[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a jednocześnie poczułam straszne uderzenie w tył głowy& Jane wzdrygnęła się. Sir James wymamrotał jakieś słowa współczucia. Po dłuższej chwili dziewczyna podjęła swoją opowieść: Pojęcia nie mam, jak długo byłam nieprzytomna. Kiedy przyszłam do siebie, czułam mdłości i byłam cała obolała. Leżałam na jakimś brudnym łóżku, zasłonięta parawanem. W pokoju rozmawiały dwie osoby. Jedną z nich była pani Vandemeyer. Próbowałam słuchać. Początkowo mało rozumiałam, ale po pewnym czasie chwyciłam sens rozmowy i byłam absolutnie przerażona! O mało nie zaczęłam głośno krzyczeć. Nie znalezli dokumentów. Rozpruli ceratę i zobaczyli czysty papier. Byli wściekli. Nie mieli pewności, czy to ja je ukryłam, czy też Danvers wiózł atrapę, podczas gdy dokumenty prawdziwe miał przy sobie zupełnie ktoś inny. I rozmawiali, że trzeba mnie będzie& zamknęła oczy przycisnąć, żeby dowiedzieć się prawdy! Po raz pierwszy w życiu poznałam, co to znaczy prawdziwy strach. Strach zupełnie obezwładniający. Kiedy przyszli sprawdzić, czy się obudziłam, miałam zamknięte oczy i udawałam, że nie odzyskałam przytomności. Bałam się jednak, że usłyszą przyśpieszone bicie mojego serca. Ale odeszli. Zaczęłam się zastanawiać, co mogłabym zrobić. Wiedziałam jedno: że długo nie oprę się torturom. I wtedy nie wiadomo skąd i jak przyszedł mi do głowy pomysł! Utrata pamięci! Zawsze mnie to interesowało i bardzo dużo o tym czytałam. Byłam doskonale zorientowana w objawach. Pomyślałam, że jeśli dobrze zagram komedię, to uda mi się ocalić. Odmówiłam modlitwę i wzięłam głęboki oddech. Potem otworzyłam oczy i zaczęłam głośno mamrotać& po francusku! Natychmiast pojawiła się pani Vandemeyer. Miała twarz tak wykrzywioną złością, że niemal umierałam ze strachu. Jednakże zdobyłam się na niepewny uśmiech i spytałam po francusku, gdzie jestem. Widziałam, jak ją to zaskoczyło. Zawołała mężczyznę, z którym rozmawiała. Stanął z boku parawanu, ale twarz miał w cieniu. Odezwał się do mnie po francusku. Miał bardzo zwyczajny głos i mówił spokojnie, ale mimo to, zupełnie nie wiem dlaczego, bardzo się go przestraszyłam. Niemniej jednak dalej grałam swoją rolę. Ponownie spytałam, gdzie jestem, i powiedziałam, że koniecznie muszę sobie coś przypomnieć, koniecznie muszę& ale teraz nie mogę, wszystko uciekło. I zaczęłam okazywać coraz większy niepokój, że nic nie pamiętam. Spytał mnie, jak się nazywam. Odparłam, że nie wiem, że nic sobie nie mogę przypomnieć. Ten człowiek chwycił nagle moje ręce. Chwycił w przegubach i zaczął wykręcać. Ból był straszny. Zaczęłam krzyczeć. Ale on dalej wykręcał. Wiem, że się okropnie wydzierałam, ale udało mi się przez cały czas myśleć po francusku. I dzięki temu wypowiadałam słowa jedynie po francusku. Nie wiem, jak długo bym to wszystko wytrzymała, ale na szczęście zemdlałam. Jeszcze usłyszałam jego ostatnie słowa: Ona nie udaje. Poza tym taka młoda nie wiedziałaby, jak udawać . Widocznie zapomniał albo nie wiedział, że Amerykanki dojrzewają wcześniej niż Angielki i że bardziej się interesują różnymi nowinkami. Kiedy odzyskałam przytomność, pani Vandemeyer była dla mnie słodziutka jak miód. Takie pewno otrzymała polecenie. Mówiła do mnie po francusku i tłumaczyła, że doznałam urazu i byłam bardzo chora. Zapewniała, że wkrótce wyzdrowieję. Udawałam oszołomioną i jakby otumanioną. Skarżyłam się, że doktor za mocno chwycił mnie za ręce i że jeszcze mnie boli. Ona wyraznie odetchnęła z ulgą, kiedy to powiedziałam. Potem pani Vandemeyer wyszła z pokoju. Podejrzewałam, że to może być pułapka, więc jeszcze długo leżałam zupełnie bez ruchu. Wreszcie jednak zdecydowałam się wstać. Obeszłam cały pokój. Pomyślałam sobie, że jeśli nawet ktoś mnie obserwuje z ukrycia, to nic nie szkodzi. To, co robię, jest bardzo naturalne. Pokój był ponury, brudny. Drzwi były na pewno zamknięte na klucz. Celowo ich nie dotykałam. Na ścianach wisiały zniszczone obrazy przedstawiające sceny z Fausta . Sir James i Tuppence jednocześnie wykrzyknęli Aaa! . Jane skinęła głową. Tak. To był ten sam dom w Soho, gdzie więziono pana Beresforda. Oczywiście ja wówczas nie wiedziałam, że jestem w7 Londynie. Gdy tak chodziłam po pokoju, serce aż skoczyło mi z radości, kiedy zobaczyłam mój płaszcz niedbale przerzucony przez oparcie krzesła. I z kieszeni wystawał zwinięty w rolkę tygodnik! Gdybym tylko mogła być pewna, że nikt mnie nie podgląda! Rozejrzałam się po ścianach. Nie zauważyłam żadnej szpary, żadnej dziurki, ale czułam, że coś takiego na pewno jest. Usiadłam nagle na skraju stołu, schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam cicho łkać, powtarzając Mon Dieu! Mon Dieu! . Mam bardzo dobry słuch. Wyraznie usłyszałam szelest sukni i ciche skrzypnięcie. To mi wystarczyło. Ktoś mnie obserwował zza ściany! Z powrotem położyłam się na łóżko. Po pewnym czasie pani Vandemeyer przyniosła mi kolację. Nadal była niezwykle słodka. Najwidoczniej nakazano jej zdobyć moje zaufanie. Nagle pokazała mi pakiet w ceratce i spytała, czy ja to poznaję. Przyglądała mi się bacznie. Wzięłam pakiet do ręki i zaczęłam go obracać, marszcząc brwi. Zaprzeczyłam. Powiedziałam jej, że czuję, iż coś powinnam o tym pakiecie wiedzieć, że jakby coś we mgle migotało, ale nim to coś mogłam skonkretyzować, znikało. Potem mi powiedziała, że jestem jej siostrzenicą i że mam ją nazywać ciotką Ritą . Posłusznie się do niej tak zwróciłam, a ona powiedziała, żebym się nie martwiła, gdyż wkrótce odzyskam pamięć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|