[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z deski gołymi palcami. ONA! prychnął Wiatr pogardliwie. Niech no się dowie o tym nasza Pani Lawin i zobaczymy, co ta ONA zrobi, jak śnieg zagrodzi przełęcze. ONA i Pani Lawin to jedna osoba stwierdził Kamyk zdecydowanie. Prędzej nogi ci poprzetrącam, niż puszczę na szlak! Nie będziesz robił głu- pot z powodu narkotycznych majaków! wściekł się Wiatr i z tej złości złapał Kamyka za bluzę na piersiach, prawie unosząc go z ziemi. Kamyk nawet nie mrugnął. Jego upór zapiekł się już niczym żużel w metalur- gicznym piecu. Hajgowi opadły ręce. Bogini, posłannictwo. . . a już miał nadzieję na szczęście w rodzinnych stronach z Róża u boku! Wybudowałby jej piękny dom w najładniejszym zakątku Pierścienia. . . mieliby dzieci. . . Do jasnego pioruna, czy on już zawsze będzie miał takiego pecha?! Zamiast oczekiwać w spokoju wiosny i przybycia narzeczonej, będzie musiał użerać się z obłąkanym chłopa- 215 kiem, który gotów jest uciec samotnie w góry, by skończyć smutnie w najbliższej przepaści. Wiatr Na Szczycie puścił chłopca, lecz podsunął mu pod oczy zaciśnięty groz- nie kułak. Nie chcę słyszeć. . . to jest czytać więcej takich wymysłów. Nic o żadnych wę- żach, bogach, misjach i duchach zmarłych. Zapamiętaj to sobie. Zrobisz cos głu- piego, a stłukę cię tak, że się w lusterku nie poznasz! To wszystko zwidy, majacze- nia, bzdury!! Kamyk przygryzł wargę, powoli kiwnął głową. A Stalowy ma błękitne zrenice przed oczami Wiatru pojawił się napis, po czym natychmiast rozpłynął. Zanim spór rozgorzał na nowo, nadszedł Koniec. Wydawał się czymś zatro- skany. Nie chcę przeszkadzać, ale szaman chce z tobą mówić, Wietrze. Wiatr Na Szczycie ruszył w stronę chaty, ale na odchodnym pogroził Kamy- kowi. Jeszcze z tobą nie skończyłem! Młody Tkacz Iluzji odprowadził go wzrokiem. Coś się stało? Szaman i jego przyboczny chcą mówić z Wiatrem Mówca natychmiast przeszedł na kontakt mentalny. Wiesz czego chcą? Pewnie już zauważyłeś, że Hajgowie są bardzo tradycjonalni. Jak zwykle każde zachwianie rutyny wprowadza zamieszanie. Nie wiedzą, jak podejść do wy- darzeń ze Strzyży. Kiedyś żywi byli żywi, a martwi pozostawali martwi. W osa- dzie panuje niepokój. Chcą prosić, żebyśmy sobie poszli . Ta cudowna gościnność powinna dotyczyć tylko nas: Promienia, mnie i Myszki zauważył Kamyk nieco sarkastycznie. I dotyczy, ale chyba nie myślisz, że zostawimy was samych. Jesteśmy w koń- cu Kręgiem. Małym, ale Kręgiem. Poza tym, sądząc z myśli tego staruszka, nikt nie myśli nas wypędzać z Pierścienia. Po prostu woleliby, żebyśmy zamieszkali nieco dalej od nich . Kamyk zrobił daszek z dłoni i popatrzył daleko przed siebie, na północny kraniec Pierścienia. Jeśli chodzi o mnie, raczej nie będę się narzucał tubylcom. Mam coś do zro- bienia t a m .
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|