Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzielnicy willowej
Berlina Zachodniego, tyle że bardzo się postarzał. Wydaje się
nadal zdrowy
i krzepki, choć właściwie wycofał się już z interesów. Możliwe,
że przeżyje
mnie o cale lata. Nie daje mi spokoju myśl, że w swym uporze
odmówiłem
43
mu czegoś wielkiego i pięknego, gdyż ze swego wnuka
mógłby być naprawdę dumny. Zarazem mówię sobie, że nie
wolno mi cię pozbawiać spadku, do którego, jako syn swojej
matki, masz pełne prawo. Dlatego, drogi chłopcze, życzę
sobie, abyś po mej śmierci udał się do Niemiec i odszukał
dziadka. Przedstaw mu siÄ™ jako wnuk, a dla potwierdzenia
własnej wiarygodności przedłuż mu nasze świadectwo ślubu.
Patrz, w tym oto portfelu, między wyściółką a wierzchnią skórą
mam przy sobie od lat naszą metrykę ślubu. Jest to
dokument, którego nie da się odtworzyć. Przypominasz sobie
przecież, że kościół, dom gminny i plebania w Longvillage
padły ofiarą płomieni.
 Tak, ojcze, przecież obaj widzieliśmy ze szczytu, jak
piorun uderzył w kościół. Nigdy nie zapomnę tego
przerażającego w swym pięknie widoku.
 Spłonęły wtedy wszystkie księgi kościelne i dokumenty
gminne. Stary pastor i przewodniczÄ…cy gminy dawno
zmarli, a w nowo odbudowanym kościele wygłasza
kazania nowy katecheta. Gdybyś zgubił metrykę ślubu, nie
dałoby się jej odtworzyć, strzeż więc tego dokumentu jak
oka w głowie, bo może ci oddać nieocenioną przysługę.
Może się tak zdarzyć, że dziadek umrze, zanim zdążysz
go odszukać, ostatecznie przecież to starzec. W takim
wypadku wylegitymujesz się naszym świadectwem ślubu
jako jego prawowity spadkobierca. Wszystko sobie teraz
przemyślałem. Ja sam nigdy nie ubiegałem się o
bogactwo twego dziadka. Kochałem twoją matkę dla niej
samej. Lecz ty, jako jej syn, masz do tego prawo. Mam
wrażenie, że postępuję zgodnie z życzeniem twej matki,
czuję, że działam w jej imieniu wysyłając ciebie do
dziadka. W każdym razie z tą metryką się nie rozstawaj
ani na chwilę. Może zresztą dziadek uwierzyłby ci i bez
tego dokumentu, bo jesteÅ› do niego kropla w kroplÄ™
podobny, tyle że on miał surowe, władcze spojrzenie.
Pewnie na stare lata złagodniał, może i jego życie uczyniło
bardziej ustępliwym, a samotność złamała nieprzystępną
dumę. Mam nadzieję, że dane mu będzie ujrzeć cię
jeszcze na oczy.
To wszystko opowiedział Claus Herfurt synowi.
 Spełnię twoje życzenie, drogi ojcze  rzekł na to Gert.
 Lecz gdyby dziadek nie zechciał jednak mnie uznać,
nie powinienem się chyba upokarzać prosząc o to.
 Nie, mój synu, tego w żadnym wypadku nie wolno ci
robić. Inaczej nie byłbyś moim synem. Mimo to po jego
śmierci powinieneś dochodzić swych praw do spadku.
Jestem winien to twej matce, czuję, że nakłonienie
44
ciebie do tego byłoby po jej myśli. Twoja matka była jedynym
dzieckiem Rochusa Berndta i nikt nie ma większego prawa do
majątku jej ojca niż ty. Przyrzeknij mi, że będziesz dochodził
swych praw, gdyż w ten sposób uczcisz wolę swej zmarłej
matki.
 Przyrzekam ci to, ojcze  zapewnił uroczyście Gert. 
Mam nadzieję, że odnajdę dziadka w zdrowiu.
 Ja też, chłopcze. Jestem głęboko przekonany, że twój
widok sprawi mu wielką radość.
 A jeżeli nie?
 Wtedy powiesz sobie, że wypełniłeś swój obowiązek i
nie jesteÅ› do
niczego więcej zobowiązany.
Claus Herfurt zmarł w niedługi czas po tej rozmowie. Po
jego pogrzebie Gert, załatwiwszy bieżące sprawy, wyjechał do
Niemiec. W Berlinie zamieszkał w hotelu  Excelsior", jako że
zaoszczędzone funty pozwoliły mu na mieszkanie dość
wygodne. Tego samego dnia po przyjezdzie zebrał informacje
o swym dziadku. Dowiedział się więc, że żyje, choć niedawno
przeszedł ciężką chorobę, dlatego też następnego dnia rano
młody człowiek udał się do dzielnicy willowej, chcąc najpierw
zbadać sytuację. Pragnął zobaczyć dziadka, zanim złoży mu
wizytę, więc na razie krążył wokół jego willi. Przed południem
nie miał za wiele szczęścia, spotkał jedynie w okolicy willi
jakąś młodą blondynkę. Po godzinnym spacerze w
sąsiadującym z posesją Berndta lesie wrócił ponownie, aby
ujrzeć starego pana spacerującego po ogrodzie w
towarzystwie nieznajomej, którą zresztą widział jeszcze raz w
lesie. Serce od razu mu podpowiedziało, że ten sędziwy,
godnie wyglądający mężczyzna jest jego dziadkiem. Oddalił
się głęboko poruszony. W pobliskiej restauracji zjadł obiad, po
czym na powrót udał się pod willę  Berndt". Przywiódł go tam
niepokój  ale może też i chęć ujrzenia jasnowłosej
dziewczyny. Gdy zobaczył dziadka stojącego w oknie,
zapragnął natychmiast do niego iść, ale spojrzenie na zegarek
odwiodło go od tego. Nie była to stosowna pora na złożenie
wizyty.
Odszedł więc, powziąwszy stanowczą decyzję, że złoży
dziadkowi wizytę przed południem następnego dnia. Uniósł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates