[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Trust nie przejdzie obojętnie. Ky prawdopodobnie szaleje ze złości, zwłaszcza że to on kierował akcją. Myśląc o tym Tay uśmiecha się. Satysfakcję daje mu świadomość, że przekonany o swojej nieograniczonej potędze szef Trustu Mózgów doznał porażki. Ale jednocześnie w umyśle Taya budzą się refleksje wybiegające poza incydent, którego był świadkiem. Jeśli bowiem założyć, że w nie zidentyfikowanym pojezdzie znajdował się ładunek nuklearny, to istotom, które go wysłały, musiało zależeć, aby nie dostał się on w ręce tych, którzy znajdowali się na wysokim szczeblu rozwoju technicznego. Oznaczać by to mogło, że kulisty obiekt zawierał w sobie coś, co istoty, które go wysłały, pragnęły zachować dla siebie. Z tych względów umieściły one wewnątrz sondy ładunek, którego bezpiecznik reagował na bezpośrednie zagrożenie. Co mogła zawierać tajemnicza sonda, która cztery dni temu pojawiła się nad %7łółtą Planetą i po dwóch okrążeniach zniknęła, by znowu pojawić się na podobnej wysokości? Może zagadkowy obiekt spełniał rolę kosmicznego szpiega? Może zadaniem jego było dokonanie zdjęć %7łółtej Planety i dostarczenie ich istotom, które zamierzają dokonać najazdu? Jeśli Trust Mózgów chce przeprowadzić inwazję na planetę oddaloną o około trzy lata prędkości światła, to czemu jakaś inna cywilizacja nie mogłaby żywić podobnych zamiarów wobec %7łółtej Planety? Logiczne i prawdopodobne. A jeśli tak... Nie, nie! Tay dochodzi do wniosku, że w jego rozumowaniu tkwi podstawowy błąd. Bo jeśli to była sonda, to nie może ona latać dowolnie. Odlatywać, wracać, Coś tu się nie zgadza. Tay bezradnym gestem pociera czoło. Nie przypuszczał, że wydarzenie, którego była świadkiem, poruszy go aż tak bardzo. Czy ma ono związek z odebraną przez niego depeszą? Kiedy u Mayi dowiedział się z porannego dziennika o tajemniczym obiekcie, był przekonany, że to właśnie stamtąd została nadana kosmiczna depesza. Ale gdyby tak było, to okrążając %7łółtą Planetę obiekt nadawałby nieustannie ten sam nagrany na taśmie tekst. Tymczasem nie wydarzyło się nic takiego i Taya dziwił niezwykły zbieg okoliczności. Czy był to przypadek, czy też celowe działanie? Tay chciałby coś przedsięwziąć, a czuje się bezradny. Chciałby przeciwstawić się szaleńczym planom Trustu Mózgów, ale dręczy go podejrzenie, że w grę wchodzi nieprzewidziane działanie jakiejś innej, nie znanej, ale potężnej cywilizacji. Włącza monitor. Do końca dyżuru pozostały mu dwie godziny. Chciałby je spożytkować na ustalenie położenia planety Te-3 z układu gwiezdnego Czerwonego Warkocza. Przed spotkaniem Szut przekazał mu współrzędne, jakimi dysponował Trust. Posługując się nimi nie będzie miał większych trudności z odnalezieniem na kosmicznej mapie nie znanej planety. Nazajutrz póznym popołudniem Tay wybrał się w odwiedziny do Urga. Konstruktor zajmował obszerne pomieszczenie, na które składały się pokoje mieszkalne i pracownie. W dużym salonie obok gospodarza, jego żony i córki siedziało dwóch mężczyzn w wieku Taya. Byli to koledzy Tuki, podobnie jak ona asystenci członków Rady Trustu. Z ożywieniem rozprawiali o prowadzonych w napowietrznej wyspie pracach badawczych, leniwie popijając dertesl. Na Taya nie zwracali uwagi. Gospodarz poprosił go do swej pracowni. Był to obszerny, jasny pokój, zastawiony przyrządami modelami różnych typów pojazdów kosmicznych bliskiego i dalekiego zasięgu. Jeden z modeli wzbudził szczególne zainteresowanie Taya. Okazały, wykonany w skali jeden do dziesięciu, przedstawiał najnowszy pojazd: Gwiazdę-3. Urg służył chętnie objaśnieniami. Oprócz danych technicznych Tają obchodziły poszczególne mechanizmy wewnątrz statku. Wszystkie urządzenia Gwiazdy-3 uruchamiane były za pomocą mózgu elektronowego, umieszczonego w kabinie do wodzenia. Rozkazy przesyłane były za pośrednictwem fal głosowych. Tego typu sterowanie było w pojezdzie osiągającym prędkość światła niezbędnym warunkiem zabezpieczającym jego start, a zwłaszcza lądowanie. Tay z podziwem obserwował, jak Urg demonstruje urządzenie uniezależniające kabinę dowodzenia od ruchu statku. Kabina w kształcie kuli była jakby zawieszona na dwóch opasujących ją stalowych obręczach, wyłożonych specjalnymi rolkami. Ruchy pojazdu przejmowały pierścienie, przenosząc je na
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|