[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dy” nie było już dla niego koi. Jego kariera w marynarce Zachodniej Marchii skończyła się i nie miał pojęcia, co go czeka. Najbardziej pragnął umrzeć, ale nie mógł tego zrobić — nie zrobi tego — bo to oznaczałoby, że jego ojciec po tych wszystkich latach zwyciężył. Odgrodził się od bólu i poczucia straty i odwrócił od morza. Wszedł z powrotem do miasta. Nie miał pieniędzy. Nie przeszkadzało mu, że nie będzie miał co jeść, ale wiedział, że tej nocy będzie znów chciał się napić. Na Światłość, już teraz chciał się napić. Trzynaście — Panie. Buyard Cholik spojrzał w górę. Siedział na wygodnej sofie zajmującej długi bok powozu, w któ- rym podróżował. Ciągnięty przez szóstkę koni i osadzony na trzech osiach, zapewniał wszelkie do- mowe wygody. Na wbudowanych półkach przechowywał wszelkie przedmioty potrzebne kapłanowi, ubrania i rzeczy osobiste. Lampy przykręcone do ściany i wyposażone w wylot dymu prowadzący na zewnątrz, zapewniały mu światło potrzebne do lektury. Od czasu opuszczenia ruin Portu Tauruka i Ransim przed trzema miesiącami, większość czasu spędzał czytając tajemne księgi dostarczone mu przez Kabraxisa i ćwicząc magię, której uczył go demon. — O co chodzi? — spytał Cholik. 244 Mężczyzna, który się do niego odezwał, stał na platformie przymocowanej do dna powozu. Cho- lik nawet nie pomyślał o odsunięciu okiennic, by go zobaczyć. Od czasu, gdy Kabraxis zmienił go, odmieniając jego umysł i ciało — a jednocześnie zabierając dziesiątki lat — Cholik nie czuł się związany z żadnym z ludzi, którzy przeżyli przybycie demona i atak piratów Raithena. Kilkunastu z nich było nowych, zebranych z małych miasteczek, które karawana mijała w drodze do celu. — Zbliżamy się do Bramwell, panie — powiedział mężczyzna. — Myślałem, że chcielibyście wiedzieć. — Tak — odpowiedział Cholik. Oceniając po równej jeździe powozu, był w stanie stwierdzić, że zakończył się już drugi, trwający wiele godzin podjazd pod górę wijącą się drogą. Cholik zaznaczył miejsce w czytanej książce zakładką plecioną z wyschniętych przez lata ludz- kich języków. Czasem, po wykorzystaniu odpowiedniego zaklęcia, języki czytały na głos bluźnier- cze fragmenty. Księga została napisana krwią na papierze z ludzkiej skóry i oprawiona w dziecięce zęby. Większość z pozostałych ksiąg, dostarczonych mu przez Kabraxisa, została zrobiona z rzeczy, które w swoim poprzednim życiu kapłana kościoła Zakarum uznałby za jeszcze nawet straszniejsze. Zakładka z ludzkich języków zaprotestowała syczącym głosem przeciwko odkładaniu, wywołu- jąc w Choliku niejakie poczucie winy, gdyż miał pewność, że to Kabraxis kazał im to robić. Całe dnie spędzał na czytaniu, ale im zawsze wydawało się za mało. 245 Poruszając się z gracją człowieka zaledwie wchodzącego w wiek średni, Cholik otworzył drzwi powozu, zszedł na platformę i wspiął się po ręcznie rzeźbionej drabinie, która prowadziła na spi- czasty słomiany dach. Wąska półka przypominała raczej „taras wdów”, charakterystyczny dla co zamożniejszych domów w Zachodniej Marchii, na który wychodziły żony kapitanów statków han- dlowych, by sprawdzić, czy ich mężowie wrócili bezpiecznie z morza. Powóz był jedną z pierwszych rzeczy, jakie Cholik kupił za złoto i klejnoty, które on i jego na- wróceni kapłani wynieśli z jaskiń za zgodą Kabraxisa. Wcześniej należał do księcia kupców, który specjalizował się w handlu lądowym. Zaledwie dwa dni przed zakupem powozu przez Cholika ów książę kupców poniósł ogromne straty i zachorował na dziwną chorobę, która zabiła go w prze- ciągu kilku godzin. Stojąc przed perspektywą bankructwa, wykonawca testamentu sprzedał powóz wysłannikom Cholika. Stojąc na tarasie i mając świadomość otaczającego go potężnego boru, Cholik spojrzał na pół tuzina wozów poprzedzających jego pojazd. Drugie pół tuzina wozów, wszystkich zapełnionych rzeczami, które Kabraxis uratował z Portu Tauruka, ciągnęło za nim. Serce lasu przecinała kręta droga. W tej chwili Cholik nie pamiętał nazwy boru, ale też nigdy wcześniej go nie widział. Zachodnią Marchię zawsze opuszczał statkiem i nigdy nie był w Bramwell w tak młodym wieku. 246
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|