Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

" Nie ma potrzeby. To była rezerwacja na koszt Latimera. Za ciebie nie wzięli ani grosza, choć nie wiem dlaczego.
Recepcjonistka powiedziała, \e w tych okolicznościach nie
BRZYDKIE KACZTKO
123
będzie dodatkowych opłat. - Zmarszczyła brwi. - Właściwie, w jakich okolicznościach?
Robert przyło\ył koniuszek kciuka do jej czoła.
" Nie marszcz brwi - powiedział. - Musiał jakoś odwrócić jej uwagę. A potem, poniewa\ wydawało mu się,
\e cały świat skurczył się do tego małego kawałeczka ciepłej, tętniącej \yciem skóry, odsunął kciuk i pocałował
małą zmarszczkę na jej czole. Szare oczy Daisy rozszerzyły się i pociemniały. Przez krótką chwilę, gdzieś głęboko
w sercu, Robert poczuł, \e cały świat mógłby się zmienić, gdyby on wypowiedział teraz te dwa najwa\niejsze
słowa. Niestety, był pewien, \e Daisy nie potraktowałaby jego wyznania powa\nie. Zamiast tego więc zmusił się
do uśmiechu. - Zawsze trzeba się uśmiechać - dodał.
" Matka Ginny nie darowałaby mi, gdybym nie uśmiechała się na ślubnej fotografii. - Zmiech Daisy
wydawał się wymuszony. Dr\ącą dłonią dotknęła rozpalonego czoła.
Robert chciał chwycić ją za rękę, objąć ramionami i mocno przytulić. Ale nie starczyło mu odwagi.
" Muszę ju\ iść. - Podniósł porcelanowe naczynie. - Mo\esz mi to zapakować?
" Nie, zostaw. Ja je wyczyszczę i ładnie zapakuję. Mę\czyzni nie potrafią pakować prezentów.
" Dlatego właśnie tę usługę oferują domy towarowe. Jesteś pewna, \e nie chcesz zatrzymać tej zdobyczy dla
siebie?
" Nie. Zamierzałam znalezć dla Jennifer coś wyjątkowego, w dowód wdzięczności. Niedawno dowiedziałam
się, \e to ona poleciła mnie Latimerowi.
" W takim razie, będzie to prezent od nas obojga. W niedzielę są jej urodziny. Pojedziesz ze mną? Chyba nie
jesteś zajęta?
Spojrzała na niego badawczo.
124
BRZYDKIE KACZTKO
- Wiesz, \e po raz pierwszy spytałeś mnie, czy nie jestem
zajęta? Zwykle zakładasz, \e jestem do twojej dyspozycji.
Czy\by naprawdę tak się zachowywał? Dlaczego tak długo pozwalała mu się w ten sposób traktować?
- Niczego z góry nie zakładam. Pytam, poniewa\ chciał
bym bardzo, \ebyś ze mną pojechała. Pojedziesz?
Po krótkiej chwili wahania odpowiedziała:
" Muszę przyznać, \e marzę, by zobaczyć minę Jennifer podczas rozpakowywania prezentu. Ale nie przyje\d\aj o
wpół do ósmej rano. W sobotę jest wieczór panieński Gin-ny, w niedzielę mogę mieć lekkiego kaca.
" My szalejemy w piÄ…tek.
" Mam nadzieję, \e nie wylądujecie w areszcie. Ginny by wam tego nie darowała.
" Nie martw się. Jeszcze nigdy nie wpakowałem \adnego pana młodego w tarapaty.
" W takim razie, baw siÄ™ dobrze.
Zatrzymał się, przypominając sobie, \e gdy ostatnio \egnali się w tych drzwiach, pocałował ją. Ale tamten
pocałunek był spontaniczny. Teraz byłoby zupełnie inaczej... Niespodziewanie Daisy otarła się policzkiem o jego
policzek i zamknęła drzwi.
To ju\ stało się tradycją. śegnając się z Robertem, czuła się tak słaba, \e nie miała odwagi puścić klamki.
Przed chwilą, gdy przystanął w drzwiach, była pewna, \e przypomniał sobie, jak ją pocałował. Oczywiście, to
śmieszne. Dlaczego miałby o tym pamiętać?
Zamknęła oczy i głośno jęknęła. Czy kiedykolwiek uda jej się o tym zapomnieć?
Zadzwonił telefon. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać, ale gdy zmusiła się, aby odejść od drzwi i podnieść
słucha-
BRZYDKIE KACZTKO 125
wkę, zauwa\yła, \e na sekretarce nagranych jest a\ sześć wiadomości. Od matki, siostry, George'a...
" Daisy, dzwonię i dzwonię. - To była jej matka.
" Dopiero wróciłam z aukcji.
" Jak poszio?
" Kupiłam wszystko, co zaplanowałam. Masz do mnie jakąś sprawę? Chcę wziąć prysznic - dodała.
" Nie, nic szczególnego. Sarah próbowała się z tobą skontaktować. Podałam jej nazwę hotelu... Ciekawe, czy cię
odnalazła? - U pani Galbraith wrodzone wścibstwo walczyło z poczuciem taktu.
" Przekazano mi, \e dzwoniła - odpowiedziała Daisy wymijająco. - Mo\e wiesz, czego chciała?
" Chciała cię prosić, byś popilnowała dzieci w piątek wieczorem.
" I po to dzwoniła do mnie do Warbury?
" Znalazła się w rozpaczliwym poło\eniu. Wydaje dobroczynną kolację, a ja jestem tego dnia zajęta i nie będę
mogła zająć się wnukami.
" W porządku, mamo. - Daisy roześmiała się. - Nie martw się, nie zawiodę jej.
" A jak wypadła wizyta u fryzjera?
" Był pełen optymizmu. Uwa\a, \e nie popsuję ślubnej fotografii.
" I to wszystko...?
Matka robiła nadludzkie wysiłki, by cokolwiek z niej wyciągnąć. Miała jednak problemy z zadaniem najbardziej
nurtującego ją pytania, które brzmiało:  Czy spędziłaś noc z Robertem Furnevalem?". Przecie\ to łatwe. I odpowiedz:
 Trudno powiedzieć. I tak i nie. Ale raczej nie".
- Przyjedziesz na weekend? - spytała wreszcie matka,
nie doczekawszy siÄ™ odpowiedzi.
126
BRZYDKIE KACZTKO
" W niedzielę jedziemy z Robertem do Jennifer - wyjaśniła Daisy.
" Tak? - W glosie pani Galbraith słychać było niedowierzanie i ciekawość. - Jakaś szczególna okazja?
" To jej urodziny. Na aukcji znalazłam dla niej coś specjalnego i Robert chce, by był to prezent od nas obojga.
" Zaniosę jej kwiaty - oświadczyła matka.
" Na pewno będzie zachwycona. Wpadnę do ciebie na chwilę. Przywiozę suknię na ślub. - Nale\ało jak najszybciej
zmienić temat. - Ale nie wiem jeszcze o której godzinie.
" Wspaniale.
Po zakończeniu rozmowy z matką Daisy włączyła automatyczną sekretarkę i usłyszała głos swojej siostry:  Daisy?
Tu Sarah. Byłam tak zaskoczona, gdy Robert podniósł słuchawkę, \e zupełnie zapomniałam, po co dzwoniłam. Mam
nadzieję, \e wiesz, co robisz. On nie jest materiałem na mę\a, a moim zdaniem ty nale\ysz do kobiet wiernych jednemu
mę\czyznie. Czy mo\esz w piątek wieczorem popilnować dzieci? Andy wychodzi na wieczór kawalerski Mike'a, a ja
mam przyjęcie dobroczynne na rzecz lokalnego hospicjum. Opiekunka do dzieci złapała grypę... Jestem w
beznadziejnej sytuacji".
Ach, więc to tak. Matka okazała niewiarygodną powściągliwość, podobnie Sarah. Daisy westchnęła i odsłuchała
następną wiadomość:  Daisy? Kupiłaś tę sztukę? - To był George. - Czy to prawdziwy kakiemon?"
Reszta telefonów była głucha. Prawdopodobnie dzwoniła ponownie matka, Sarah albo George. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates