[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jakiej wielkości? Dostatecznie duży dla trzech osób powiedziała Mysz. Nie, niech będzie dla czterech na wypadek, gdyby Chłopiec nadal był z nami, gdy połączymy się z Merli- nem. Na dzwięk tego imienia Lodziarz uniósł jedną brew do góry, ale nie zadał żadnego pytania na jego temat. Więc? zapytała Mysz. Co więc? Czy mogę dostać jutro statek? Przejdz do hangaru. Zwykle mają kilka na sprzedaż. A jeśli nie, będą wiedzieli, gdzie go możesz dostać. Lodziarz przerwał. Więc postanowiłaś wyjechać jutro? 99 Tak. Już zbyt wielu ludzi wie, że ona tu jest. Im dłużej będę czekać, tym więcej łow- ców tu ściągnie i ruszy za nami, kiedy wreszcie odlecimy. Teraz, gdy mam pieniądze, nie ma powodu, by tu pozostawać. Jej nic nie grozi stwierdził Lodziarz. %7łartujesz? zapytała. Rozejrzyj się. Nie wszyscy są tu po to, by chlać twoją go- rzałę i grać przy twoich stołach. Tobie grozi prawdziwe niebezpieczeństwo odrzekł Lodziarz spoglądając nie- dbale na parę łowców, którzy udawali, że nie interesują się Myszą. Ale zdaje się, że nadal nie wiesz, w jakim towarzystwie podróżujesz. Podróżuję z najlepszym, cholernym partnerem do szulerki, jakiego można sobie wymarzyć. Lodziarz wzruszył ramionami i łyknął drinka. Rób co chcesz. To nie mój interes. Nie rozumiem, czemu upierasz się, by myśleć, że ona może być niebezpieczna kontynuowała Mysz. Stale ci powtarzam: to tylko bardzo zmęczona, bardzo prze- rażona mała dziewczynka. Mała dziewczynka, której przez większą część roku szuka dwustu zawodowców i która ciągle jest wolna stwierdził Lodziarz. Czy to ci nie daje nic do myślenia? Kasjer z kasyna zwrócił na siebie uwagę Lodziarza, dał krótki sygnał ręką, Lodziarz zaś pokręcił głową. W chwilę pózniej kasjer wyjaśniał zirytowanemu klientowi, że na Ostatniej Szansie szylingi Nowej Kenii nie są w obiegu. Gdy ją znalazłam, była więzniem kosmity odrzekła Mysz. Już ci o tym mó- wiłam. Czy obecnie jest więzniem kosmity? Nie. Jest tylko cholernie szczęśliwa, że ją znalazłam. Czy masz zwyczaj wchodzić w hotelu na piętra dla kosmitów, gdy okradasz hote- lowych gości? zapytał Lodziarz. Nie. Ile pokoi było w tym hotelu? kontynuował. Nie wiem. Paręset? Prawdopodobnie. Czy cię nie zastanowiło, że znalazłaś się akurat w tym jednym pokoju dla kosmi- tów, w którym ona się znajdowała? Powiedziałam ci już przecież, jak to się stało odrzekła zirytowana Mysz. Wiem, jak to się stało. Nic się nie zmieniłeś, Carlosie. Nigdy nie ufałeś nikomu i niczemu. Zapewne dlatego jeszcze żyję. Zamyślił się na chwilę. Ale pozwól, że dam ci jedną radę. Jaką? 100 Nigdy nie pozwól, aby była na ciebie wściekła. Jestem jej jedyną przyjaciółką. Nie radziła sobie aż tak zle, gdy w ogóle nie miała przyjaciół zauważył. Chcesz, abym ją opuściła? zapytała Mysz. A może zwróciła ją twemu przy- jacielowi Trzydzieści Dwa? Lodziarz przyglądał się jej długą chwilę. Na twoim miejscu odezwał się wreszcie zabiłbym ją, gdybym tylko miał okazję. Teraz Mysz długo spoglądała na Lodziarza. Nie odrzekła z niesmakiem ty się nie zmieniłeś. Wstała, ruszyła do wyjścia, a potem przecięła ulicę i weszła do hotelu. Windą powietrzną wjechała na piętro, a po- tem skierowała się w stronę swojego pokoju. W chwili, gdy skręciła za róg, znalazła się twarzą w twarz ze Złotym Księciem. W dłoni trzymał broń dzwiękową i w milczeniu wskazał jej półuchylone drzwi do ciemnego pomieszczenia, jakieś trzy numery bliżej niż jej pokój. Zwiatło rozkazał przyciszony głos i nagle w pomieszczeniu zrobiło się jasno. Dobry wieczór, madame powiedział Król Naganiacz. Złoty Książę stanął w drzwiach. Mysz rozejrzała się rozpaczliwie, przeklinając w duchu swoją głupotę, że nie pozwoliła Penelopie zostać ze sobą. Wrześniowa Jutrzenka zajmowała miejsce przy jedynym oknie w pokoju i uśmiechała się do niej. Czego chcesz? zapytała Mysz. Jeśli pieniędzy, to nie mam ich przy sobie. Och, za chwilę dojdziemy i do tematu pieniędzy, madame oświadczył Król Naganiacz. W tej chwili myślę, że chciałbym porozmawiać o szczęściu. Szczęściu? powtórzyła Mysz. Tak. Podszedł bliżej i pokazał palcem małą bliznę nad swą skronią. Czy wi- dzisz to, madame? Mysz kiwnęła głową, ale nic nie powiedziała. Czy wiesz, co to jest? Nie. Blizna chirurgiczna. Ktoś, kogo próbowałeś podciąć, strzelił ci w głowę? Król Naganiacz zachichotał. Nie, madame. Obawiam się, że nie. Nagle jego uśmiech zgasł. To jest miejsce, gdzie wszczepiono mi kapsułkę silikonową. Kapsułkę Steinmetz/Harding 90347. Możesz mi to dokładniej wytłumaczyć? To jest najpotężniejsza kapsułka matematyczna, jaką kiedykolwiek wynaleziono wyjaśnił Król Naganiacz. Potrafię wykonać jedenaście milionów obliczeń, nim karta, którą dostałaś, zostanie zarejestrowana na twojej siatkówce. Zamilkł na chwi- lę. Czy widzisz moje lewe oko, madame? 101 Wygląda tak samo, jak prawe odrzekła Mysz. Tak powinno. Ale jest sztuczne, madame. Potrafi widzieć w podczerwieni, podob- nie jak ten sztuczny palec uniósł palec wskazujący lewej dłoni potrafi wykonać znaczek widzialny tylko dla tego oka. Znów przerwał. W ten sposób dowiedzia- łem się, że miałaś szczęście podczas ostatnich dwóch wieczorów, madame. Czy wiesz, jakie szczęście? Jakie? spytała Mysz. A więc na początku miałem dziewięć szans przeciw jednej, że wygram, właśnie z powodu tej kapsułki. Ale gdy okazało się, że przegrywam, zacząłem też oszukiwać. Pod koniec wieczoru wygrywałaś mając jedną szansę na sześć tysięcy. To już robi wra- żenie. Ale dzisiejszej nocy kontynuował dzisiejszej nocy ja rozdawałem oszukując na całego i podcinaliśmy cię. Wiedziałem, że przełożę do króla, ponieważ zaznaczyłem go otwierając talię. Dzisiejszej nocy, madame, miałem o pięćdziesiąt trzy tysiące dwa- dzieścia cztery razy większą szansę niż ty, że wygram. Znów przerwał. Takie szczę- ście jest niemal niewiarygodne... więc musisz mi wybaczyć, że w nie nie uwierzę. Mysz nie odpowiedziała, więc Król Naganiacz podjął na nowo przemowę. Wiesz, madame, przez prawie dwa wieczory nie zdołałem wykombinować, jak ty to robisz. Wiedziałem, że nie możesz odczytywać znaków na kartach, ponieważ nie masz oka, które potrafi widzieć w podczerwieni. A nawet gdybyś miała, nie umiałabyś złamać mojego szyfru. Wiedziałem, że nie masz współpracownika, bo przy stole nie było nikogo innego i wiedziałem, że nie masz sposobu, by dowiedzieć się, co mam w rę- ce, bo dwukrotnie sam na to nie patrzyłem. Do rzeczy ponagliła Mysz. Do rzeczy? powtórzył Król Naganiacz. Chodzi o to, że nie wykombinowa- łem, jak mnie oszukujesz, więc zdecydowałem, że przełożysz ze mną karty, zdecydowa- łem też, że wezmę króla i potem śledziłem, co dalej nastąpi. Wyciągnęłam asa, jeśli to umknęło twej uwagi. Och, wiedziałem, że wyciągniesz asa, madame stwierdził Król Naganiacz. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłoby się stać inaczej. Nie, patrzyłem co się wydarzy, zanim go wyciągniesz. Nic się nie wydarzyło. Niezupełnie sprostował. Pomogła ci mała dziewczynka. Przerwał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|