Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z pewno ci nie by a przyj ta mi dzy nimi.
 Nie naprawd nie, moja droga  odpar hrabia tonem, jakim mówi by w salonie.
 Je li zostawimy tu tego konia, milordzie, to oni go zobacz , jak tu przyjd  powiedzia Brown.
 Oni to oczywi cie cigaj ce ich wojsko.
 Tak  zgodzi si Hornblower.
 Sprowadz go ze cie ki, milordzie, i zastrzel .
 Nie b dziesz móg odej z nim daleko  zauwa hrabia.
 Wystarczy kilka jardów  odpar Brown  je li b dzie pan askaw, sir, potrzyma oba konie.
To siadali to wstawali, podczas gdy Brown nak ania cierpi ce stworzenie do ku tykania ku swemu
przeznaczeniu. Poprzez mi kki szelest deszczu us yszeli szcz kni cie pistoletu, który nie wypali ;
odczekali, a Brown ponownie przygotowa pistolet i a dobieg do nich trzask wystrza u.
 Dzi kuj sir  us ysza Hornblower g os Browna najwidoczniej odbieraj cego od hrabiego konia,
a potem jeszcze;  Madame, pozwoli pani, e ja teraz b prowadzi zapasowego?
W tym momencie Hornblower podj decyzj .
 Pojedziemy jeszcze kawa ek brzegiem rzeki  powiedzia .  Potem odczekamy do witu
i spróbujemy przeprawi si na drug stron .
Rozdzia XX
Tej nocy ka de z nich spa o na raty mo e godzin w sumie. Ubrania ich by y kompletnie przemoczone
i chocia znale li po ciemku skrawek trawy nad rzek , eby si po , to i tak czuli pod ni tward
skal . Tak bardzo byli jednak wyczerpani i spragnieni snu, e chwilami tracili wiadomo , zapominali
o ch odzie i obola ych cz onkach. Hornblower i Marie najnaturalniej w wiecie po yli si razem
obj wszy si wzajemnie; podes ali sobie jego mokry p aszcz, a przykryli si jej okryciem. Tak by o
cieplej. Przypuszczalnie spaliby tak samo, obejmuj c si , gdyby byli niczym dla siebie; w pewnym sensie,
wskutek zm czenia byli niczym dla siebie. Wielki przyp yw mi ci i czu ci odczuwany przez
Hornblowera nie wi za si z kontaktem jego zmaltretowanego cia a z cia em Marie. By zbyt zzi bni ty
i zm czony, eby odczuwa nami tno . Lecz Marie le a w ciemno ciach obejmuj c go ramieniem;
by a m odsza i nie tak zmordowana jak on, mo e te mocniej kocha a. Zdarzy a si b ogos awiona chwila,
mo e pó godziny przed witem, deszcz ju usta , gdy Hornblower, pi cy spokojnie z g ow na jej
ramieniu, ca y nale do niej. Za sob mieli wojn , przed sob mier i nic nie mog o stan mi dzy nimi
w tym momencie. Mo e by y to najszcz liwsze chwile, jakie Hornblower da jej kiedykolwiek.
On sam ockn si z pierwszym brzaskiem dnia. Znad rzeki podnosi a si g sta mg a i sp ywa a na
pola, a poprzez mg Hornblower dojrza czyj zarys w odleg ci kilku jardów. Z trudem rozpozna
hrabiego, który siedzia owini ty p aszczem. Obok niego Brown pochrapywa lekko  wida i oni dwaj
spali razem. Min o kilka chwil, zanim Hornblower ca kiem oprzytomnia ; nast pn rzecz , jaka dotar a
do jego wiadomo ci, by mocny szum rzeki p yn cej bystro obok nich. Usiad , le ca przy nim Marie
obudzi a si tak e. Wsta , stopy piekielnie go bola y od p cherzy. Czu bole nie ka dy staw. Trudno by o
ignorowa ból, kiedy ka dy krok sprawia tortur równie okrutn , jak wymy lne tortury redniowiecza,
ale nie odezwa si na ten temat ani s owem.
Wkrótce ruszyli w drog , dosiad szy koni, które nie by y z wygl du w lepszej kondycji ni ubieg ej
nocy. Ta w drówka zabija a je. Rozwidnia o si szybko; Hornblower przypuszcza , e b dzie to jeden
z tych letnich dni typowych dla rodkowej Francji, wietrzny i s oneczny zarazem. Nale o si
spodziewa , e za godzin lub wcze niej mg a zniknie zupe nie. P yn ca obok rzeka rwa a ze piewnym
szumem, poprzez rzedn mg widzieli szary, upstrzony biel bezmiar jej wód. Niedaleko z prawej
strony bieg a szosa do Briare i Pary a; jechali teraz cie okr aj c p aski teren zalewowy. B c tak
blisko rzeki Hornblower szybko obmy la plan przeprawy. Wiedzieli, e rozlane szeroko wody ukrywa y
ycizny na znacznej cz ci szeroko ci. G ówna masa wody i g ówny nurt sz y jednym torem, to bli ej
jednego brzegu, to drugiego, a czasem rodkiem rzeki  jak dobrze pami ta to zjawisko z czasu, kiedy
uchodzi rzek w niewielkiej ódce. Gdyby uda o im si przeprawi z ko mi przez nurt, p ycizny
przejechaliby szybko. Na brodzie wskazanym przez Marie mieli skorzysta z wyst pu skalnego, biegn -
cego w poprzek nurtu tak blisko powierzchni, e mo na by o przechodzi tamt dy przy niskiej wodzie;
poniewa z tym wyst pem nie uda o si , trzeba by o znale inny sposób. Wystarczy aby nawet ma a ód
wios owa, jak ma prawie ka de gospodarstwo rolne nad rzek . Bród Marie by znacznie lepszy, a to
z tego wzgl du, e cigaj cy nie domy liliby si , e uciekinierzy tam w nie przeprawili si przez rzek ,
ale ka da rzecz by a lepsza ni nic. Po drugiej stronie rzeki ukradn wie e konie i umkn po cigowi.
Hrabia achn si lekko na s owo  ukradn  , nie ubra jednak swego protestu w s owa.
ce przebi o si ju przez tuman mg y i wieci o z prawej strony prawie na poziomie wody;
powierzchnia rzeki jeszcze parowa a troch . Na pewno dzie b dzie upalny. A potem ujrzeli to, czego
szukali, ma farm i zabudowania nad skrajem wody poni ej wa u rzecznego. Czernia y wyra nie we
mgle oblane s cem. Instynkt wojenny nakaza im natychmiast zawróci i skry si w niewielkim
zag bieniu os oni tym wierzbami, i zsi z koni, aby ich nie zauwa ono.
 Czy mam pój przodem, sir?  spyta Brown. Mo e to by jego sposób na utrzymywanie si przy
zdrowych zmys ach to oficjalne zwracanie si do swego pana i zachowanie w ciwe dobremu s cemu.
 Tak, id  odpar Hornblower.
Hornblower wysun si do przodu, na pozycj , z której móg obserwowa Browna ostro nie
skradaj cego si do farmy. Gdyby w pobli u by o wojsko, zakwaterowa oby si w nie tam. Z drugiej
jednak strony o tej porze ranka nierze kr ciliby si po zabudowaniach, a Hornblower nie widzia
nikogo w mundurze. Zobaczy natomiast m od kobiet i starego m czyzn . A potem ujrza co jeszcze,
co sprawi o, e nadzieja i rado zatka y mu dech. Na skalistym brzegu rzeki, u skraju wody niedaleko
farmy le a ód  jej zarys by atwy do rozpoznania. Dziewczyna sz a w stron winnicy za farm , gdy
ukryty Brown zwróci na siebie jej uwag . Hornblower patrzy , jak ci dwoje wdali si w rozmow i jak
Brown wsta i poszed w kierunku zabudowa . W minut pó niej pojawi si z powrotem i da im znak
, e wszystko w porz dku. Wsiedli na konie  Marie prowadzi a wierzchowca Browna,
a Hornblower zapasowego i pok usowali do farmy. Brown czeka na nich, z pistoletem za pasem, sk d
móg go atwo wydoby . Starzec gapi si na nich, gdy zsiadali z koni. Hornblower u wiadomi sobie, e
przedstawiaj niecodzienny widok, brudni, obdarci i nie ogoleni. Marie wygl da a jak ebraczka.
 abojady by y tu wczoraj, milordzie  informowa Brown.  Kawaleria, o ile si mog em
zorientowa , ci sami huzarzy, których widzieli my w zesz ym tygodniu. Ale odjechali wczoraj wczesnym
rankiem.
 Bardzo dobrze  odpar Hornblower.  Spu cimy ód na wod .
 ód !  wykrzykn starzec wytrzeszczaj c na nich oczy.  ód ! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates