|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do niej plecami i odszedÅ‚ kilka kroków dalej. R L T - Czasami wyobrażam sobie, że tu na mnie czeka. Wiem, że to nieprawda, ale ta myÅ›l dodaje mi otuchy. Lily nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać - pogÅ‚askaÅ‚a jego policzek. ByÅ‚a poruszona. - Nie ma w tym nic zÅ‚ego - szepnęła. - Nie zdążyÅ‚eÅ› siÄ™ jeszcze pogodzić z jego Å›mierciÄ…. PrzytrzymaÅ‚ jej dÅ‚oÅ„ przy swojej twarzy, po czym pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… delikatnie. - Jest w tobie coÅ› takiego, Liliano... Sam nie wiem co. - To tylko zÅ‚udzenie. Po prostu nie znasz mnie dobrze. Nico odsunÄ…Å‚ siÄ™ od niej, a ona w ostatniej chwili powstrzymaÅ‚a krzyk protestu. ChciaÅ‚a, żeby zostaÅ‚ przy niej i obsypaÅ‚ jÄ… pocaÅ‚unkami. - WiÄ™c mi o sobie opowiedz - zaproponowaÅ‚. SpojrzaÅ‚a na niego zdumiona. Nie takiej reakcji siÄ™ spodziewaÅ‚a. - Nie bardzo wiem co - odparÅ‚a, spuszczajÄ…c wzrok zawstydzona. Czy proste życie dziewczyny z Luizjany mogÅ‚o zainteresować ksiÄ™cia? - Na pewno coÅ› wymyÅ›lisz. - Jestem jedynaczkÄ…. - Czy w dzieciÅ„stwie doskwieraÅ‚a ci samotność? - Czasami, ale miaÅ‚am przyjaciół... CarlÄ™ - odparÅ‚a, marszczÄ…c czoÅ‚o. - Nie wiÅ„ jej, Lily - powiedziaÅ‚, bezbÅ‚Ä™dnie rozszyfrowujÄ…c jej emocje. - Niewielu ludzi potrafi siÄ™ oprzeć takim pieniÄ…dzom, zwÅ‚aszcza jeÅ›li ich nie majÄ…. - Czy to, za co zapÅ‚aciÅ‚eÅ›, byÅ‚o warte swojej ceny? - zapytaÅ‚a gorzko, walczÄ…c z nadmiarem negatywnych emocji. Nie winiÅ‚a przyjaciółki, tym bardziej że nie byÅ‚a pewna, jak sama zachowaÅ‚aby siÄ™ na jej miejscu, jednak ból rozczarowania pozostaÅ‚. - Tak sÄ…dzÄ™. - UjÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„ i pocaÅ‚owaÅ‚. - Nasz syn jest wart każdej ceny, Lily. A ja? - cisnęło jej siÄ™ na usta, ale nie mogÅ‚a o to zapytać. - Nic lepszego nie spotkaÅ‚o mnie w życiu. - I nic bardziej przerażajÄ…cego, jak sÄ…dzÄ™? - Na poczÄ…tku nie byÅ‚o Å‚atwo, jeÅ›li o to pytasz, ale za nic nie chciaÅ‚abym niczego zmienić. R L T - Dobrze wiem, co masz na myÅ›li. - PuÅ›ciÅ‚ jej dÅ‚oÅ„, zanim dodaÅ‚: - Nie miaÅ‚aÅ› pra- wa ukrywać go przede mnÄ…. Lily dawniej sÄ…dziÅ‚a, że postÄ™puje sÅ‚usznie, ale ostatnio zrozumiaÅ‚a, jakÄ… krzywdÄ™ wyrzÄ…dziÅ‚a w ten sposób Nicowi. - Masz racjÄ™, powinnam siÄ™ byÅ‚a z tobÄ… skontaktować, ale baÅ‚am siÄ™, że mi go odbierzesz. Jego oczy zapÅ‚onęły gniewnie. - WyglÄ…da na to, że oboje musimy siÄ™ jeszcze o sobie wiele dowiedzieć. ZapanowaÅ‚a krÄ™pujÄ…ca cisza, wiÄ™c Lily oparÅ‚a siÄ™ o Å›cianÄ™ i spojrzaÅ‚a w górÄ™ na strzeliste sklepienie. Deszcz nie ustawaÅ‚. - Tam, gdzie mieszkaÅ‚am, też mieliÅ›my takie burze. WÅ‚aÅ›ciwie to nawet gorsze. Jako dziecko baÅ‚am siÄ™ grzmotów. - A teraz? PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. - PrzestaÅ‚am siÄ™ bać. CzÄ™sto zostawaÅ‚am sama w domu. Gdybym nie pokonaÅ‚a strachu, chyba bym zwariowaÅ‚a. - Pewnie nie byÅ‚o ci Å‚atwo - powiedziaÅ‚ Å‚agodnie Nico. Lily wzruszyÅ‚a ramionami. - Nikt nie powiedziaÅ‚, że życie jest Å‚atwe. Nico przyjrzaÅ‚ jej siÄ™ uważnie. - Już wiem, co takiego jest w tobie, Liliano. Odwaga i siÅ‚a. To niezwykle pociÄ…gajÄ…ce poÅ‚Ä…czenie. - Ja... PrzerwaÅ‚ jej pocaÅ‚unkiem. CaÅ‚kiem jÄ… zaskoczyÅ‚, ale Lily nie zamierzaÅ‚a walczyć. RozchyliÅ‚a usta, a ich jÄ™zyki rozpoczęły szaleÅ„czy taniec. WÅ‚aÅ›nie tego pragnęła: tej iskrzÄ…cej, cudownej namiÄ™tnoÅ›ci. - Dio, pragnÄ™ ciÄ™ - mruknÄ…Å‚, nie odrywajÄ…c od niej ust. ZarzuciÅ‚a mu rÄ™ce na szyjÄ™ i przywarÅ‚a do niego caÅ‚ym ciaÅ‚em. ByÅ‚ potężny i rozkosznie ciepÅ‚y. JednÄ… rÄ™kÄ… zaczÄ…Å‚ rozpinać jej koszulÄ™, a gdy już rozprawiÅ‚ siÄ™ ze R L T wszystkimi guzikami, pochyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ i nakreÅ›liÅ‚ jÄ™zykiem liniÄ™ jej szyi. MusnÄ…Å‚ ustami jednÄ… jej pierÅ›, a wtedy jÄ™knęła. Pragnęła poczuć go w sobie. Jej ciaÅ‚o siÄ™ tego domagaÅ‚o. Tymczasem Nico chwyciÅ‚ w zÄ™by jej sutek. GorÄ…ca fala dotarÅ‚a do samego zródÅ‚a jej kobiecoÅ›ci, a wtedy wstrzÄ…snÄ…Å‚ niÄ… gwaÅ‚towny dreszcz. Pospiesznie siÄ™gnęła w dół i rozsunęła suwak jego spodni na tyle, żeby wsunąć w nie rÄ™kÄ™. Natychmiast poczuÅ‚a, że jest gotowy, i ta myÅ›l sprawiÅ‚a jej przyjemność. ChciaÅ‚ siÄ™ z niÄ… kochać, tak samo jak ona z nim. - PrzestaÅ„, Liliano - warknÄ…Å‚ ku jej zaskoczeniu, odsuwajÄ…c jÄ… od siebie. - Ale przecież ci siÄ™ podobaÅ‚o - zaprotestowaÅ‚a. - To prawda, ale jeÅ›li zaraz nie przestaniesz, nasza zabawa szybko dobiegnie koÅ„ca. - WiÄ™c nie traćmy czasu - mruknęła uwodzicielsko. R L T ROZDZIAA ÓSMY Nico Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ brwi, rozpinajÄ…c suwak skórzanej kurtki. Lily intrygowaÅ‚a go jak żadna inna kobieta. I żadnej nie pragnÄ…Å‚ tak jak jej. Nawet teraz, gdy na niÄ… patrzyÅ‚, z trudem trzymaÅ‚ emocje na wodzy. SiedziaÅ‚a na półce skalnej, ze zmierzwionymi wÅ‚osami i ustami zaczerwienionymi od jego pocaÅ‚unków. JÄ™drne piersi wystawaÅ‚y kuszÄ…co spod rozpiÄ™tej koszuli. Z jednej strony pragnÄ…Å‚ posiąść jÄ… w tej chwili, ale z drugiej chciaÅ‚ zaczekać, aż wrócÄ… do miÄ™kkiego łóżka. W koÅ„cu podjÄ…Å‚ decyzjÄ™. - Chodz do mnie - powiedziaÅ‚, rozkÅ‚adajÄ…c kurtkÄ™ na zimnej skale, tuż obok miejsca, gdzie siedziaÅ‚a. NastÄ™pnie wsunÄ…Å‚ palce w jej piÄ™kne wÅ‚osy i odchyliÅ‚ jej gÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u. CaÅ‚owaÅ‚ i kÄ…saÅ‚ jej szyjÄ™ tak dÅ‚ugo, aż nie mógÅ‚ dÅ‚użej wytrzymać napiÄ™cia. MusiaÅ‚ jak najprÄ™dzej zobaczyć jÄ… nagÄ…. - Nico - westchnęła, kiedy zsunÄ…Å‚ jej spodnie i uklÄ™knÄ…Å‚ przed niÄ…. PragnÄ…Å‚ zanurzyć siÄ™ w niej jak najszybciej, ale najpierw musiaÅ‚ sprawić jej rozkosz. ChciaÅ‚ rozpalić jÄ… do czerwonoÅ›ci, doprowadzić do szaleÅ„stwa, żeby bÅ‚agaÅ‚a o każdy jego dotyk i każdÄ… pieszczotÄ™. WsunÄ…Å‚ rÄ™ce pod jej poÅ›ladki i pocaÅ‚owaÅ‚ jej brzuch. Bardzo wolno posuwaÅ‚ siÄ™ w dół, aż nakryÅ‚ ustami to najwrażliwsze miejsce. Pózniej wsunÄ…Å‚ w niÄ… palce i bez trudu odnalazÅ‚ punkt rozkoszy. Lily odrzuciÅ‚a gÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u i jÄ™knęła cicho, a potem jej ciaÅ‚em wstrzÄ…snÄ…Å‚ potężny dreszcz. Krzyknęła gÅ‚oÅ›no i opadÅ‚a na plecy. Nico nie mógÅ‚ uwierzyć, że tak szybko
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|