|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jedzenie i picie - odezwał się Bobby Bo. Jego uwaga wzbudziła śmiech u części obecnych. Bobby Bo uwielbiał być w centrum zainteresowania i nie mógł się doczekać objęcia na rok funkcji kierownika Amerykańskiego Związku %7ływca Wołowego. - Przedmiotem naszego spotkania jest panna Marsha Baldwin - kontynuował Bobby Bo, kiedy wszyscy skupili na nim uwagę. - Przepraszam - odezwał się czyjś głos. - Chciałbym coś powiedzieć. Bobby Bo patrzył, jak Sterling Henderson podnosi się ze swego miejsca. Był to zwalisty mężczyzna o topornej twarzy i grzywie przedwcześnie posiwiałych włosów. - Chciałbym zacząć od wyrażenia przeprosin - powiedział smutnym głosem Sterling. - Od pierwszego dnia próbowałem powstrzymać tę kobietę, ale nic nie skutkowało. - Wszyscy wiemy, że masz związane ręce - wpadł mu w słowo Bobby Bo. - Mogę cię zapewnić, że spotkaliśmy się tutaj nie po to, by obwiniać kogokolwiek, ale by rozwiązać nasz problem. Byliśmy zadowoleni ze sposobu, w jaki sobie z nim radziłeś aż do dzisiejszego dnia. Sprawa panny Baldwin przerodziła się w kryzys, kiedy ta przyłączyła się nagle do szurniętego lekarza, który skupił na sobie uwagę mediów wrzawą, jaką podniósł na temat Escherichia coli. - Ta znajomość wróży kłopoty - odezwał się Everett. - Godzinę temu przyłapaliśmy ich w naszej fabryce, jak przeglądali księgi. - Zabrała tego lekarza do Mercer Meats? - zapytał z najwyższym zdumieniem Sterling. - Obawiam się, że tak - potwierdził Everett. - To daje wyobrażenie, co nas czeka. Sytuacja jest krytyczna. Jeżeli szybko czegoś nie zrobimy, będziemy musieli stawić czoło kolejnej wpadce z Escherichia coli w roli głównej. - To gadanie o Escherichia coli jest jak wrzód na dupie - parsknął Bobby Bo. - Wiecie, co mnie najbardziej wkurza? To, że cholerny przemysł drobiarski rzuca na rynek towary, w których aż się roi od Salmonelli i innych bakterii, a nikt nawet słowem nie piśnie. Z drugiej strony my mamy niewielki problem z bakteriami coli w jakichś... dwóch, trzech procentach naszych produktów i wszyscy podnoszą wielkie larum. Czy ktoś mi powie, że to jest w porządku? O co tu chodzi? Czy mają silniejsze lobby? W ciszy, jaka zapadła po porywczej filipice Bobby'ego Bo, rozległ się stłumiony sygnał telefonu komórkowego. Połowa gości w bibliotece sięgnęła do kieszeni fraków. Tylko wyświetlacz telefonu Daryla zapalał się równocześnie z odgłosem dzwonka. Daryl wycofał się w odległy kąt pokoju, żeby odebrać telefon. - Nie wiem, jak przemysł drobiarski wykręca się od odpowiedzialności - powiedział Everett. - Ale to w tej chwili nie powinno zaprzątać naszej uwagi. Wiem, że zarząd Hudson Meat nie przetrwał tej hecy z Escherichia coli. Zatem musimy coś zrobić, i to szybko. Taka jest moja opinia. W przeciwnym razie po co, do diabła, powołaliśmy Komitet Prewencyjny? Daryl złożył swój telefon i wsunął go do wewnętrznej kieszeni marynarki. Dołączył do grupy. Był bardziej czerwony na twarzy niż zwykle. - Złe wieści? - spytał Bobby Bo. - Piekielnie złe. Dzwonił jeden ze strażników z rzezni. Jest tam Marsha Baldwin i przegląda właśnie dokumentację departamentu rolnictwa. Weszła, okazując legitymację departamentu. Powiedziała, że chce się upewnić, czy są przestrzegane przepisy federalne. - Nie ma prawa tam w ogóle być - stwierdził oburzony Sterling. - A tym bardziej zaglądać do dokumentów. - Racja - przyznał Everett. - Sądzę, że nie ma się nad czym naradzać. Pozostaje nam jedno wyjście. - Gotów byłbym się zgodzić - oznajmił Bobby Bo. Powiódł wzrokiem po pozostałych. - Co myślą inni? Rozległ się gremialny pomruk zgody. - Zwietnie. Zatem decyzja zapadła - obwieścił Bobby Bo. Wszyscy ruszyli w stronę drzwi, które Bobby Bo otworzył na oścież. Do biblioteki wtargnęły śmiechy, muzyka i woń czosnku. Wszyscy z wyjątkiem Bobby'ego Bo wyszli z pokoju, aby odszukać swoje małżonki. Bobby Bo podszedł do telefonu i wybrał numer wewnętrzny. Zaledwie odłożył słuchawkę na widełki, w drzwiach pokoju stanął Shanahan O'Brian. Shanahan był ubrany w ciemny garnitur i krawat w stonowanych kolorach. Uwielbiał nosić ten rodzaj słuchawek, jakich używają agenci służb specjalnych. Był wysokim, smagłym Irlandczykiem, uciekinierem z targanej zamieszkami Irlandii Północnej. Bobby Bo z miejsca go wynajął i przez ostatnie pięć lat Shanahan kierował grupą ochrony Bobby'ego. Obaj znakomicie się rozumieli. - Wzywałeś mnie? - Wejdz i zamknij drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|