pózno na oszukiwanie się. W nocy uległa słabości,
pozwoliła, by współczucie przerodziło się w namiętność. Gdyby Ruggiero
zareagował inaczej...
Pozostał obojętny, nie zauważył zmiany, jaka w niej zaszła. Powinna
być zadowolona, ale uczucia okazały się silniejsze od rozsądku, ogarnęło
ją pożądanie.
A Ruggiero potrzebował wsparcia, którego tylko ona mogła mu
udzielić. Zawsze pomagała cierpiącym. Gdyby spotkali się, kiedy nosił
maskę playboya, nie poznałaby jego prawdziwego charakteru, wcale by jej
nie pociągał, traktowałaby go jak każdego innego pacjenta.
Jednak poznała jego prawdziwe oblicze, poznała jego cierpienie. Gdy
Sapphire ostatecznie zniknie, może w jego sercu znajdzie się wolne
miejsce.
- Bądz realistką - szepnęła. - Nie jesteś piękna, przestań marzyć o
tym, co nieosiÄ…galne.
Mimo to umyła się i ubrała, wesoło nucąc. Po wyjściu z łazienki
usłyszała krzątaninę w kuchni.
- Zapraszam na śniadanie - zawołał Ruggiero.
- Chętnie skorzystam, bo zgłodniałam. Pomóc ci?
98
RS
- Nie, dziękuję. Siadaj przy stole i czekaj na obsługę. Obserwując ją
ukradkiem, szukał oznak zażenowania, lecz zachowywała się normalnie.
Widocznie w nocy poniosła go wyobraznia i tylko zdawało mu się, że
Polly pieszczotliwie go głaszcze, całuje w głowę. Ostatnio stale miał
halucynacje, zatem może to kolejne zwidy? Leżąc bez ruchu, czekał na
wyrazny znak.
- Przestań się zadręczać - szepnęła Polly.
Pocieszające słowa osoby zwyczajnie życzliwej, ale nie zakochanej.
Ogarnęło go rozczarowanie. Polly nic do niego nie czuła, zatem i on
musi nad sobą panować.
- Jak się czujesz po męczącej nocy? - zapytał, siadając naprzeciwko
niej.
- TrochÄ™ dziwnie.
- Moja wina. Ciężko z takim pacjentem, prawda? Już niedługo, bo
wreszcie wyjaśniliśmy najważniejsze kwestie.
- Chyba tak.
- Przestań się martwić. Widzę wszystko w odpowiedniej
perspektywie. Już dobrze, naprawdę. Było, minęło. Sapphire odeszła. A
właściwie nigdy nie istniała, prawda?
Mogłaby powiedzieć, że istniała w jego sercu, ale milczała. Zamiast
cieszyć się, że pacjent wrócił do zdrowia, była rozczarowana.
Bezsensowna reakcja.
- Istniała Freda, a nie Sapphire - przyznała.
- Ta pierwsza wymyśliła tę drugą jako rolę do zagrania. Po spektaklu
bohaterka się ulotniła, a półgłówek tkwił na scenie i długo do niego nie
docierało, że przedstawienie skończone.
99
RS
- Przestań obrażać samego siebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates