Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

JeSli jednak siê uda, to, oczywiScie, bossban osi¹gnie wszystko,
czego chciaÅ‚, samemu niczym nie ryzykuj¹c. I na tym polegaÅ‚o piêkno
tego planu. Co wiêcej, kiedy prawda wyjdzie na jaw, dokona siê jeszcze
gÅ‚êbszy podziaÅ‚ miêdzy mieszkañcami miast unii a nomadami ze ste-
pów. A wtedy nic i nikt nie bêdzie w stanie powstrzymaæ Ansionu przed
odÅ‚¹czeniem siê od Republiki, wraz ze wszystkimi tego konsekwencja-
mi, do których bossban tak skwapliwie zamierzaÅ‚ siê przyÅ‚o¿yæ.
Przy odrobinie szczêScia, jeSli wszystko pójdzie tak, jak zaplano-
wano, osi¹gn¹ po¿¹dane wyniki za tydzieñ lub dwa.
Woda byÅ‚a szeroka, gÅ‚êboka i czysta, a pr¹d nie stanowiÅ‚ zagro¿e-
nia dla Luminary. Siedz¹cy na wierzchowcu obok niej Kyakhta pozwo-
liÅ‚, aby zwierzê ze znacznej wysokoSci opuSciÅ‚o gÅ‚owê ku ziemi i po-
chwyciÅ‚o kilka xdxbeÅ‚ cêtkowanej trawy zeka, a przy okazji ze dwa gry-
zoniowate koleaki. OdgÅ‚os mia¿d¿enia ich kruchych koSci w potê¿nych
szczêkach tworzyÅ‚ oryginalne tÅ‚o dla słów przewodnika.
 Rzeka Torosogt  oznajmił dumnie Kyakhta.  DotarliSmy w do-
brym czasie. Po jej przebyciu znajdziemy siê naprawdê w królestwie
Alwarich. Od tego miejsca nie ma ju¿ miast. I nie ma wszêdobylskiej,
aroganckiej unii.
 Kiedy dotrzemy do Borokiich?  zapytała mistrzyni.
Czarne xrenice spojrzaÅ‚y na ni¹ z ciemnych oczodołów.
93
 Trudno powiedzieæ. Maj¹ swoje staÅ‚e pastwiska, ale podobnie
jak ka¿dy inny klan, Borokii s¹ zawsze w ruchu.
 Szkoda, ¿e nie mo¿emy ich zlokalizowaæ przy u¿yciu robota szpe-
racza i oznaczyæ lataj¹cym ukÅ‚adem Sledz¹cym  zauwa¿yÅ‚ Anakin zza
ich pleców.
Kyakhta bÅ‚ysn¹Å‚ ostrymi zêbami w kierunku padawana.
 Alwari postanowili zachowaæ wiele starych obyczajów, ale
zawsze chêtnie korzystaj¹ z nowych wynalazków, które nie pozosta-
j¹ w sprzecznoSci z tradycj¹. Poniewa¿ zawsze mieli broñ, chêtnie
widz¹ wszelkie nowoSci w tej dziedzinie. I u¿yj¹ ich natychmiast,
aby zestrzeliæ wszelkie urz¹dzenia monitoruj¹ce, jakie siê na nich
naSle.
Anakin przyj¹Å‚ to wyjaSnienie bez dyskusji.
Kiedy ja wreszcie nauczê siê widzieæ dalej ni¿ to, co oczywiste? 
zganiÅ‚ siê w mySli. Chocia¿ talent ten byÅ‚ wspaniaÅ‚¹ zalet¹ u pilota Sci-
gacza, niekoniecznie pomagał w zostaniu Jedi.
Grupa znów ruszyła przed siebie. Wierzchowiec Kyakhty wypluwał
po drodze drobne kostki.
 Widzisz teraz, jaki problem maj¹ emisariusze unii. Jak mog¹
podpisywaæ traktaty i prowadziæ handel z Alwarimi, jeSli klany nie po-
zostaj¹ w jednym miejscu nawet na tyle dÅ‚ugo, ¿eby z nimi porozma-
wiaæ? A jednak s¹ to te same tradycyjne prawa, których broni Repu-
blika. Nic dziwnego, ¿e miasta rozwa¿aj¹ porozumienie, aby wspólnie
doÅ‚¹czyæ do ruchu secesjonistów. JeSli uda im siê oderwaæ Ansion od
Republiki, bêd¹ mogli zaÅ‚atwiæ siê z Alwarimi wedÅ‚ug wÅ‚asnego wi-
dzimisiê.
 A jednak Alwari uwa¿aj¹, ¿e my mo¿emy reprezentowaæ rosz-
czenia unii  odparła Luminara.
Kyakhta spojrzaÅ‚ na ni¹ z inteligencj¹, o któr¹ trudno by go byÅ‚o
podejrzewaæ przed uzdrowicielskimi zabiegami Barrissy.
 Czy wasze główne zadanie polega na utrzymaniu Ansionu w Re-
publice?
 OczywiScie  odparła bez wahania.
 A zatem Alwari maj¹ prawo kwestionowaæ sposoby, których mo-
¿ecie u¿yæ w tym celu. Wiedz¹, ¿e oni i ich interesy nie stanowi¹ dla
was priorytetu.
 Tak samo jak delegaci unii  westchnêÅ‚a ze znu¿eniem.  Wi-
dzisz, Kyakhto? Obie strony ¿ywi¹ takie same podejrzenia co do na-
szych motywów. Nie jest to co prawda solidny fundament dla wzajem-
nego porozumienia, ale dobre i to na pocz¹tek.
94
Skarpa prowadz¹ca nad brzeg rzeki nie byÅ‚a doSæ stroma, aby spo-
wolniæ peÅ‚zaj¹cego niemowlaka, a co dopiero potê¿ne suubatary. Gru-
pa zatrzymaÅ‚a siê na brzegu, a Kyakhta i Balkan rozejrzeli siê, szukaj¹c
najlepszego miejsca do przeprawy. Wreszcie Bulgan ruszył pierwszy,
a Kyakhta nakazaÅ‚ swoim podopiecznym czekaæ.
Torosogt jest gÅ‚êboka, ale Bulgan uznaÅ‚, ¿e znalazÅ‚ piaskow¹ mieli-
znê doSæ pÅ‚ytk¹, aby suubatary daÅ‚y radê przejSæ wiêksz¹ czêSæ drogi.
Dalej popÅ‚yn¹.
Luminara pochyliÅ‚a siê naprzód w siodle.
 Zdaje siê, ¿e wszystkim przyda siê k¹piel.
 Nie, nie  uSmiechniêty Kyakhta pospieszyÅ‚ wyjaSniæ nieporo-
zumienie.  My nie bêdziemy pÅ‚ywaæ. Suubatary nas ponios¹.  Nie
zwa¿aj¹c na odlegÅ‚oSæ od ziemi, wychyliÅ‚ siê, ¿eby pokazaæ Srodkowe
nogi zwierzêcia.  Widzi pani, futro suubatara jest krótkie, ale porasta
go a¿ do samych stóp i nawet miêdzy palcami. Przy szeSciu nogach i dÅ‚u-
gich palcach s¹ Swietnymi pÅ‚ywakami.
Luminara musiaÅ‚a przyznaæ, ¿e mySl o pÅ‚ywaj¹cych suubatarach ja-
koS nie przyszÅ‚a jej do gÅ‚owy. Jak sÅ‚usznie zauwa¿yÅ‚ Kyakhta, szeSæ pra-
cuj¹cych Å‚ap to wystarczaj¹cy napêd.
MiaÅ‚a czas, aby zaakceptowaæ ten obraz, gdy Bulgan pokonywaÅ‚ rze-
kê. W pół drogi przystan¹Å‚, obróciÅ‚ siê w siodle i zamachaÅ‚. Do tej pory,
pomimo wysokiego siodÅ‚a, woda siêgaÅ‚a mu do kolan. Luminara zaczê-
Å‚a siê zastanawiaæ, jak gÅ‚êboka jest rzeka po obu stronach  pÅ‚ytkiej
mielizny. Rzucaj¹c wierzchowcowi prawidÅ‚owo akcentowane  elup!
ruszyÅ‚a naprzód i stwierdziÅ‚a, ¿e pêdzi u boku Kyakhty.
Woda wznosiÅ‚a siê powoli, a¿ dotarÅ‚a do jej stóp w strzemionach.
Jej wierzchowiec byÅ‚ nieco wy¿szy ni¿ suubatar Bulgana, wiêc pozosta-
Å‚a sucha. Barrissa i Anakin nie mieli tyle szczêScia. SÅ‚yszaÅ‚a, jak narze- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates