|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyruszyłam na poszukiwanie tego biura. Maria wskazała mi kierunek tylko w przybliżeniu, bo nie pamiętała dokładnego adresu. Zapisała go na jakiejś kartce, ale pielęgniarka zabrała również jej torebkę. - Jakież to numery zdarzają się - zadumał się kierowca. -1 co, znalazłaś w końcu to biuro? - Tak - powiedziała Josephine. - Na drzwiach nie było wizytówki, weszłam więc na górę mając nadzieję, że jestem pod dobrym adresem. Zastanawiałam się tylko co odpowiem, gdy ktoś zapyta mnie, dokąd idę. Znalazłam się na szczycie schodów, pod drzwiami. Zapukałam i cichutko zawołałam: "Maria!" Wówczas drzwi otworzyły się i zobaczyłam Marię, stojącą tam nago, jak ją Pan Bóg stworzył. Była tak szczęśliwa że mnie widzi, że zarzuciła mi ramiona na szyję i mocno mnie uścisnęła. Odebrała ode mnie torbę z rzeczami i zaczęła je kolejno nakładać. Sprawiało mi przyjemność, gdy Maria, rozebrana, ściskała mnie. "Ani śladu dr Hazla?" - spytałam ją. - "Nie" - odpowiedziała. Chciałam wymyślić jakiś pretekst, aby powstrzymać ją przed ubieraniem się, ale to byłoby nie w porządku. Więc pozwoliłam jej spokojnie ubrać się, i wtedy gdy już wychodziłyśmy, zadzwonił telefon. "Odbierz" - powiedziała do mnie. Ktokolwiek to był, nie miała ochoty na rozmowę. Tak więc podniosłam słuchawkę i powiedziałam: "Halo? Gabinet dr Hazla" - tak jak recepcjonistka, a wtedy męski głos zapytał: "Pani Coroni?", gdyż myślał, że rozmawia z Maria. Ja odpowiedziałam: "Nie, w tej chwili rozmawia pan z panią Morrow", i spytałam: "A czy to dr Hazel?" -1 to był on? - Nie powiedział. Ale jestem pewna, że tak. Mówił z odrobina obcego akcentu, takiego, jaki maja ludzie z kontynentu. Zapytał: Co pani robi w moim biurze. "Chcę pana zobaczyć - odpowiedziałam. - Chcę się dowiedzieć, jaki miał pan cel, obchodząc się w ten sposób z moją przyjaciółka?" Był bardzo oziębły. Powiedział: "Jeśli chce się pani ze mną zobaczyć, to musi się pani zarejestrować". "Och, tak - odrzekłam - w taki sposób jak pani Coroni, przypuszczam". - 'Tak jest"- odpowiedział.-" A czy również będę musiała zdjąć wszystkie ubrania w poczekalni?" - spytałam. Gdy Maria usłyszała, jak wypowiadam te słowa, wybuchnęła nerwowym śmiechem, wybiegła z pokoju i zbiegła na dół. Nie mogła tego dłużej znieść. A dr Hazel przytaknął ponownie: 'Tak jest". Po czym powiedział, żebym zdjęła natychmiast wszystkie ubrania i powiadomiła go, gdy skończę. I tak uczyniłam. Rozebrałam się. - Opowiedz mi o tym - poprosił znowu taksówkarz. - Och, przecież wiesz - odpowiedziała Josephine. 37 ROZDZIAA 6 Samochód wciąż jechał. - Rozebrałam się i stałam naga w biurze doktora Hazla - mówiła Josephine. - Ponownie podniosłam słuchawkę. Powiedziałam: "W porządku, zdjęłam wszystkie ubrania i co dalej?" "Zamówię dla pani taksówkę" - powiedział. "Dokąd?" "Do Estwych" "Czy mogę się teraz ubrać?" - spytałam. "Tak - powiedział. - Ubrania przygotowane dla pani leżą w szufladzie" - dodał i odłożył słuchawkę. - Tak więc zajrzałam do szuflady. -I co znalazłaś? - zapytał kierowca. - Te ubrania, które mam na sobie. - Co zrobiłaś następnie? - Założyłam je i zeszłam na dół, żeby czekać na ciebie. - A twoja przyjaciółka poszła sobie, jak przypuszczam? - O tak - przytaknęła Josephine. - Ani śladu po niej. - Niezła przyjaciółka, prawda? - Chodziłyśmy razem do szkoły - powiedziała Josephine. - Do szkoły? Do szkoły dla dziewcząt, z internatem, czy tak? Wydawało jej się, że dlatego o to zapytał, gdyż miał nadzieję, że tak było. Mogła zgodzić się na to. - Tak, rzeczywiście tak było. -1 robiłyście tam jakieś sztuczki? - Tak, robiłyśmy, a jakże! - potwierdziła. Przeciągnęła się i ziewnęła. - Mam nadzieję, że nie nudzi cię to - powiedział grzecznie taksówkarz. - Och, nie - odparła. W rzeczywistości czuła się dziwnie. Zawsze była dobra w wymyślaniu historii. Szczególnie pikantnych. Wyniosła to z czasów szkolnych, gdy wszyscy wymyślali stosy bezczelnych kłamstw o nauczycielach i opowiadali je reszcie, gdy gasły światła. Koleżanki mówiły zawsze Josephine, że jest w tym najlepsza. Siedzenie z zawiązanymi oczami na tylnym siedzeniu taksówki i opowiadanie pikantnych historyjek seksownemu nieznajomemu obudziło w niej poczucie siły, które zawsze nawiedzało ją w podobnych okolicznościach. Czuła się trzpiotowato i lekkomyślnie, była lekko pobudzona. I teraz już znała rodzaj opowieści, które ją bawiły. - Jak daleko jesteśmy? - zapytała. - Myślę - powiedział wolno - że dostatecznie daleko, abyś zdążyła mi opowiedzieć o sobie i Marii w czasach szkolnych. Przypuszczam - dorzucił od niechcenia - że do czasu, gdy zbliżysz się do końca opowieści, powinniśmy być już blisko celu. - A co chcesz wiedzieć? - spytała. - Czy ubierałyście mundurki? - zapytał. - Och, tak - potwierdziła. - Szare spodenki i niebieskie pulowerki. Białe bluzeczki i białe podkolanówki. Czarne buciki z guzikiem i paseczkiem. -1 granatowe, długie majtki, czy tak? - zapytał leniwie. - Tak, były całkiem fajne - powiedziała Josephine w zamyśleniu. - Były ciepłe. Grzały pośladki w zimne dni. Starszym dziewczętom wolno było ubierać białe, ale ja zatrzymałam swoje. Podobały mi się. - A byłaś wtedy dużą dziewczynką? 38
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|