[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeńskiej. JANINA (siadając na kanapie) Ja sądzę, że najlepszą jej ochroną jest miłość wzajemna. Potrzeba przecież także, pa- nie Wicherkowski, liczyć trochę na uczciwość żon, na ich charakter. WICHERKOWSKI Pani dobrodziejko, często najuczciwsza kobieta staje się ofiarą ich przewrotności i py- szałkostwa. Ot, niedawno w którymś handelku niejaki pan, nazwijmy go X, siedząc w osobnym gabinecie, usłyszał, jak przez ścianę jakiś młodzik chwalił się w gronie swoich przyjaciół, że pani X zaszczyca go swymi względami, że go kokietuje w te- atrze, że podczas kadryla ściskała mu rękę, że ... itd. itd. To był fałsz wierutny, bo pani X jest godną niewiastą i oprócz tego, że się zanadto dekoltuje, opinia publiczna nie ma jej nic do zarzucenia. No, ale cóż wypadło robić mężowi, który słyszał szarpany w ten sposób honor żony? Rad naerad, musiał wyzwać śmiałka. JANINA Pojedynek? WŁADYSŁAW No, ja sądzę, że mu nic innego nie zostawało. 36 JANINA I cóż się stało? WICHERKOWSKI Co mogło się stać najgorszego. Pan X jest ciężko ranny i lekarze wątpią podobno o je- go życiu. JANINA Ależ to okropne! I to dla jakiegoś tam smarkacza, pyszałka ... WICHERKOWSKI A widzi pani! SCENA SIÓDMA CIŻ KAMILA, później ADOLF, PULCHERIA. KAMILA (wychylając głowę) Janinko! JANINA A co tam? KAMILA Jest tu do ciebie interesik. - Dobry wieczór, panie Wicherkowski. WICHERKOWSKI A, sługa. KAMILA Zaraz panom służyć będziemy, za chwileczkę (chowa się, za nią wchodzi Janina). WICHERKOWSKI (do Władysława) Uważałeś pan, jakie to na pańskiej żonie zrobiło wrażenie? Choć, między nami mó- wiąc, cała ta historia jest zmyślona. WŁADYSŁAW CO? TELESFOR Nieprawdziwa? WICHERKOWSKI Od początku do końca. Ale to mój system. Od czasu do czasu komponuję takie opo- wiadania moralne, zastosowane do okoliczności, dla zbudowania mojej żony. To bar- dzo dobry skutek robi. Zobaczysz pan, że po tym opowiadaniu pańskiej żonie odechce się i balów, i zabaw; zobaczysz pan; to mój system. 37 JANINA (wchodzi z lewej, za nią Kamila, Adolf, Pulcheria) Więc, mężusiu, rzecz już ułożona, idzie tylko o twoją aprobatę. WŁADYSŁAW O co takiego? JANINA (głaszcząc go po twarzy) Żebyś nam pozwolił salę jadalną przemienić na balową. WŁADYSŁAW (do Wicherkowskiego) Słyszysz pan? (śmieje się). TELESFOR (śmiejąc się także) A toś ją pan przekonał doskonale! JANINA (zdziwiona) Z czego się panowie śmiejecie? WŁADYSŁAW Nic, nic - z systemu pana Wicherkowskiego. TELESFOR (jak wyżej) A bodaj go z jego systemem! (Kurtyna zapada). 38 AKT II Pokój ten sam, ze zmianami, jak w planie. Na środku sali wisi ozdobny świecznik, pod którym chwilowo postawiony stolik i obok krzesełko. 39 SCENA PIERWSZA FRANCISZEK sam, potem KAMILA. FRANCISZEK (w tużurku czarnym, białej kamizelce i krawacie, ogolony, stoi na stoliku z pudełkiem zapałek i zaświeca świecznik) Cóż u licha dzisiaj z tymi zapałkami, że się żadna zapalić nie chce? (pociera, zapałka gaśnie). No. A bodaj cię! (rzuca ją). Im się bardziej człowiek spieszy, tym gorzej jeszcze ... (pociera znowu). KAMILA (z drugich drzwi na lewo, w balowej sukni, wyciętej w karo) Franciszku! jak to, jeszcze nie zapalony świecznik? Bój się Boga! FRANCISZEK Duchem będzie, panienko, tylko te szelmowskie zapałki... o! co którą zapalę, to zga- śnie. KAMILA Niech się Franciszek usunie, ja sama zapalę. FRANCISZEK Ale gdzieżby znowu panienka się fatygowała. KAMILA Prędzej, prędzej! Trzeba się śpieszyć, bo już goście w salonie. FRANCISZEK (schodzi niezgrabnie, potem mówi) Ja panienkę podsadzę. KAMILA Nie potrzeba (wybiega na stołek, a potem na stolik). FRANCISZEK Tylko ostrożnie. KAMILA Podaj mi zapałki. FRANCISZEK Zaraz, zaraz (wyjmuje z kieszeni i z wielkiego pośpiechu upuszcza). A, Jezus Maria! panienka jak ogień, wszystko mi z rąk leci z tego pośpiechu. Oto są. (Kamila zapala, Franciszek z podniesioną do góry głową przypatruje się temu) Hę, hę, jak też to pa- nience zgrabnie idzie, to nie tak, jak mnie staremu (obchodzi dokoła stolika z drugiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|