[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sypialni. - Mądra decyzja. Nie ma tam już kurzu i pajęczyn, ale nie wiem, czy to samo można powiedzieć o innych. Gdy Nathaniel został sam, spróbował wszystko podsumować. Dzieci są bezpieczne, z dala od stryja, nic złego im się nie stało. Ukrywając się w zamku, zyskuje na czasie, może szachować i wyprowadzać z równowagi przeciwnika. Harriet zdecydowała się zostać. Nie był jednak pewien, czy słusznie postąpił, zatrzymując ją tutaj. Ta inteligentna i spostrzegawcza kobieta szybko się zorientuje, że pana Wainwrighta, kupca sukiennego, i jego troje wychowanków, otacza jakaś tajemnica. Cóż mu jednak pozostało? Dzisiejsza noc dowiodła, że nie potrafi poradzić sobie z dziećmi sam jeden. A przecież chodzi mu głównie o ich dobro. Potrzebował guwernantki zdolnej się nimi zająć. Istniało tylko jedno wyjście, co z przykrością przyznał. Mógł odesłać Harriet i nająć jakąś Szkotkę do opieki nad Phoebe, Jeanne Marie i Gregorym. Może to najlepsze rozwiązanie? Problem w tym, że nie chciał, aby Harriet odjechała. Już sama myśl o niej sprawiła, że zaczynały nim targać sprzeczne uczucia. Na razie wszystko zostanie po staremu. Trzeba tylko być czujnym. Oby nie naraził się na niepotrzebne ryzyko, za które pózniej przyszłoby mu drogo zapłacić. 13 Chciałabym tu zostać, panienko Harriet! Mogę się panience przydać! - błagała rozpaczliwie Kate, wysuwając głowę z powozu, do którego wgramoliła się chwilę wcześniej. - Szczęśliwej podróży! - Harriet dała znać Johnowi, że może ruszać. - Kate, pamiętaj, żebyś doręczyła moje listy! Zwłaszcza te do Elizabeth! - Tak bardzo chciałabym zostać! Powóz ruszył z hałasem. Harriet zdołała się opanować, chociaż z trudem. Kate, choć nie najsympatyczniejsza, na swojej robocie znała się jednak świetnie, a przy tym była jedyną znajomą twarzą w tym obcym otoczeniu. Służąca wychyliła się jeszcze raz z okienka, żałośnie wymachując ręką, lecz Harriet wiedziała, że nie może jej tu zatrzymać. Sama była przecież tylko guwernantką, dobrze opłacaną nauczycielką, choć nikt nie dał jej tego odczuć. Nie powinna zachowywać się jak dama, nie widziała zresztą takiej możliwości. Mimo to przez chwilę, póki powóz nie skręcił i nie zniknął jej z oczu, czuła żal. Odcięła sobie jedyną drogę powrotu. - Cóż pani tu robi sama jedna w zimny i wietrzny poranek? Harriet odwróciła się i na chwilę odebrało jej mowę. Od strony dziedzińca zbliżał się do niej wielkimi krokami Duncan McTate... miał gołe nogi! Zwięci pańscy! W taki chłód paradować półnago, z obnażonymi udami?! Szkot wydał się jej jeszcze wyższy i potężniejszy niż zeszłej nocy, a także dużo bardziej władczy. Gdybyż tylko nie miał na sobie tej idiotycznej spódniczki! Coś podobnego! Harriet usiłowała zachować obojętną minę, ale czuła, że nie potrafi ukryć zaskoczenia. Po raz pierwszy widziała z tak bliska mężczyznę w kilcie. Robione na drutach wełniane skarpety sięgały poniżej kolan, u pasa wisiała skórzana torba, a kilt pozwalał ujrzeć prawie całe muskularne uda. Zdołała w końcu wykrztusić: - Dzień... dzień dobry... panu. - Co, dziwią cię moje nogi, lass? Czyżbyś nigdy nie oglądała Szkota w narodowym stroju? - Nigdy - odparła, usiłując nadać głosowi normalne brzmienie. - Doprawdy niezwykły widok. Zwłaszcza że, jak myślałam, jest to zabronione. - Och, przeklęci Anglicy! - parsknął McTate. - Trzeba czegoś więcej niż uchwały ich parlamentu, żeby zniszczyć tradycję. Zwłaszcza zwyczaje dumnego Szkota! - Hm... chyba ramię angielskiej sprawiedliwości nie sięga aż tutaj, a rodakom bez wątpienia spodoba się pańskie umiłowanie tradycji narodowych. - No, niezupełnie. Gdyby ktoś z Highlands pokazał się kilka lat temu w pobliskim mieście Lowland ubrany w tartan, na pewno znalazłby się razdwa pod kluczem. A może nawet dostałby kulkę w łeb. Tamtejsi ludzie mieli nas od dawna za barbarzyńskich zbójów. - Trudno się im dziwić - ucięła sucho. Poniewczasie zrozumiała, że obraziła i McTate a, i jego zwyczaje. Postanowiła to jednak zignorować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|