[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozostanie demonów w niewoli Tengela Złego? Vanja nie miała wyboru. Musiała ofiarować Tamlina. Z piersi wydarł jej się szloch i wszyscy już wiedzieli, jaka jest jej decyzja. Czarny anioł w geście pociechy położył jej dłoń na ramieniu. Bijące od niej ciepło docierało do najbardziej zlodowaciałych zakamarków duszy. - Czy wy nie możecie nic zrobić? - szepnęła przez łzy. - Nie - odpowiedział. - Te bramy tylko one potrafią otworzyć siłą woli. A nawet gdyby udało ci się dotrzeć do niego, nic nie zdołałoby zniszczyć okowów, które go więżą. Zostały ukute na całą wieczność. - Czy nie potraficie ich zmusić, aby otworzyły bramy? - I zaryzykować, że nadal będą trzymać stronę Tengela Złego? Nareszcie je mamy, Vanju, nie możemy utracić tego, co zyskaliśmy. Dziewczyna kiwnęła głową. W rezygnacji przymknęła oczy. Tamlinie, wybacz mi, ty, urodzony w nieszczęściu, błagała w duchu. Byłam już tak blisko, ale nie mogłam... Myśli nagłe jakby się zatrzymały. Urodzony w nieszczęściu ? W jej świadomości zakiełkował pewien pomysł, z pozoru beznadziejny, niewykonalny, ale...! Prędko odwróciła się do jednego z czarnych aniołów i poprosiła, aby się pochylił. Szepnęła mu coś do ucha. Wysłuchał jej cierpliwie, zmarszczył czoło, a pózniej cicho rozmawiał ze swym pobratymcem. Wkrótce obaj zwrócili się do starszyzny. 134 - Prosimy o pozwolenie na opuszczenie waszych siedzib i powrót tutaj. Jeden z nas zostanie, drugi wraz z dziewczyną oddali się na krótko. Prosimy, aby bramy na górze pozostały dla nich otwarte. - Udzielamy pozwolenia - dostojnie oznajmił najstarszy demon. Demony ogarnęło teraz radosne podniecenie. Cieszyły się nadzieją na prawdziwą wolność, Vanja widziała to, dosiadając wielkiego burego wilka, w którego przemienił się jeden z czarnych aniołów. Błyskawicznie zaczęli unosić się w górę między krętymi korytarzami, mijając mroczne groty. Tym razem nie napotkali żadnych przeszkód. Może wydaje im się, że jesteśmy koszmarem sennym, wyruszającym w drogę do ludzkich snów, pomyślała Vanja z goryczą. To był zdecydowanie najdłuższy sen, jaki kiedykolwiek jej się przyśnił. Była przekonana, że minęła już cała noc, a może nawet upłynęło ich kilka. Co pomyślą sobie o niej w domu? Biedni rodzice, nie zdołają jej obudzić? A może... nie ma jej w swoim łóżku? Ach, od tej myśli zakręciło jej się w głowie. Gdyby tylko mogła przesłać im wiadomość! Stoją pewnie teraz nad nią razem z doktorem i starają się przywrócić ją do życia. Wybaczcie mi, kochana mamo i ojcze, wybaczcie, sprawiam wam tylko ból. Ale teraz wszystko już będzie dobrze. Marco prosił, bym wyzwoliła Demony Nocy z niewoli Tengela Złego i myślę, że mi się powiodło. Ale pozostaje jeszcze Tamlin. Nie mogę zostawić go własnemu losowi, na pewno mnie zrozumiecie. Ale jak właściwie mogli to zrozumieć? Podróż na grzbiecie wilka zawiodła ją daleko. Krajobraz wokół nich stawał się coraz bardziej surowy i dziki. Dokoła wystrzelały z ziemi czarne skały, których jakby nie było tam wcześniej, lecz pojawiały się tylko po to, by utrudnić Vanji przeprawę. Ale wilk pewnym krokiem wiódł ją przez wąskie szczeliny, omijał spadające odłamki i ostre wierzchołki skał. Vanja mocniej uchwyciła się szczeciniastej sierści. Spokojnie uśmiechnęła się do siebie. Z wilkiem była bezpieczna, z wilkiem, który, jak teraz wiedziała, był czarnym aniołem. A ona była jedną z nich! Czwarta część krwi płynącej w jej żyłach to krew czarnych aniołów. Rozpierała ją duma, bo dwie istoty, które towarzyszyły jej w tej koszmarnej wyprawie, były fantastyczne! Obdarzone potężną mocą, surowe, niebezpieczne. Ale były jej przyjaciółmi i pragnęły tylko jej dobra. Zastanawiał ją olbrzymi wzrost wilków. Kiedy Malin i Henning widywali je w czasach dzieciństwa Marca, nigdy nie były takie ogromne. Ale Malin i Henning to tylko ludzie, a teraz czarnym aniołom przyszło się zmierzyć z Demonami Nocy. Ani chybi dlatego musiały stać się takie wielkie i grozne. 135 Vanja spostrzegła, że wilk nastawił uszu. Ona także zaczęła nasłuchiwać. Dotarli do głębokich, ciasnych szczelin, do których nie docierało światło księżyca, a przed nimi rozległ się nieprawdopodobny hałas, który z każdą chwilą przybierał na sile. Huczało, dudniło i grzmiało, a oszalałe echo odbijało się od skalnych ścian. Wilk pędził dalej, wprost w piekielny rumor. Vanja, podniecona, zaśmiała się cicho. Z wilkiem nie bała się niczego. Jeśli to rzeczywiście najdziwniejszy sen, jaki kiedykolwiek jej się przyśnił, to był on też najciekawszym, najbardziej emocjonującym. Pragnęła niemal, aby okazał się rzeczywistością. A może wszystko wydarzyło się naprawdę? Nie, to niemożliwe, to musi być tylko sen, te wydarzenia nie mogą być realne. Tak musi być, na pewno! Ale Vanja nie nazwałaby go już więcej koszmarem. Nie zdążyła dokończyć tej myśli, kiedy o mały włos nie zwaliła ich z nóg trąba powietrzna,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|