[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Olivera złe wspomnienia także się zatrą. Odwrócił się do niej. - Potrzebuję pieniędzy na inwestycje. W tym roku kończy się licencja Jobn's Company. Mając dość ich rządów, kupcy i właściciele manufaktur przekupują Parlament, żeby otworzył handel z Indiami dla każdego, kto się zgłosi. Jeśli tak się stanie, przed człowiekiem z pieniędzmi otworzą się nieograniczone możliwości. - Wez pieniądze z posiadłości. Woolf potrząsnął głową. - Taryn, tutaj nie ma pieniędzy, a moje własne zainwestowałem w Country Ships, przedsiębiorstwie, które skupuje towary w małych portach i przewozi je do Indii Wschodnich. - Jednak twoje pomysły dotyczące Kingsford... - Kingsford wymaga lat, zanim stanie na nogi. Mogę zacząć dokonywać zmian, ale wymaga to ogromnej pracy i czasu, zanim majątek zacznie zarabiać na siebie, nie mówiąc o podziale zysków. Gotówki potrzebuje teraz. Mój doradca już szuka nabywcy, chociaż rzecz może się przeciągać. Podeszła do niego bliżej, zdenerwowana jego słowami. - Dzisiaj rano okazywałeś entuzjazm. A wczoraj zadawałeś mnóstwo pytań dzierżawcom... Klasnął w dłonie. - Co nie znaczy, że będę w stanie zastosować wszystkie moje pomysły, po prostu tak myślę. Wszędzie, gdziekolwiek się obrócę, widzę, co trzeba zrobić; jak twój ojciec. Był wspaniały, wystarczy spojrzeć, jaką zgromadził fortunę. Nie miałabyś tej pozycji, gdyby nie on. - Wiem. Dobry Boże. wiedziała aż za dobrze. - Woolf - powiedziała cicho. - Pamiętasz tylko o jednym oblicza mojego ojca. On był także niezwykle odpowiedzialny i ani jego dzierżawcy, ani jego rodzina nie cierpieli z powodu zaniedbywania ich. Nigdy nie odwróciłby się od lodzi w takiej sytuacji jak w Kingsford - błagała, zaciskając palce na jego dłoni. - Pomyśl o tym. Naraz, uprzytomniwszy sobie, co czyni, szarpnęła się, ale trzymał ją mocno. Poboczem nadchodził Tom Simpson. Zerknął na nich przelotnie i minął w pośpiechu, odwracając oczy. Woolf zignorował go; puścił dłonie Taryn, uniósł do góry jej brodę; przyglądał się jej twarzy. Nie potrafiąc znieść jego wzroku, starała się patrzeć na łąki. - Zdenerwowałem cię i przykro mi z tego powodu, jednak od początku mówiłem prawdę. Wybierzmy się do wsi. Kupimy smaczny lunch i porozmawiamy. - Wolałabym wrócić do domu - Boli mnie głowa. W rzeczywistości, ból był ledwie zauważalny. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo liczyła na to, że Woolf zmieni plany i zostanie w Kingsford. Teraz, gdy pojęła, że nigdy tego nie zrobi, a było to bolesne rozczarowanie, potrzebowała chwili samotności, żeby oswoić się z ciosem. Dlaczego zadręcza się beznadziejnymi przypadkami? Gdyby miała silniejszy charakter, może wdałaby się w dalszą dyskusję w trakcie lunchu. Mogłaby nawet porzucić dumę i opowiedzieć mu o swoich planach zyskania niezależności; o tym, że nie ma zamiaru wyjść za Gilesa; złożyć siebie i swoją fortunę w ofierze za Kingsford. Gdy usłyszała, że Asada zamierza wyszukać dziedziczkę, bała się, iż Woolf może pomyśleć, że jest niestała i liczy na korzyści płynące z poślubienia hrabiego. Czy byłaby w stanie znieść jego odmowę? Nie miała siły na dalsze z nim zmagania. - Woolf, porozmawiamy jutro. Zarzucił jej ramię na plecy. Szli powoli. - Wobec tego zawiozę cię do domu. Jutro natrzesz mi uszu i poczujesz się. lepiej. Nie martw się, mamy mnóstwo czasu. Szli polna droga. Wspierała się na nim, wdychając jego zapach. Ucieszyła się stwierdziwszy, że Gilesa i jego przyjaciół nie ma w domu. Poszła wprost do Kucharci, by poprosić o proszek od bólu głowy i zasiedziała się, zwierzając się ze swego rozczarowania. - Przypuszczam, Kucharciu, że on nam nie pomoże - powiedziała, zamknąwszy oczy. Przełknęła gorzki proszek. - Pozą tym to Burnham, wieczny tułacz. - Nonsens. W niczym nie przypomina ani swojego wuja Ryszarda, ani Geoffreya, niech Bóg zbawi ich dusze. - Kucharcia wbita dwa jaja do dużej dziczy i zaczęła ubijać je widelcem. - Nie widzę żadnej różnicy, Kucharciu. Może nie ma skłonności do hazardu, ale jest opanowany żądzą bogactwa, a to co samo. - Jest po prostu taki jak jego ojciec, jeśli chcesz wiedzieć, a nie było lepszego mężczyzny. - Justin, ten pirat? Boże mój. Kucharciu, najgorszy ze wszystkich. - Mówię o rym. jaki był Justin, zanim zniknął i jeśli chcesz wiedzieć, w tym sęk, że przepadł raptem ot tak. z dnia na dzień, bez słowa. - Wlała do naczynia kubek mleka i odmierzyła porcję cukru. - Kochał syna. Nigdy by go nie opuścił Gdyby widział, jak cierpiało serce chłopca, w grobie by się przewrócił, bo i nigdzie indziej ten kochany człowiek być nie może. ja nie wierzę w te bzdury, że ponoć jest piratem. - Trzęsły jej się ręce, kiedy dodawała składniki do miski i mieszała z furią. - Kucharciu! Ty go kochałaś? Kobieta zaczerwieniła się. - Podziwiałam go, moja panno, i to jak. Mając takiego człowieka za ojca, a ten brał go ze sobą wszędzie, tak że mały Woolf podążał za nim jak cień. jakże mógł nie kochać tej ziemi? Problem w tym, że kiedy ojciec zniknął, postanowił go znienawidzić za to, że go zdradził, zwłaszcza kiedy Oliver wziął go pod swoją opiekę. Widziałam, jak rósł i postanawiał sobie, że nikomu nie pozwoli się skrzywdzić. Myślę, że dlatego tak chce być bogaty. Kucharcia wlała zawartość miski do formy i wsunęła ją do błyszczącego pieca Rumforda. - Moja mała, jesteś jedyną osobą, jaką pozwolił sobie pokochać. - Otarła rękawem łzę i usiadła na ławce. Myślałam, że pomożesz mu wygoić rany. - Popatrzyła na Taryn zdecydowanie. - I nie mów mi, moja panno, że on nic cię nie obchodzi. Za bardzo się przy tym upierasz. Dla mole sprawa jest jasna. Taryn wpatrywała się w mocno zaciśnięte dłonie Kucharci, która stała przed nią czekając na odpowiedz. Tysiące razy miała zamiar powiedzieć Kucharci o swoich planach odzyskania niezależności, lecz było to zbyt ryzykowne. Przecież nie chciała, żeby Kucharcia była w to zaangażowana, gdyby się nie powiodło. Raz jeszcze zdusiła w sobie chęć zwierzeń. Zamiast tego skupiła się na jej słowach. Kocha Woolfa? Ledwie go poznaje. Jest obcy. Szorstki, ambitny, bez odrobiny cieplejszych uczuć. Nieustannie się z niej naśmiewa, robi przytyki. Wsparła się na łokciach i schowała brodę w dłoniach. Co by to było, gdyby go kochała,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|