Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

za mało jesz.
 Nie, to nie to  poprawiła ją Holly.  Po prostu nie mam czasu na jedzenie 
wyjaśniła.  Czekam na Paula. Im szybciej się zjawi, tym lepiej...
 Hmm... Chyba powinien już niedługo przyjechać? Zostaje coraz mniej czasu
do rozpoczęcia kampanii...
 Nie przypominaj mi o tym  prychnęła Holly.
Nie była w najlepszym nastroju. Właśnie odbyła rozmowę z Elaine, która
przypomniała o czekających ją wywiadach i uparcie nalegała na jej przyjazd do
Londynu, by poczynić ostatnie przygotowania.
 Dlaczego nie chcesz jechać? Powinnaś to zrobić  przekonywała ją Alice. 
Od razu poprawisz sobie humor. Pomyśl tylko o tym, co cię tam czeka: kupisz
sobie nowe stroje, odwiedzisz znakomitego fryzjera, kosmetyczkÄ™...
 Parę lat temu może by mnie skusiła taka perspektywa  tłumaczyła się Holly.
 Ale teraz mam całą szafę ciuchów, których wcale nie noszę. Po co mi to?
Zwłaszcza że zamierzam całą jesień i zimę poświęcić na pracę w ogrodzie, a do
tego wystarczy mi stary sweter Paula, dżinsy i kalosze.
Alice roześmiała się w głos.
 Wiesz co?  zachichotała.  Właśnie widziałam w żurnalu nową kolekcję. W
modę wchodzą obcisłe kombinezony z elastycznego weluru. Pomyśl tylko, jakie
byś zrobiła wrażenie, gdybyś pokazała się w czymś takim! W dodatku z twoją
figurÄ…...
 Przestań  błagalnie jęknęła Holly.  Założę się, że natychmiast w całej
okolicy skreślono by mnie z listy gości...  Urwała, a po chwili dodała z
zastanowieniem:  Właściwie może powinnam spróbować.
Obie wybuchnęły śmiechem. Uspokoiły się dopiero po dłuższej chwili. Alice
potrząsnęła głową.
 Teraz możesz się śmiać, ale poczekaj tylko, jak wróci Paul  zażartowała. 
Razem z Elaine wezmÄ… ciÄ™ w obroty i tak Å‚atwo nie popuszczÄ….
 Nie bój się, na pewno nie uda im się zmusić mnie do wystąpienia w
welurowym kombinezonie  zdecydowanym tonem oznajmiła Holly.
 W takim razie zapakują cię w szorty  przekomarzała się Alice.  Też są
przebojem sezonu.
 Ale nie dla mnie, nie ma szans  zapewniła ją Holly. Zmieniła temat.  Jak
stojÄ… sprawy z tymi ekologicznymi opakowaniami?
Minął kolejny tydzień. Przez ten czas widziała Roberta tylko raz  szedł ulicą,
kiedy akurat była na zakupach. Na jej widok uniósł dłoń do góry i z uśmiechem
ruszył w jej stronę.
Spłoszyła się. Pośpiesznie odwróciła się i przeszła przez ulicę, udając, że wcale
go nie widzi.
Potem była wściekła na siebie, że zachowała się tak bezsensownie. Prawie
zaraz po jej powrocie do domu zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę. Od razu
poznała głos Roberta.
Bez słowa rzuciła ją na widełki, i choć telefon dzwonił jeszcze wiele razy, nie
odbierała go.
Dlaczego tak ją prześladuje? Przecież żaden normalny człowiek nie byłby tak
natrętny. Czyżby zależało mu na odnowieniu dawnego romansu? Jakoś nie
potrafiła dopatrzeć się sensu w jego postępowaniu.
Lato powoli dobiegało końca. Przez cały tydzień planowała, że poświęci
weekend na prace w ogrodzie, ale okazało się, że jest jeszcze tyle rzeczy do
zrobienia, że sobotę i niedzielę musiała przesiedzieć przy biurku. Nie miała nawet
czasu, by zrobić sobie coś do jedzenia.
Dochodziła ósma, kiedy zadzwonił telefon. Oderwała oczy od papierów i
zmarszczyła brwi. Kto mógł do niej dzwonić o takiej porze? Z ociąganiem sięgnęła
po słuchawkę. Podświadomie się bała, że zaraz usłyszy głos Roberta.
Ku jej zaskoczeniu po drugiej stronie odezwał się Paul. Odetchnęła z ulgą.
 Cześć! Zgadnij, skąd dzwonię  zaśmiał się.
 Nie mam pojęcia. Gdzie jesteś?
 U siebie w domu. Przyjedz zaraz do mnie, tylko wstÄ…p po drodze po butelkÄ™
szampana. Musimy coś uczcić.
 Jesteś w domu?  zapytała z niedowierzaniem.  Ale przecież...
 Przyjeżdżaj tutaj  przerwał jej brat.  Wszystko ci dokładnie opowiem.
Właściwie nie powinna się dziwić. To w końcu był stary numer Paula. Nieraz
już przyjeżdżał bez uprzedzenia i ściągał ją do siebie. Ale teraz była zbyt
ucieszona, że już wreszcie jest na miejscu, by robić mu wymówki.
Paul mieszkał zaledwie kilka kilometrów od niej. Miał niewielki, ale luksusowo
urządzony apartament w dużym wiktoriańskim budynku, przerobionym na
komfortowy kompleks mieszkalny z własnym ogrodem zimowym, parkiem i
obiektami sportowymi, Å‚Ä…cznie z krytym basenem.
Holly zatrzymała się po drodze, by kupić szampana. Potem musiała chwilę
poczekać przy bramie, nim została wpuszczona na teren. Samochód zostawiła na
parkingu przeznaczonym dla gości.
Wszystkie apartamenty były strzeżone. Znów musiała czekać, aż Paul
potwierdzi jej przyjście. Dopiero wtedy mogła opuścić elegancki hol i wyciszoną
windą wjechać na szczyt budynku, gdzie mieściło się mieszkanie Paula.
Od razu, kiedy tylko otworzył drzwi, rzuciła się jej w oczy jego mocna
opalenizna. W przeciwieństwie do niej Paul nie odziedziczył po mamie jasnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates