Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To nie będzie łatwe, zważywszy ogrom materiału. I może się okazać kom-
pletną stratą czasu. Większość tych dokumentów dotyczy interesów.
 Na pewno ambitne zadanie  stwierdziła Kim, coraz bardziej zapalona do
swego pomysłu. Jeszcze raz zerknęła do szuflady, w której znalazła siedemnasto-
wieczny konosament, chcąc sprawdzić, czy nie ma tam czegoś bardziej współcze-
snego.  Myślę, że to mi się spodoba. Będzie dla mnie czymś w rodzaju ćwi-
czenia w samopoznaniu albo, jak sam powiedziałeś w związku z domem, okazja,
żeby włączyć się w nurt rodzinnej tradycji.
Gdy Kim szperała w szafce, Edward wyszedł z boksu i zapuścił się głębiej.
Ciągle miał przy sobie latarkę i coraz częściej musiał sobie nią przyświecać.
Część żarówek w kinkietach była przepalona. Wetknął głowę do ostatniego boksu
i omiótł go latarką. Smuga światła przebiegła po takich samych jak wszędzie ko-
modach, kufrach i pudłach, po czym zatrzymała się na obrazie, który stał oparty
o ścianę tyłem do wierzchu.
Mając w pamięci obrazy, które widział na górze, Edward zainteresował się,
czym ten zasłużył sobie na takie złe potraktowanie. Nie bez trudu przedarł się do
niego, odchylił go od ściany i oświetlił zakurzoną olejną powierzchnię. Okazało
się, że jest to portret młodej kobiety.
Wydobywszy obraz z jego sromotnego wygnania, Edward dzwignÄ…Å‚ go nad
głowę i wyniósł z boksu. Na głównym korytarzu znów oparł go o ścianę. Był
to rzeczywiście namalowany dość prymitywna techniką portret młodej kobiety,
wbrew stylowi epoki mocno wydekoltowanej.
Czubkiem palca starł kurz z małej cynowej płytki u jego podstawy i skierował
na nią światło latarki. Potem pochwycił obraz i zaniósł go do boksu, w którym
Kim ciągle zajęta była swymi poszukiwaniami.
 Rzuć no okiem na to  powiedział. Oparł obraz o komodę i oświetlił płyt-
kÄ™.
Kim odwróciła się i spojrzała na portret. Wyczuwając ożywienie Edwarda,
powiodła wzrokiem za smugą światła i przeczytała napis na płytce.
 Wielkie nieba!  zawołała.  To Elizabeth!
Radośnie podnieceni odkryciem, wynieśli obraz po schodach do wielkiego
salonu, gdzie mieli odpowiednie oświetlenie. Oparłszy go o ścianę, odstąpili, by
52
mu się dobrze przyjrzeć.
 To wprost niesamowite, jak bardzo ona jest podobna do ciebie  zauważył
Edward.  Zwłaszcza te zielone oczy.
 Może i kolor ten sam, ale Elizabeth jest o wiele piękniejsza i z pewnością
hojniej wyposażona przez naturę  zaoponowała Kim.
 Piękno to rzecz gustu. Osobiście uważam, że jest wręcz odwrotnie.
Kim nie mogła oderwać oczu od wizerunku swojej niesławnej przodkini.
 Jest pewne podobieństwo  zgodziła się.  Mamy takie same włosy, a na-
wet zarys twarzy.
 Mogłybyście być siostrami  przytaknął Edward.  Taki obraz to atrak-
cja. Czemu u licha leżał ukryty w samym końcu piwnicy? Jest o wiele ciekawszy
niż większość malowideł, które wiszą w domu.
 Tak, to dziwne. Dziadek musiał o nim wiedzieć, nie sądzę, żeby to było
przeoczenie. Nie sądzę też, żeby taki ekscentryk jak on do tego stopnia liczył się
z uczuciami innych, szczególnie mojej matki. Nigdy się nie lubili.
 Wydaje mi się, że jego wymiary odpowiadają zarysom tej jasnej plamy nad
kominkiem, którą widzieliśmy w starym domu. Może byśmy sprawdzili, tak dla
hecy?  zaproponował Edward.
Podniósł obraz, ale zanim zrobił krok naprzód, Kim przypomniała mu o po-
jemnikach, po które tu przyszli. Edward podziękował i odstawił go. Poszli do
kuchni. W kredensie Kim znalazła trzy plastikowe pudełka z nakrywkami.
Zabrawszy obraz z salonu, ruszyli z powrotem do starego domu. Kim chciała
nieść go sama. Nie był ciężki. Całą oprawę stanowiła wąska prosta czarna rama.
 Znalezienie tego obrazu wprawiło mnie w dziwny, ale dobry nastrój 
powiedziała po drodze.  To tak, jakbym spotkała dawno zaginionego członka
rodziny.
 Muszę przyznać, że to nie lada zbieg okoliczności. Szczególnie że właśnie
z jej powodu tu przyjechaliśmy.
Nagle Kim stanęła. Wyciągnęła obraz przed siebie wpatrując się w twarz Eli-
zabeth.
 Co się stało?  spytał Edward.
 Myślałam o podobieństwach między nami i nagle przypomniało mi się, jaki
spotkał ją los. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że ktoś zostaje oskarżony o czary,
osÄ…dzony i stracony.
Oczami duszy Kim widziała siebie, jak staje przed zwisającą z drzewa pętlą.
Za chwilę umrze. Wzdrygnęła się. Poczuła dotknięcie sznura na szyi i aż podsko-
czyła.
 yle się czujesz?  Edward położył jej dłoń na ramieniu.
Kim potrząsnęła głową i odetchnęła głęboko.
 Miałam okropną wizję  powiedziała.  Wyobraziłam sobie, jak by to
było, gdybym to ja została skazana na powieszenie.
53
 Wez no te pudełka  polecił Edward.  Ja poniosę obraz.
Wymienili się bagażem i poszli dalej.
 To pewnie przez ten upał  Edward podjął próbę rozładowania atmosfery.
 A może po prostu zgłodniałaś. Twoja wyobraznia przekroczyła normę.
 Znalezienie tego obrazu naprawdę zrobiło na mnie wrażenie  przyzna-
Å‚a Kim brnÄ…c w wysokiej trawie.  CzujÄ™ siÄ™, jakby Elizabeth ponad wiekami
próbowała mi coś przekazać, może żebym oczyściła jej imię.
Edward rzucił jej uważne spojrzenie.
 %7Å‚artujesz?
 Nie. Sam mówiłeś, że to nie lada zbieg okoliczności. A ja sądzę, że to coś
więcej. Chodzi mi o to, że im dłużej myślę o tym wydarzeniu, tym bardziej wydaje
mi się zdumiewające. To nie może być przypadek. Coś musi się za tym kryć.
 Czy to chwilowy napad, czy zawsze jesteÅ› przesÄ…dna?
 Nie wiem. Po prostu staram się zrozumieć.
 Wierzysz w postrzeganie pozazmysłowe albo telepatię?
 Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. A ty? Edward roześmiał się.
 Odwracasz pytania zupełnie jak psychiatra. No cóż, nie wi rzę w siły nad- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates