Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziwem. Z zastosowania granatów i karabinu maszynowego uczynili prawdziwą
sztukÄ™.
Po nieudanej secesji Katangi dołączyli do najemników w Jemenie, pod do-
wództwem Denarda, ale znalezli się znowu w Kongu jak tylko Czombe powrócił
z wygnania. Denard dowodził francuskim 6. Komandem, w którym Guido i Cre-
asy walczyli przez całą bezładną, pokręconą wojnę, aż do triumfu Mobutu. Wów-
czas wraz z setkami innych najemników wycofali się do Bukavu. Wylądowali
w obozie dla internowanych, prowadzonym przez Czerwony Krzyż. Musieli zło-
żyć broń i następne pięć miesięcy stanowiły dla Guido męczarnie. Aby czymś za-
jąć jego umysł, Creasy zaczął go uczyć angielskiego, a Guido rewanżował mu się
lekcjami włoskiego. Guido miał pewne trudności z angielskim, natomiast Creasy
dowiódł, że ma świetny słuch do języków i szybko opanował włoski. Stopnio-
wo zaczęli rozmawiać ze sobą w tym języku coraz częściej, a mniej więcej rok
pózniej zupełnie zrezygnowali z francuskiego.
Po pięciu miesiącach w Kigali zostali repatriowani do Paryża. Dwa tygodnie
spędzone w barach i burdelach Pigalle wymazały złe wspomnienia i zaczęli szu-
kać pracy. Najemnicy nie byli zbyt mile widziani w czarnej Afryce. Jeśli nie liczyć
miesięcy w obozie jenieckim, Creasy emu podobało się w Indochinach, więc kie-
27
dy niejaki major Harry Owens, przeniesiony do rezerwy z armii amerykańskiej,
wykonał próbę nawiązania kontaktu, wysłuchali go z zainteresowaniem.
Amerykanie byli w tym czasie głęboko zaangażowani w Wietnamie, a szło im
bardzo ciężko. Stawało się jasne, że zwykła przewaga w ludziach i sprzęcie może
być niewystarczająca.
Centralna Agencja Wywiadowcza naturalnie miała konkretne pomysły na wy-
granie wojny i, dysponując ogromnym budżetem, pośpiesznie werbowała prywat-
ne armie, zarówno w Wietnamie Południowym, jak i w sąsiednim Laosie. Potrze-
bowali instruktorów do Laosu, a dwaj byli sierżanci Legii świetnie się na nich
nadawali. Doświadczenia Creasy ego wyniesione z francuskiego Wietnamu były
dodatkowÄ… zaletÄ….
Tak więc znalezli się w Laosie, oficjalnie prowadząc nadzór załadunku dla
amerykańskiej firmy transportowej Air America. Było to przedsiębiorstwo czar-
terowe, które niby to zajmowało się przewozem towarów w całej południowo-
-wschodniej Azji. W rzeczywistości, głównie dostarczało sprzęt i żywność dla
prywatnych armii CIA.
Creasy i Guido spędzili osiemnaście miesięcy, szkoląc członków plemienia
Meo na równinie Jars.
Kiedy sprawy zaczęły się układać coraz gorzej dla Amerykanów, CIA zare-
agowała, organizując  oddziały wkraczające . Były to grupy najemników, któ-
re najeżdżały Wietnam Pomocny i Kambodżę, aby nękać linie zaopatrzeniowe
Wietkongu. Creasy i Guido zostali  awansowani do jednego z takich oddziałów
i wprowadzeni do komputera CIA w Langley w Wirginii jako P.U.X.U.S.P.4o.
Oznaczało to  oddział penetrujący o nie amerykańskim składzie osobowym
w liczbie czterdziestu ludzi . Komputer uznał, że nie jest to za długie.
Po koniec roku 1971, P.U.X.U.S.P.4o musiał obejść się tylko trzydziestoma
spośród swoich pierwotnych członków. Creasy i Guido postanowili urwać się na
dłuższy czas, a może i na dobre. Przeprowadzili dwanaście potajemnych akcji,
w których odnieśli po kilka ran każdy. Uzbierali także mnóstwo pieniędzy 
komputer był bardzo hojny.
W międzyczasie Guido dowiedział się, że neapolitańską policję można by
przekonać aby przestała go poszukiwać, a także, że Conti zrobił majątek i prze-
niósł swoją bazę do Rzymu, pozostawiając Neapol mafioso, który niewiele pa-
miętał z wypadków roku 1953.
Dwaj najemnicy postanowili odbyć podróż do Europy, aby Guido mógł odwie-
dzić rodzinę i sprawdzić swoją posiadłość. Potem mieli się rozejrzeć i zobaczyć
czy znajdÄ… coÅ› ciekawego.
Guido zastał swój dom w Neapolu w trakcie kapitalnego remontu. Wynajęto
go kościołowi na przytułek dla samotnych matek  osobliwy związek z przeszło-
ścią. Zatrzymali się u jego matki w Posilano. Elio był na ostatnim roku Uniwersy-
tetu Rzymskiego, gdzie studiował ekonomię. Matka, teraz już staruszka, udała się
28
do kościoła, aby podziękować za bezpieczny powrót syna i zapaliła z tuzin świec.
Taka szczodrość, jej zdaniem, musiała zostać wynagrodzona.
 I tak nadszedł kres moich dni w roli najemnika  powiedział Guido zafa-
scynowanemu chłopcu.
 Kres? Po prostu przestałeś?
 Pojechaliśmy na Maltę  krótko odpowiedział Guido  ożeniłem się
i wróciłem tutaj.
Pietro zrozumiał, że na razie nie dowie się niczego więcej. Dalej pracowali
w milczeniu. Za pół godziny mieli przyjść pierwsi goście na lunch.
3
Ettore wybrał się na lunch do Granelliego ze swoim adwokatem. Siedzieli przy
na pół odosobnionym stoliku w alkowie i jedli prosciutto z melonem, a potem
vitello tonnato, któremu towarzyszyła butelka Borelo z dobrego rocznika. Było
ciut ciężkie do cielęciny, ale Vico je lubił, więc zamówili.
Omawiali problemy finansowe Ettore. Vico nie przejÄ…Å‚ siÄ™ zbytnio problema-
mi Ettore. Te sprawy były do załatwienia. Osobiście porozmawia z dyrektorami
banków. Ettore nie powinien być pesymistą.
On jednak czuł się spięty. Zawsze tak było gdy przebywał z adwokatem. Vico
Mansutti był typem mieszczucha, przystojnym, nienagannie ubranym i cynicz-
nym. Miał na sobie jedwabne, samodziałowe ubranie w delikatne paseczki, szyte,
jak wiedział Ettore, przez Huntsmana z Savile Row. Jego koszula z przezroczystej
bawełny pochodziła ze Szwajcarii, jedwabny krawat od Como, a buty od Guc-
ciego. W przypadku Vico nic nie było syntetyczne  przynajmniej od zewnątrz.
Chodził z modnie długimi włosami, a czarne wąsy dodawały proporcji jego pocią-
głej, opalonej twarzy. Podczas gdy rozmawiali jego wzrok dostrzegał każdy ruch
w restauracji, a od czasu do czasu odpowiadał na jakieś pozdrowienia, błyska- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates