[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dorosną. Ty myślałaś, że dlaczego to zrobiłem? Może ogarnięty pożądaniem dla ciebie, co? Nie bądz śmieszna! Dida poczuła mdłości. Ziemia ugięła się pod nią na wspomnienie tamtego wieczoru. On jednak mówił, nie zważając na jej reakcję: - Dziewczyna już wypełniła swój obowiązek. Dida krzyknęła: - Coście zrobili z moim Małym Kwiatkiem? - Nie wrzeszcz! Oddaj mi chłopaka! - Nigdy w życiu! Tengel Zły był uparty. Wpatrując się w nią hipnotycznie, mówił: - Jutro wieczorem ma przyjść do mojego domu. Nagi, świeżo wykąpany, sam. Jedyne, co może przy sobie mieć, to ten miecz, który rano znajdziecie na progu, a także mój flet, który jest przechowywany w spichlerzyku na moim podwórzu. Dida miała ochotę zawołać, że fletu tam nie ma, ale zmieniła zamiar. Przyszła jej do głowy pewna myśl, chciała jednak wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji. - Do czego potrzebny wam flet? - To cię nie powinno obchodzić, kobieto! - Obchodzi mnie wszystko, co dotyczy mojego syna. - On jest dużo bardziej mój niż twój. To ja zdecydowałem, że się w ogóle narodzi, i ja wyznaczyłem mu życiowe zadanie. - Ale do czego potrzebny wam flet? - powtórzyła Dida. 126 - Zwiatem rządzi ten przeklęty Kościół. Dla mnie byłoby najlepiej, gdybym poczekał z przejęciem władzy, aż siła Kościoła się wyczerpie. Ale nudno jest tak tkwić w zamknięciu w tej przeklętej Dolinie. Dlatego postanowiłem ułożyć się na jakiś czas do snu i zaczekać, aż sytuacja na świecie się poprawi. Zniknie Kościół, znikną zarazy, nie będzie nędznych ludzi. To z pewnością nie długo nie potrwa. - To właśnie flet ma was ukołysać do snu? - Nie, taki flet dostanę od Szczurołapa z Hameln. Mój własny flet nie kołysze do snu, on ma moc budzenia do życia. Wtedy Dida nie zastanawiała się więcej nad jego słowami, jej myśli koncentrowały się na sprawach Targenora i na tym, jak przechytrzyć nieśmiertelnego przodka. Zaraz potem Tengel Zły opuścił jej podwórze. W tym miejscu opowiadanie Didy przerwał Nataniel. - Czy wówczas siła Tengela była niewystarczająca na pokonanie Kościoła? Dlaczego musiał czekać? - Tengel Zły był bardzo silny - odpowiedziała Dida. - Trzeba jednak pamiętać, że Kościół w tamtych czasach był znacznie potężniejszy niż na przykład jakakolwiek dzisiejsza władza. Ja przypuszczam, że Tengel nie chciał tych wszystkich kłopotów, jakie walka z Kościołem musiałaby mu sprawić. On chciał mieć natychmiast wszystko, czego zapragnął, chciał władzę nad światem dostać bez oporu, dokładnie wtedy, kiedy postanowi po nią sięgnąć. Sądzę, że planował przespać nie więcej niż jakieś pięćdziesiąt do stu lat. Na pewno jednak nie wiem, to tylko przypuszczenia. - Oczywiście, rozumiem. Vetle skorzystał z okazji, że Dida już i tak przerwała swoje opowiadanie, żeby zapytać: - A tamten pierwszy flet? Chciałbym dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Skąd się wziął? I czy jego istnienie nie świadczy, że Tengel Zły od samego początku planował przeczekać w uśpieniu jakiś czas i przygotowywał ten flet, którego dzwięk byłby w stanie go obudzić? - Nie, nie sądzę. Nie wiem też, skąd się wziął jego flet ani jaką posiadał moc. Natomiast dzisiaj jest wśród nas ktoś, kto pózniej da nam odpowiedz na tę zagadkę... Jeszcze raz odwołanie do jakiejś nie znanej istoty, pomyślał Gabriel. Słyszał to już tyle razy! A chodzić musi bez wątpienia o piątego członka Najwyższej Rady. O kogoś równego Targenorowi, Shirze, Marcowi i Natanielowi, a prawdopodobnie stojącemu wyżej niż Sol i Tengel Dobry. Kogoś, kto na dodatek do wszystkiego zna jeszcze tajemnicę pierwszego fletu. 127 Kto to, na Boga, może być? - Opowiadaj dalej - poprosił Heike Didę. - Chodziło więc o to, by Targenor towarzyszył Tengelowi Złemu do Hameln, czy tak? I potem twój syn miał się zatroszczyć, by paskudny staruch zasnął. Poszedł Targenor do niego następnego dnia? - Nie, nie poszedł. Był dość silny na to, żeby odmówić wykonania rozkazu. Zostaliśmy za to okrutnie ukarani, nie chciałabym wdawać się teraz w szczegóły, bo wszystko trwało długo i było niewypowiedzianie bolesne, ale, choć to dziwne, Tengel Zły trzymał się od mojego ukochanego syna z daleka. Jakby go coś powstrzymywało, nie pozwalało mu działać. A tym czymś, co go powstrzymywało... Dida z rozmarzonym wzrokiem pogrążyła się we wspomnieniach, cofnęła się do tamtych złych dni. - Mój syn zatrzymał miecz, który znalezliśmy rano na progu. To ten sam miecz, który ma teraz przy sobie. Wykuł go w pradawnych czasach jakiś nieznany artysta. Miecz posiada wielką moc, o czym Targenor przekonał się znacznie pózniej. Wtedy, po odwiedzinach Tengela Złego, Targenor zachowywał się jak zawsze, nadal opiekował się mieszkańcami Lodowej Doliny, bowiem bardzo wysoko sobie cenił królewską godność, za co wszyscy go bardzo kochali. Aż w końcu... Pewnego pięknego, letniego dnia, gdy Targenor miał już dwadzieścia osiem lat, Tengel Zły zaatakował. Wspaniała i pełna godności kobieta z praczasów musiała kilka razy głęboko wciągnąć powietrze. W jej oczach zabłysły łzy. Otarła je powoli i mówiła dalej: - Do naszego domu przybiegła Guro. To bardzo niezwykłe wydarzenie, trzeba przyznać. Płakała rozpaczliwie i błagała nas o pomoc przeciwko Tengelowi Złemu, który, jak mówiła, odwrócił się od niej. Była już wtedy kobietą czterdziestoletnią, ale wciąż jeszcze wyglądała młodo i ładnie. Tengel Zły ukarał ją za jakieś nieposłuszeństwo. Zatopił w jeziorze jej rybackie sieci i cały sprzęt. I co ona teraz, samotna kobieta, ma począć, szlochała. Umrze z głodu. Sama nie umiała pływać, ale wiedziała, w którym dokładnie miejscu znajduje się ten sprzęt. Nikt inny w Dolinie nie zechce jej pomóc, bo wszyscy nienawidzą jej serdecznie. Targenor natomiast jest, mimo wszystko, jej krewnym. Czy on by nie mógł... Targenor zawsze bardzo chętnie pomagał ludziom, tak było i teraz. Poszedł z Guro nad jezioro. Ja sama stałam na podwórzu i patrzyłam w ślad za nimi. Myślałam, jak to ładnie ze strony Targenora, że zajął się tą biedaczką, od której on sam zaznał jedynie przykrości. Sweter i koszulę zdjął już w domu, alrauny też, oczywiście, nie chciał zamoczyć. Wysokie buty zmienił na lżejsze. Jakiż był przystojny, kiedy tak szedł pośród zarośli, wysoki, z nagim torsem, pięknie zbudowany, urodziwy. Moja duma i radość, światło mego życia! Nigdy jednak nie dotarł do brzegu jeziora. 128 Bo na dole czekał Tengel Zły. Guro pobiegła w swoją stronę, a ja słyszałam jej triumfalny, złośliwy chichot. Wtedy stało się coś potwornego. Pędziłam co sił w nogach nad jezioro, ale w niczym nie mogłam już przeszkodzić. Nareszcie! Nareszcie! - wrzeszczał Tengel Zły. Wyciągał ręce w stronę Targenora i wykrzykiwał wysokim, strasznym głosem długie zaklęcia czy też magiczne formuły, nie wiem, co to było. Natomiast wokół mego ukochanego syna iskrzyło się coś jak rozpalona aura, na moment cała jego sylwetka zniknęła w oślepiającej bieli... A kiedy do nich dobiegłam, był kimś zupełnie innym. Jego wola została podporządkowana woli Tengela Złego. Dida wybuchnęła płaczem, Tula podbiegła do niej i pomogła jej usiąść na przypominającym tron fotelu. Nikt na sali nie powiedział ani słowa. Wszyscy patrzyli na Targenora, który stał przed nimi wyprostowany, rosły i niezwykle urodziwy, lecz na jego szlachetnej twarzy malowała się rozpacz i ból. 129
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|