[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No dobrze, może trochę przesadzam i za bardzo się wtrącam - przyznał z uśmiechem. - Spróbuję się zmienić. - Po co? - spytała wesoło. - Niektóre kobiety lubią, gdy ktoś im wciąż mówi, co powinny robić. - Jednak ty do nich nie należysz. - Nie jestem do tego przyzwyczajona, bo wcześnie musiałam nauczyć się samodzielności. Tym razem twoja ciotka bardzo się pomyliła. My do siebie zupełnie nie pasujemy. S R - Chyba tak. Czy zobaczymy się jutro? - Wpadnę do twojej kawiarni, bo muszę wymierzyć okno. Dobranoc, Trace. - Poczekaj jeszcze chwilę. Co powiedział ci Ramon przez telefon? - Właściwie to nic ważnego. Przepraszam, ale jestem już bardzo zmęczona. Porozmawiamy o tym jutro. Zanim zdążył zaprotestować, zamknęła drzwi. Zaklął cicho pod nosem, przekonany, że Chloe znów wystrychnęła go na dudka. Miał ochotę tak długo walić pięściami w drzwi, póki nie wyzna mu całej prawdy, wiedział jednak, że takim zachowaniem ostatecznie by się pogrążył w oczach tej dumnej, odważnej i niezależ- nej kobiety. Przez chwilę zastanawiał się, co powinien teraz zrobić. Mógł wrócić do domu, mając nadzieję, że Chloe rzeczywiście zadzwoni po swojego kuzyna. Mógł też zaparkować samochód na rogu i sam dopilnować, by dziewczynie nie stała się żadna krzywda. Gdy wsiadał do auta, zaburczało mu w brzuchu. Z rozpaczą przypomniał sobie, że od wielu godzin nie miał nic w ustach. Zapowiadała się ciężka i długa noc. Następnego dnia o drugiej po południu Trace odłożył papier ścierny i zerknął po raz kolejny na zegarek. Gdzie, do diabła, podziewała się Chloe? Zawsze uważał się za niesłychanie cierpliwego człowieka. W jego fachu ta cecha była na wagę złota. Pośpiech przy projektowaniu S R oznacza stratę czasu i pieniędzy. Tę samą zasadę powolnych i rozważnych kroków przeniósł na osobiste życie. Szczególnie dumny był ze swojego projektu pozyskania idealnej żony. Owszem, były to poszukiwania żmudne, lecz dzięki tej metodzie spodziewał się osiągnąć sukces. Wystrzegał się przelotnych romansów i pochopnych decyzji. Jednak nawet jego cierpliwość miała swoje granice i Trace stawał się coraz bardziej wściekły. Spędził bezsenną noc z głową wspartą na twardej i zimnej kierownicy, i choć niemiłosiernie bolał go kark, miał drobną satysfakcję, że nikomu nie udało się wślizgnąć do domu Chloe. Równie ważne było także to, że dziewczyna nie miała pojęcia o tym nocnym stróżowaniu. Pomimo obiecanek, nie zadzwoniła do kuzyna o wdzięcznym pseudonimie %7łmija i Trace uznał, że Chloe powinna się z tego wytłumaczyć. Miał ochotę dać jej porządnego klapsa. To przez nią odwołał randki z Heidi i Evonne, które były następne na jego liście kandydatek na idealną żonę. To przez nią obie wyżej wymienione zupełnie przestały mu się podobać. I to wreszcie przez nią nadal nie zawiadomił policji o znalezionych diamentach. A teraz czekał na nią jak głupek, nie mogąc skupić się na pracy. Już trzykrotnie mierzył długość ściany nośnej, za każdym razem uzyskując inny wynik, a także złamał brzeszczot piły i nabił sobie kilka siniaków. S R Zasłona, oddzielająca remontowane pomieszczenie od właściwej kawiarni nagle się rozsunęła i do środka wkroczyła Chloe. - Myślałam, że uda mi się wpaść trochę wcześniej, ale zasiedziałam się w meksykańskiej restauracji - poinformowała wesoło. - Nienawidzę meksykańskiego jedzenia - stwierdził ponuro. - A potem utknęłam w korku - powiedziała, nie reagując na jego uwagę. Odłożyła torebkę i rozejrzała się wokół. - A gdzie podziewa się madame Sophie? - Pewien klaun zaprosił ją na piknik. - To niewiarygodne - stwierdziła z niesmakiem. - To, że jesteś wysoki, przystojny i silny, nie upoważnia cię jeszcze, by nazywać mniej atrakcyjnych mężczyzn klaunami. - Lubię nazywać rzeczy po imieniu, tak się jednak składa, że ciotka poszła na piknik z facetem, który w czasie karnawału zawsze występuję w roli klauna. - Ach, to co innego - mruknęła zakłopotana Chloe. - Musimy poważnie porozmawiać - stwierdził, nie mogąc oderwać wzroku od jej wielkich, błyszczących oczu. - Owszem - zgodziła się, siadając na krześle i wyjmując duży notatnik. - Przyniosłam kilka wstępnych projektów. Rzuć na to okiem, bo twoja ciotka w zasadzie zostawiła mi wolną rękę. - Tym zajmiemy się pózniej, bo teraz chciałbym porozmawiać o Ramonie. S R - Powinieneś skupić się na kwestii oświetlenia. Goście chcieliby widzieć, co im podano do jedzenia, ale z drugiej strony należy dbać o intymną atmosferę. - Chloe, jeżeli jeszcze raz zmienisz temat, to chyba zwariuję! Powtórz mi słowo w słowo, co wczoraj powiedział ci Ramon. Z impetem zamknęła notatnik i powiedziała z godnością: - Jestem profesjonalistką i w godzinach pracy nie rozmawiam o sprawach osobistych.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|