[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bywało odparł Poirot z godnością przez krótki zresztą czas, że orientowałem się powoli, jak pan by to pewno określił. Dochodziłem do prawdy dłużej, niż to było możliwe. Ale czy zdarzyło się panu pełne niepowodzenie? Za upartymi pytaniami Satterthwaite a kryła się ciekawość, czysta, zwykła ciekawość. Chciał wiedzieć. Eh bien, raz, dawno temu, w Belgii. Nie wracajmy do tego& Kiedy Satterthwaite zaspokoił swą wścibskość (nie pozbawioną zresztą pewnej dozy złośliwości), szybko zmienił temat. Tak tylko pytałem. Mówił pan, że kiedy zagadka zostanie rozwiązana& Sir Charles ją rozwiąże. W tym rzecz. Ja będę tylko małym trybikiem w maszynie rozłożył ręce. Rzucę słówko tu, rzucę słówko tam, jedno maleńkie słówko, aluzyjka, nic więcej. Nie pragnę uznania, glorii. Mam dość chwały, wystarcza mi w zupełności. Satterthwaite przyglądał mu się zafascynowany. Ubawiony był naiwną zarozumiałością, wielkim egocentryzmem małego Belga. Nie dał się jednak zmylić pozorom, Wiedział, że słowa Poirota to nie czcze przechwałki. Anglik zazwyczaj umniejsza to, co robi dobrze, kiedy zaś coś mu się nie udaje, bywa zadowolony z siebie. Francuz, czy Belg ma lepszą ocenę własnych możliwości. Jeżeli jest uzdolniony, nie widzi powodu, by ten fakt ukrywać. Chciałbym wiedzieć, monsieur Poirot rzekł Satterthwaite a przyznam, że jestem niezmiernie ciekaw, co tak naprawdę pociąga pana w tej sprawie. Emocje polowania? Poirot pokręcił głową. Nie, nie, nie o to chodzi. Idę za wonią zwierzyny jak chien de chasse, drżę z podniecenia, kiedy jestem na tropie, nie mogę się cofnąć. To wszystko prawda. Ale jest coś więcej. Jest to, jak by to powiedzieć, pasja dojścia do prawdy. Nie ma nic równie fascynującego, ekscytującego i pięknego jak prawda. Po słowach Poirota zapadła cisza. Następnie detektyw wziął kartkę, na której Satterthwaite starannie wypisał siedem nazwisk i przeczytał je na głos. Pani Dacres, kapitan Dacres, panna Wills, panna Sutcliffe, lady Mary Lytton Gore, panna Lytton Gore, Oliver Manders. Tak& Wymowne& A cóż w tym wymownego? Kolejność. Nie widzę nic wymownego w kolejności nazwisk. Po prostu spisaliśmy je, bez żadnego klucza. Właśnie. Na czele stoi pani Dacres. Wnioskuję stąd, że jest ona najbardziej prawdopodobną kandydatką na mordercę. Raczej najmniej nieprawdopodobną sprostował Satterthwaite. Albo jeszcze lepiej: jest tą osobą, którą wszyscy chcieliby widzieć w tej roli. Pan Satterthwaite w pierwszym odruchu otworzył usta, lecz kiedy napotkał łagodne pytające spojrzenie błyszczących szarych oczu Poirota, powiedział co innego, niż zamierzał. Tak, być może ma pan rację, monsieur Poirot. Podświadomy odruch. Chciałbym pana o coś spytać, Satterthwaite. Bardzo prósz? odparł tamten skwapliwie. Jak zrozumiałem, sir Charles wraz z panną Lytton Gore wybrali się razem do pani Babbington. Owszem. Pan im nie towarzyszył? Nie. Byłoby nas za dużo. Poza tym uśmiechnął się Poirot może ciągnęło pana w inną stronę. Jak to się mówi? Chciał pan upiec inną pieczeń. Gdzie pan był, panie Satterthwaite? Byłem na herbacie u lady Mary Lytton Gore sztywno odparł starszy pan. O czym państwo rozmawialiście? Zechciała mi się zwierzyć ze swych kłopotów małżeńskich z wczesnej młodości. I powtórzył w skrócie opowieść lady Mary. Poirot pokiwał głową ze współczuciem. Samo życie. Romantyczna panienka poślubia czarny charakter nie bacząc na przestrogi. Czy jeszcze o czymś pan z nią mówił? Na przykład o Oliverze Mandersie? Prawdę rzekłszy, tak. I czego się pan dowiedział? Satterthwaite przytoczył to, co mówiła lady Mary. Skąd te domniemania, że o nim rozmawialiśmy? spytał. Ponieważ w tym celu udał się pan do lady Mary. Och, niech pan nie zaprzecza. Nadzieja pana leży w Dacresach, lecz podejrzenia skupiają się na Mandersie. Na próżno Satterthwaite usiłował zaprotestować. Tak, tak mówił dalej Poirot. Jest pan człowiekiem skrytym. Swoje myśli lubi pan zachować dla siebie. Rozumiem pana. Sam to zawsze robię. Nie podejrzewam Mandersa, co za bzdura. Chciałem się tylko czegoś o nim dowiedzieć. To właśnie twierdze. On stanowi pana instynktowny wybór. Ja zresztą także interesuje się tym młodzieńcem. Zajął mnie tutaj, na tamtym przyjęciu, ponieważ zobaczyłem& Co? Co pan zobaczył? dopytywał się niecierpliwie Satterthwaite. Zobaczyłem, że były co najmniej dwie osoby, a może i więcej, które grały. Jedną był sir Charles uśmiechnął się. Odgrywał role kapitana statku, nie uważa pan? To zresztą
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|